6 .

415 36 6
                                    


#setyoufreeff na Twitterze!

Po kawie w Starbucksie, mężczyźni zdecydowali się na chwilę rozejść, aby wrócić do swoich mieszkań, i zmienić ubrania na bardziej eleganckie.

— Hej Lou. - uśmiechnęła się Jay, aby już po chwili dostać od syna buziaka w polik— Jak w pracy?

— Jak zawsze, ale nie mam czasu teraz bo... - zawiesił się na moment, nie wiedząc co ma powiedzieć rodzicom. Na pewno nie prawdę— ...umówiłem się z Niallem.

— Niallem? - zmarszczyła brwi— Dawno go tu nie było. A jak z Harrym?

— Harry to inna historia. Jak będę miał dla niego czas, to będę miał. Na razie nie mam. Wrócę raczej późno.

Po tych słowach niebieskooki pognał na górę. Wparował do swojego pokoju, i kompletnie zbywając obecność Clifforda zabrał z szafy elegancką czarną koszulkę na krótki rękaw, oraz eleganckie czarne spodnie. Harry obiecał mu, że zajmie się stolikiem, więc miał mniej zmartwień. Teraz najważniejszym było to, aby doprowadzić się do porządku w jak najszybszym czasie.

Prysznic który miał być krótkim zabiegiem, okazał się być jednak półgodzinną czynnością. Louis sam był zaskoczony, że ostatnio zaczynał robić rzeczy, których zazwyczaj nie robił; długie gorące prysznice? Drzemki w ciągu dnia? Papierosy na przerwie zamiast kubka kawy? To wszystko brzmiało jak nie on. I wszystko zaczęło dziać się razem z Harrym, który pojawił się w jego życiu.

Louis wyszedł spod prysznica i wytarł ciało ręcznikiem, aby następnie podejść do blatu, na którym zostawił swoje ubrania. Szybko wskoczył w czystą odzież, i domyślając się że nie postąpił zbyt mądrze ubierając koszulkę, w czasie kiedy miał mokre włosy, czym prędzej wyciągnął suszarkę z szafki i zaczął suszyć włosy. To też nie było zbyt dobrym pomysłem, z racji że zawsze po suszeniu miał na głowie prawdziwy puch.

Stanął przed lustrem, i starając się wygrać walkę z włosami, jęknął bezsilnie. Ile by dał aby cofnąć czas i nie myć głowy. W końcu stwierdził, że nie ma siły ani ochoty na bawienie się w fryzjera. Zabrał swój telefon oraz portfel, użył dezodorantu i perfum, po czym zmył się z domu.

Louis odszedł na róg ulicy, informując o tym Harry'ego. Brunet uparł się że przyjedzie po starszego, co ten uważał za kompletną głupotę. Z jednej strony rozumiał fakt że Harry zabierał go w miejsce które sam zorganizował, i chciał aby była to niespodzianka, ale przecież szatyn mógłby dotrzeć tam na swój koszt.

— Hej. - sapnął Louis wsiadając do auta.

— Hej. - uśmiechnął się Harry i zmienił bieg, aby już po chwili jedynie wcisnąć gaz— Czemu tutaj? Mogłem podjechać pod sam dom.

— Chciałem się przejść. - odchrząknął szatyn zapinając pasy, poprawiając się w miejscu.

Louis wyjrzał przez okno, i zatęsknił. Zatęsknił za byciem wolnym. Za wychodzeniem do klubów, za swoim nocnym życiem. Za robieniem tego gdzie chciał, z kim chciał, i jak chciał. Za swoimi przygodami na jedną noc. Och, ile by zrobił aby teraz wyjść z tego głupiego samochodu i choć na jedną noc wrócić do tego co było.

To wyglądało po prostu tak, że nie uważał, że Harry mógłby spełnić jego wszystkie oczekiwania. Może dlatego że poczuł się do tego związku zmuszony? Że jego rodzice już planowali ślub? Że nie czuł kontroli? Nie miał pojęcia. Nie mógł znaleźć w brunecie ani jednej negatywnej cechy, więc nie wiedział czemu był do niego aż tak zdystansowany.

— Wszystko okej? - zapytał loczek patrząc na Louisa kątem oka.

— Mhm. - przytaknął szatyn zaczynając delikatnie trząść nogą z nerwów— Moja pierwsza randka. - oznajmił uznając to za dobre kłamstwo.

Set You Free| Larry fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz