XIV.

644 23 6
                                        

Obudziłam się w szpitalu. Całe ciało miałam obolałe. Zajęło mi chwilę zanim przypomniało mi się co się stało. Wtedy ogarnęła mnie myśl: Gdzie jest Jake??

Byłam sama w pokoju. Odpiełam od siebie kroplówki zdjęłam maskę z tlenem i wstałam. Teraz czułam się dobrze, jedyne co mi doskwierało to ból, który przeszywał całe moje ciało. Powolnym krokiem wyszłam na korytarz, gdzie nie było nikogo.

Chciałam zawołać w poszukiwaniu Jake'a ale zamiast głosu wydobyłam z siebie kaszel.

Gdy skręciłam za rogiem zobaczyłam lekarza rozmawiającego z Alanem.
Odwróciłam się na pięcie o 180 stopni i poszłam w przeciwnym kierunku. Z za swoich pleców usłyszałam tylko wołanie.

lekarz: Hej! Pani, powinna zostać w łóżku, co Pani tu robi??

Zaraz po tym poczułam jak chwycił mnie za ramię i podjął próbę zaprowadzenia mnie z powrotem do pokoju. Odepchnęłam go, a ten poleciał na scianę. Wydawało mi się, że popchnęłam go lekko nie wiem dlaczego, aż tak się odsunął.

Wtedy przede mną stanął Alan.

- Odsuń się. Szukam Jake'a.

Alan: y/n nie martw się o niego, rano napewno się spotkacie.

Czyli nadal trwała ta sama noc? A może to już była kolejna.

Wtedy zobaczyłam jak kilka lekarzy w pośpiechu wbiegło do sali obok. Przez szybe w drzwiach zobaczyłam jak ktoś leży, a komputer do sprawdzania tętna wydawał jednostajny pisk.

Spojrzałam na Alana. Przecież Jake umierał tam za drzwiami. Oparłam ręce o drzwi zamierzając je otworzyć jednak nogi pode mną się ugieły, a wzrok się wyłączył i osunęłam się na podłogę.

Alan: Halo!? Potrzebny lekarz!!!

-

Znowu obudziłam się w szpitalnym łóżku. Tym razem nie byłam sama, siedział przy mnie Alan.

- Co się...

Alan: Nie powinnaś była się ruszać z łóżka.

- Odpowiem na twoje pytania później. Teraz nie jestem w nastroju.

Alan: Nie po to tu siedzę.

- A po co.

Alan: Chciałem sprawdzić jak się czujesz. I zapobiec twojej ponownej ucieczce z tego pokoju.

- Nic mi nie jest.

Poza tym, że każdy ruch sprawia mi ból nawet odzywanie się to tak wszystko ok :) Myślę, że Alan sam zrozumiał co moja odpowiedź "nic mi nie jest" naprawdę znaczy.

- Jake żyje?

Alan: Tak. Wszystko z nim dobrze, leży na tym samym piętrze, wyliże się z tego.

Po chwili ciszy postanowiłam dopytać jeszcze o kogoś.

- Co z Hannah?

Alan: Ucierpiała mniej niż wy dwoje.

Całe szczęscie.

Do sali wszedł lekarz.

lekarz: Panie Bloomgate co mówilem o odzwiedzaniu pacjentów i zadawaniu im pytań? Proszę przyjść później.

Alan: Pogadamy później y/n.

Lekarz zapytał jak się czuję, dał mi jakieś przeciwbóle, sprawdził co musiał i poszedł.

Przypomniał mi się obraz Richiego. Jego uśmiech, jego wzrok. Właściwie to zapomniałam jaki miał ton głosu gdy rozmawialiśmy, nie pamiętam o czym dokładnie rozmawialiśmy. To wszystko wydawało się takie odległe. Chyba mocno uderzyłam się w głowę...
Uderzyłam się w głowe? Tak gdy szarpałam się z Richim

Gdy wyszedł oderwałam się od łóżka po czym znowu na nie usiadłam, bo ktoś otworzył drzwi.

- Nigdzie się nie wybieram panie lekarzu ja tylko rozprostowuję kości. **

???: y/n?

_________________________________________

Ci odklejeńcy jak Mickiewicz i Słowacki, jestem pewna, że oni też coś pili jak pisali te swoje książki, na trzeźwo tego nie zrobili. Choćbym chciała to nie uwierze. Oni to w sumie na czymś grubszym mogli jechać.

Oczywiście nie polecam alkoholu nie załatwia problemów, ale od czasu do czasu nic złego w wypiciu lampki wina :v. ( Albo pół butelki wina też można wypić od czasu do czasu.)

Bajo :*

Bajo :*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Duskwood- moja historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz