Co gdyby główna bohaterka przystałaby na propozycję porywacza i przyjechałaby do Duskwood. Jak potoczyłaby się historia i czy udałoby się uratować Hannah.
Uwaga: Pojawiają się spojlery z gry więc jeżeli jeszcze nie skończyliscie gry to nie czytajcie...
Obudziłam się w szpitalu. Całe ciało miałam obolałe. Zajęło mi chwilę zanim przypomniało mi się co się stało. Wtedy ogarnęła mnie myśl: Gdzie jest Jake??
Byłam sama w pokoju. Odpiełam od siebie kroplówki zdjęłam maskę z tlenem i wstałam. Teraz czułam się dobrze, jedyne co mi doskwierało to ból, który przeszywał całe moje ciało. Powolnym krokiem wyszłam na korytarz, gdzie nie było nikogo.
Chciałam zawołać w poszukiwaniu Jake'a ale zamiast głosu wydobyłam z siebie kaszel.
Gdy skręciłam za rogiem zobaczyłam lekarza rozmawiającego z Alanem. Odwróciłam się na pięcie o 180 stopni i poszłam w przeciwnym kierunku. Z za swoich pleców usłyszałam tylko wołanie.
lekarz: Hej! Pani, powinna zostać w łóżku, co Pani tu robi??
Zaraz po tym poczułam jak chwycił mnie za ramię i podjął próbę zaprowadzenia mnie z powrotem do pokoju. Odepchnęłam go, a ten poleciał na scianę. Wydawało mi się, że popchnęłam go lekko nie wiem dlaczego, aż tak się odsunął.
Wtedy przede mną stanął Alan.
- Odsuń się. Szukam Jake'a.
Alan: y/n nie martw się o niego, rano napewno się spotkacie.
Czyli nadal trwała ta sama noc? A może to już była kolejna.
Wtedy zobaczyłam jak kilka lekarzy w pośpiechu wbiegło do sali obok. Przez szybe w drzwiach zobaczyłam jak ktoś leży, a komputer do sprawdzania tętna wydawał jednostajny pisk.
Spojrzałam na Alana. Przecież Jake umierał tam za drzwiami. Oparłam ręce o drzwi zamierzając je otworzyć jednak nogi pode mną się ugieły, a wzrok się wyłączył i osunęłam się na podłogę.
Alan: Halo!? Potrzebny lekarz!!!
-
Znowu obudziłam się w szpitalnym łóżku. Tym razem nie byłam sama, siedział przy mnie Alan.
- Co się...
Alan: Nie powinnaś była się ruszać z łóżka.
- Odpowiem na twoje pytania później. Teraz nie jestem w nastroju.
Alan: Nie po to tu siedzę.
- A po co.
Alan: Chciałem sprawdzić jak się czujesz. I zapobiec twojej ponownej ucieczce z tego pokoju.
- Nic mi nie jest.
Poza tym, że każdy ruch sprawia mi ból nawet odzywanie się to tak wszystko ok :) Myślę, że Alan sam zrozumiał co moja odpowiedź "nic mi nie jest" naprawdę znaczy.
- Jake żyje?
Alan: Tak. Wszystko z nim dobrze, leży na tym samym piętrze, wyliże się z tego.
Po chwili ciszy postanowiłam dopytać jeszcze o kogoś.
- Co z Hannah?
Alan: Ucierpiała mniej niż wy dwoje.
Całe szczęscie.
Do sali wszedł lekarz.
lekarz: Panie Bloomgate co mówilem o odzwiedzaniu pacjentów i zadawaniu im pytań? Proszę przyjść później.
Alan: Pogadamy później y/n.
Lekarz zapytał jak się czuję, dał mi jakieś przeciwbóle, sprawdził co musiał i poszedł.
Przypomniał mi się obraz Richiego. Jego uśmiech, jego wzrok. Właściwie to zapomniałam jaki miał ton głosu gdy rozmawialiśmy, nie pamiętam o czym dokładnie rozmawialiśmy. To wszystko wydawało się takie odległe. Chyba mocno uderzyłam się w głowę... Uderzyłam się w głowe? Tak gdy szarpałam się z Richim
Gdy wyszedł oderwałam się od łóżka po czym znowu na nie usiadłam, bo ktoś otworzył drzwi.
- Nigdzie się nie wybieram panie lekarzu ja tylko rozprostowuję kości. **
???: y/n?
_________________________________________
Ci odklejeńcy jak Mickiewicz i Słowacki, jestem pewna, że oni też coś pili jak pisali te swoje książki, na trzeźwo tego nie zrobili. Choćbym chciała to nie uwierze. Oni to w sumie na czymś grubszym mogli jechać.
Oczywiście nie polecam alkoholu nie załatwia problemów, ale od czasu do czasu nic złego w wypiciu lampki wina :v. ( Albo pół butelki wina też można wypić od czasu do czasu.)
Bajo :*
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.