—
#setyoufreeff na Twitterze!
—— Harry? - Louis gwałtownie wstał ze swoich kolan, patrząc na twarz bruneta, ignorując to że Clifford domagał się jeszcze więcej pieszczot, i skakał po jego nogach. Cholera, Harry spodziewał się że zdąży wejść do łazienki zanim Louis go zauważy.
— To nic. - oznajmił i cicho odchrząknął, przecierając oczy palcami.
— Kto ci to zrobił? - dopytał odsuwając krzesło od stołu, patrząc ma młodszego zmartwiony.
— Nieważne. - skłamał zaciskając zęby, opadając na krzesło z głośnym westchnięciem.
Louis wiedział że coś było nie tak. Mimo wszystko nie chciał pytać, widząc że brunet był jeszcze podminowany po konfrontacji z napastnikiem.
Szatyn przygotował wszystko co było mu potrzebne do oczyszczenia twarzy młodszego. Stanął naprzeciwko niego i spojrzał w jego oczy, kompletnie nie spodziewając się tego że Harry mocno złapie go za biodra i przyciągnie okrakiem na swoje kolana. Zamoczył gazik w płynie do dezynfekcji, pozwalając na to aby brunet położył jedną dłoń na jego pośladku, i po poinformowaniu Harry'ego o tym że może szczypać, zaczął przemywać rozcięcie i krew dookoła.
— Pojadę dziś do Liama. - poinformował Harry mocno ściskając się za kolano, aby odciągnąć swoją uwagę od bólu ust, i skupić ją na bólu kolana.
— Okej. - przytaknął Louis cicho odchrząkując— Kiedy? - dopytał poprawiając się na jego udach, układając dłoń na jego szczęce, aby unieść jego głowę w górę i obejrzeć ranę w innym świetle— Nie wygląda aż tak źle. - oznajmił oblizując wargi koniuszkiem języka.
— Tyle dobrego. - westchnął brunet ciężko przełykając ślinę, zważając na to jak jego głowa była odchylona— Mogę już opuścić? - zapytał delikatnie się uśmiechając, starając się zerknąć na starszego.
Louis zadarł jego głowę jeszcze wyżej, aby już po chwili przejechać językiem po jego szyi, na co zielonooki mocno się wzdrygnął, i odruchowo ścisnął dłoń na pośladku szatyna. Louis złożył jeden mokry pocałunek na jego skórze, a już po chwili podniósł się w górę, zaczynając sprzątać swoje lekarskie przyrządy.
— Em... teraz? Może. - odpowiedział drapiąc się po karku— Najwyżej zajrzę do ciebie później. - wzruszył ramionami.
— Okej. To baw się dobrze. - oznajmił szatyn i pochylił się nad zielonookim, delikatnie i uważnie całując go w usta.
Harry postanowił umówić się na spotkanie z Liamem, z racji że był wściekły na wszystko i wszystkich, i musiał uwolnić swój gniew, bo inaczej ten by go zabił.
Chciał powiedzieć mu o wszystkim co mu doskwierało, mając nadzieję że to w jakimkolwiek stopniu podniesie go na duchu.
— Mówię ci, tak mnie to irytuje, że nawet nie wiem od czego zacząć. - oznajmił Harry zaciskając dłonie w pięści— Jest taki kochany, taki słodki, chce mi dać jak najwięcej, ale ja mam to w piździe! Rozumiesz to? Potrzebuje tylko pieniędzy.
Harry kłamał. Kłamał dlatego, że też naprawdę bardzo lubił Louisa, a nie chciał. Dlatego też mówiąc to wszystko miał nadzieję że tok jego myślenia się zmieni, i znów sprawi że będzie obojętny wobec uczuć.
— Ty tak serio? Widzę jak ci się oczy iskrzą na samą wspominkę o nim.
— Przestań pierdolić. Kompletnie nie zgadzam się z reakcją mojego ciała na to wszystko. Rumieńce, jakieś tam iskierki czy motylki... - westchnął kręcąc głową na boki— ...nie. - fuknął— W głowie mam tylko to żeby spłacić Nicka, nadal mieć pracę, i odzyskać moje wszystkie pieniądze. Cóż... zarobić je od nowa.
— Nie wiem czy to ci pomoże.
— Kurwa, Liam! - krzyknął uderzając pięścią w stół— Nie jestem zakochany, okej?!
