Wróciliśmy do hotelu bez większych przeszkód.
Jake złożył swój komputer do dużego pudełka, zapakował też szybko swój plecak.
Spojrzał krótko na mnie.
-No co..
Jake: nie odpowiedzialnym było nie mówienie nic nikomu. - i zaczął kontynuować pakowanie.
Przechyliłam głowę w dół czując lekkie zakłopotanie ale też i wstyd. Jak Jake ma ufać mi skoro ja w pełni nie ufam mu?
Jake odłożył wszystko co miał aktualnie w dłoniach, podszedł do mnie I objął.
Jake:wyjdziemy z tego y/n.-pogłaskał mnie chwilę po głowie co było mega miłym gestem z jego strony. Po czym, po chwili odsunął się i wcisnął mi karton w ręce, który to przed chwilą leżał na ziemi.
Zdałam sobie sprawę że Jake pomimo że probuje to nie jest najlepszy w kontakty międzyludzkie. Nie przeszkadzało mi to jednak. Może w lepszych warunkach łatwiej by było o zwyczajne zapoznanie się typu: zapytanie o pierdół typu jaki lubisz kolor, jakie są Twoje marzenia?
Jake: okej znosimy to do auta i zabieramy się z tąd.
- pragnę przypooomnieć, że moje rzeczy zostały w Duskwood...-I zrobiłam krzywy uśmiech.
Jake: Phil się tym zajmie, odeślę wszystko do twojego domu.
-O wszystkim myślisz, co?
Jake: Niestety nie, gdyby tak było, prawdopodobnie nie znaleźlibyśmy się w takiej sytuacji.
- oj Jake po prostu nie masz na niektóre rzeczy wpływu przez co nie zawsze idzie po twojej myśli..-wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się w stronę auta.
Jake: wiedziałem, że przyjedziesz- wrzuciliśmy wszystko do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Jake od strony kierowcy.
-Pewnie zdażyłeś mnie przez ten czas wystalkować i dowiedzieć się, że mam prawko. Wbij mi tylko gpsa gdzie jechać, ja będę mogła prowadzić, a ty w tym czasie robić swoje hakerskie rzeczy.- troszeczke odeszłam od głównego tematu z zamiarem zaraz wrócenia do niego.
Jake:będę mieć to na uwadze. Jak się znudzę to dam Ci poprowadzić-przekręcił kluczyk a silnik zadrżał.
Auto było całkiem niczego sobie, zastanawiało mnie skąd on je wykombinował.
Wcisnął gaz i auto z jakże wielką lekkością ruszyło.
- A hakerskie rzeczy, które to musisz zrobić?
Jake: zrobię później.
..
Rozsiadłam się w fotelu i przez chwilę analizowałam w jaki sposób dowiedział się o tym, że przyjadę.
- Sprawdzałeś moją lokalizację?
Jake: Nie, wyłączyłem ją. To byłoby niebezpieczne. Gdyby Ritchy, policja czy ktolowiek dowiedzieliby sie o twojej lokalizacji, byłby problem.
- Nie mogłeś tylko Ty jej zobaczyć?
Jake: gdyby coś było widoczne dla mnie oznaczałoby, że ktoś też mógłby to zobaczyć gdyby się trochę postarać, lepiej było wykluczyć wszystkich włącznie ze mną.
W radiu cicho leciała piosenka, której tytułu nie mogłam sobie przypomnieć.
..
- Wiedziałeś, że cię okłamuje?
Jake: Wiedziałem, że nie będziesz siedzieć cierpliwie w domu i obserwować tylko jak rozwija się sytuacja, fakt że zdecydowałaś się przybyć w kulminacyjnym momencie mnie nie zdziwił, choć przewidywałem też, że może zbierzesz się na to trochę szybciej.
..
Jake: Fakt okłamania mnie rzeczywiście był dość.. hmm.. prawdę mówiąc nie spodziewałem się tego, że tak łatwo powiesz coś przeciwnego do twojego prawdziwego zamiaru.Poza tym myślałem, że nie dasz się przekonać do tego by tu nie przyjeżdżać, myślałem, że choć trochę się pokłócisz, podasz jakieś argumenty, a ty od tak sobie powiedziałaś, że podjęłaś decyzje i nie jedziesz.
-A czy gdybym powiedziała, że jadę, naprawdę nic byś z tym nie zrobił?
Jake: zablokowałbym wszystkie linie kolejowe byś nie miała dojazdu.
-pff..-parsknęłam śmiechem, w jakiś sposób rozśmieszyło mnie, że nie tylko ja żartuje sobie z tego, że jest hakerem. Podłapał ten humor też.
- Ale nie mógłbyś tego zrobić, prawda?- przez chwilę zwątpiłam, może rzeczywiście byłby do tego zdolny.
Ten tylko uśmiechnął się pod nosem.
-okej, okej to jaki jest plan kapitanie?
Jake: przyznaję się do winy i oczyszczam cię z wszystkich zarzutów, odsiedzę swoje w więzieniu i po sprawie.
- jake..
Jake: plan nr. 2 zwiewamy z kraju, osiedlamy się w jakimś miłym, zacisznym domku w górach i zapominany o całej sprawie.
Lekko uśmiałam się na ten pomysł. W sumie fajna opcja.
Jake: plan nr. 3 zmieniamy tożsamości i żyjemy do końca życia pod przykrywką. Ja będę się nazywać James, a ty.. Marcy..
- czemu Marcy?
Jake: Ładne imię.-uśmiechnął się przy wypowiadaniu tego.
- okej a jakiś realny plan?
Jake: realnie chciałbym, żebyś była bezpieczna.
Czułam że wiązało się to z odesłaniem mnie do domu. Nie wyobrażałam sobie jednak takiej sytuacji. Nie chcę.. po prostu chcę być z nim, to jedno czego chcę, i muszę go o to uświadomić.
-Jake jaki lubisz kolor?
Zdziwiony moim pytaniem przez chwilę zamilkł.
Jake: zielony. A twój?
-Lubię pomarańczowy.
Jake: Y/n w innych okolicznościach poznalibyśmy się wolniej i zwyczajniej. Nie miej mi tego za złe.
-Nie, nie tobie. Winię za to sytuację. -zbliżyłam się do niego szybko i pocałowałam w polik. Ten omal nie spowodował wypadku drogowego.
-JAK TY KIERUJESZ?!?!?
Jake: NIE WIEDZIAŁEM CO MI CHCESZ ZROBIĆ, TO BYŁO NIESPODZIEWANE.
po krótkiej chwili zalałam się chichotem. Jakey zrobił krzywy uśmiech, w skupieniu patrzył na drogę.
Oj Jakey, Jakey tak bardzo cię lubię..
--------
Niedługo zaczną się spojlery do moonvile to raz, dwa przepraszam jak ktoś odczuje inny tryb pisania, minęło dużo czasu i ja się trochę zmieniłam mój styl się zmienił i no. Żegnam was kamraci i do zobaczenia niebawem.

CZYTASZ
Duskwood- moja historia
FanficCo gdyby główna bohaterka przystałaby na propozycję porywacza i przyjechałaby do Duskwood. Jak potoczyłaby się historia i czy udałoby się uratować Hannah. Uwaga: Pojawiają się spojlery z gry więc jeżeli jeszcze nie skończyliscie gry to nie czytajcie...