____
Przeszliśmy sie po pobliskim parku, w którym przebywało dużo ludzi. W porównaniu z Duskwood tu życie toczy się normalnym tempem. Każda z osób prowadził swoje spokojne życie.
Siedliśmy przy drzewie, które dawało lekki cień. Było przyjemnie. Spokój, cisza. Położyłam się na trawie i spoglądałam na gałęzie drzewa, wiatr poruszający liśćmi przez co było słychać przyjemny szelest.
Jake położył się obok. Poraz pierwszy widziałam go takiego.. wyczilowanego.
Czy nie mogłoby być tak zawsze?
Za nic w świecie nie pomyślałabym, że kiedyś będę tak cieszyć się taką zwykłą chwilą. Tak piękna, tak miła..
-Jake? Też uważasz, że miło tak czasem zatrzymać czas i chwilę odpocząć? W prawdzie nie da rady pozbyć się od tak tych myśli, ale nie jest źle co nie?
Jake: Tak y/n. Jest naprawdę miło..
Odwróciłam głowę w stronę Jake'a. Nigdy nie miałam okazji się mu przyjżeć. Ten również spojrzał w moim kierunku. Pomimo że starał się po sobie tego nie poznać to wyglądał na przemęczonego.
Jake: przepraszam, że chciałem podjąć za ciebie decyzje. Jak wrócimy do hotelu obmyślimy plan razem, zawsze jakoś udaje nam się wyjść z opresji prawda? A teraz nacieszmy się chwilą..-uśmiechnął się zaledwie na chwilę jednak w zupełności tyle mi wystarczyło.
Gdy tak leżeliśmy w międzyczasie podbiegł do mnie pewnien psiak. Podniosłam się do siadu i zaczęłam miziać go za uszkiem. Był słodziutki. W oddali zauważyłam dwóch policjantów, w pierwszym momencie przeraziłam się, ale zaraz potem doszłam do wniosku, że prawdopodobnie mieli zwykły patrol.
- Jake, nie ma szans by nas rozpoznali, co nie?
- Jake?
Jake nie odpowiedział, przyglądał się czemuś w telefonie, był wyraźnie tym zaskoczony.
Jake: Czemu mi nie powiedziałaś o wynikach ze szpitala.
- Czuję się dobrze, poza tym myślę, że to tylko próba by mnie sprowadzić tam spowrotem.
Agh.. ciekawe jak się tego dowiedział. Czyżby wrócił do czytania moich wiadomości z innymi?
-Jake, no odłuż telefon. Wszystko jest ok, nic mi się nie dzieje.
Jake: Dlatego byłaś blada jak ściana, myślałem, że to z przemęczenia..
Spojrzałam w stronę tych policjantów, oni spojrzeli prosto na mnie, szybko odwróciłam wzrok. Przez to wszystko jestem strasznie przewrażliwona. Od razu w głowie mam to, że mogą mnie rozpoznać. Przeczesałam nerwowo swoje włosy. Nie, nie mogli mnie tak łatwo rozpoznać prawda? Jeszcze z takiej oddali.
Z nienacka podbiegła do mnie mała dziewczynka. Śliczna blondynka w pięknej czerwonej sukieneczce.
Dziewczynka: Cookie nie wolno podchodzić do obcych, bardzo panią przepraszam, trzeba go jeszcze dużo nauczyć.
- Nic się nie stało. Jest śliczny.
Dziewczynka: Stało się coś pani? Leci pani krew z..
-To.. alergia, nie martw się mała, pilnuj Cookiego.- w trakcie wymawiania tych słów szybko wyjęłam chusteczkę z kieszeni i przetarłam nos.
Dziewczynko: Hej Cookie nie uciekaj!
I pobiegła za pieskiem.
Jake: Alergia?
Wzdrygnęłam lekko ramionami.
Jake: y/n musi cię sprawdzić lekarz.
- Tak? Jak ma to zrobić bez potwierdzenia danych osobowych? Od razu się skapną, że to my, naślą policje i całą sprawę Szlag trafi! A może masz fałszywe dokumenty przygotowane na tą okazję co Jake?! Kompletnie by mnie to nie zdziwiło.- dałam dość głośny upust swoim emocjom. Ehh.. Tak zepsuć chwilę.. Było tak dobrze..
Jake: y/n spokojnie..-położył rękę na moim ramieniu, chyba niespodziewał się mojego wybuchu - zawsze znajdziemy jakiś plan prawda?
sama wiedziałam, że coś jest nie tak. Moje zdrowie może i głupie jednak odłożyłam na dalszy plan. Gdyby sytuacja się ustabilniła pierwsze co poszłabym do lekarza przysięgam. Zobaczyłam jak policjanci idą w naszym kierunku, jeden mówił coś przez krótkofalówkę.
- Jake musimy stąd spadać.
Jake: Tak najwyższy czas, po drodze opowiem Ci mój plan.. wynająłem samochód. Pojedziemy..
Przerwałam mu w środku zdania, podrywając się do wstania oraz ciągnąc go za rękę by też to zrobił.
-już.-chyba jeszcze nie widział zmieżających w nasza stronę policjantów. Poszliśmy z tamtąd jak gdyby nigdy nic szybkim krokiem.
Policjant: Hej zatrzymać się!- dało się słyszeć zza naszych pleców.
Bez oglądania się za siebie chwyciłam Jake'a i pociągnęłam za sobą, zaczęliśmy biec. Goście nie byli w tak dobrej formie co my i szybko się poddali z gonieniem nas.
Osbiegliśmy dość spory kawałek tak by ich zgubić. Skręciliśmy w jakąś ciasną uliczkę i przystanęliśmy chwilę na złapanie oddechu.
- To co teraz?
Nie usłyszałam odpowiedzi, bo Jake oparł się o ścianę po czym osunął się na ziemię.
- Szlag.
- Jake wstawaj hej!
Wzięłam go pod ramię i postarałam się unieść. Chciałam nie myśleć o najgorszym. Możliwe, że to z wysiłku. Tak to musi być przemęczenie.
Jake: nic mi nie jest, chwilowy zawrót głowy. Możliwe że podtruliśmy się dymem, lecz tak naprawdę może być więcej czynników.
..
Jake: najważniejsze że ich zgubiliśmy. Plan jest taki: wracamy do hotelu, pakuje sprzęt w auto, które zdążyłem wypożyczyć. Jedziemy do pobliskiego miasta charingtown. Tam do szpitala. Po drodze zadbam o potrzebne dokumenty.
-jak chcesz to wszystko zrobić.
Jake: poinstruuje ciebie.-uśmiechnął się lekko i wstał na nogi o własnych siłach.
_________________________________________
CZYTASZ
Duskwood- moja historia
FanfictionCo gdyby główna bohaterka przystałaby na propozycję porywacza i przyjechałaby do Duskwood. Jak potoczyłaby się historia i czy udałoby się uratować Hannah. Uwaga: Pojawiają się spojlery z gry więc jeżeli jeszcze nie skończyliscie gry to nie czytajcie...