— Oczywiście! - zaśmiał się głośno, odchylając głowę do tyłu— Po prostu boisz się prawdy, Harry. Wiesz że wszystko zaszło już za daleko i nie będziesz mógł powiedzieć mu nic, bo cie zostawi i wtedy będziesz miał przejebane, ale z drugiej strony jak mu nie powiesz to prędzej czy później on sam się dowie, a wtedy będziesz miał tak samo przejebane nie dlatego że straciłeś pieniądze, bo technicznie rzecz biorąc nie będą ci potrzebne, tylko stracisz miłość. Fakty.
— Dupa jesteś a nie przyjaciel.
Harry fuknął pod nosem i zaczął bawić się palcami swoich dłoni, nerwowo tupiąc nogą. To co powiedział Liam było prawdą, której oczywiście brunet unikał jak ognia. Całe życie przetrwał w kłamstwie, i ciężko mu było się z tego wszystkiego wyrwać. Chciał zniknąć na jeden dzień, ułożyć sobie to wszystko w głowie, chociaż nie było żadnej możliwości aby wszystko było dobrze. Spawy wymsknęły się spod kontroli.
— Uznam to za komplement. - westchnął szatyn z uśmiechem na twarzy.
— Nie miał nim być. - odgryzł się młodszy— Po prostu... - kontynuował ciągle chcąc oszukać samego siebie— ...wiem że będzie bolało. Im szybciej zacznę o nim zapominać, tym lepiej.
— Tym lepiej? - powtórzył brązowooki— Myślisz że tak łatwo będzie ci o nim zapomnieć?
Nie. Był przerażony, i wiedział że to będzie trwało wieki.
— To na pewno nie będzie niewykonalne. - przytaknął pewny siebie— Zajmie długo, ale dam radę. Tak myślę.
Kolejne kłamstwo.
— Jak masz zamiar wyłudzić od niego pieniądze, tak w sumie? - dopytał Payne drapiąc się po głowie.
Harry zrobił krzywą minę. Czuł się naprawdę fatalnie; rozumiał że Louis mógłby dać mu dobrą przyszłość, stabilizację i miłość. Przy nim wszystko mogłoby być piękne, a sam fakt tego że planował jak mógłby wyciągnąć od niego pieniądze go bolał.
— Ostatnio pokazywałem mu kilka szmatek. - odchrząknął oblizując wargi koniuszkiem języka— Nie wiem, mam dostać na to hajs. - wziął głębszy oddech— Może jutro zapytam się go wprost czy ma pożyczyć bo potrzebuje na-...- zaciął się kręcąc dłonią— Na co potrzebuje?
— Na kurwy.
Harry wywrócił oczami i uderzył dłonią w skórzany podłokietnik, wzdychając przy tym ciężko.
— Z ciebie to taki pomocnik jak z koziej dupy trąba.
— No co!
— Nie... weź, nie odzywaj się w ogóle. - fuknął zakrywając twarz dłońmi, zaczynając się śmiać— Hej kochanie, pożyczysz mi dwadzieścia koła na kurwy?!
— No i idealnie! - klasnął w dłonie dołączając do przyjaciela, również zaczynając się śmiać— Ty, no w sumie to kurwa nie wiem. Powiedz że robisz niespodziankę i sam wyłożyłeś połowę i ci trochę brakuje a nie chcesz zostać bez niczego czy coś. Nie wiem, ty jesteś Harry Styles, wymyśl coś.
— To jeszcze lepsze. - zielonooki klasnął w dłonie— Hej kochanie! Słuchaj, robie niespodziankę ale musisz za nią zapłacić. A! I jeszcze dodam, że po tym jak już da mi te pieniądze, niespodzianką będzie to że z nim zerwę!
— No i niech cię cmoknie w dupe.
— A to akurat idzie mu rewelacyjnie, i będzie mi tego brakować, jeśli będzie już po wszystkim.
— A nie możesz spróbować chociaż mu tego powiedzieć? Myślę, że by zrozumiał to, że jesteś szantażowany. Masz nawet filmik, mógłbyś mu pokazać.
— Chyba cię coś boli, że mógłbym mu to pokazać. Nie ma opcji. - oznajmił zawijając wargi w cienką linię— Muszę po prostu walnąć mu jakieś kłamstwo, zebrać brakujące pieniądze, i zniknąć. Tyle.
Liam nie był zachwycony tym pomysłem. Wiedział jaki jest Harry, ale wiedział również że tęsknił za uczuciem bycia kochanym, a przy Louisie taki właśnie się czuł. Było mu przykro że wszystko musiało się tak skończyć, i mimo tego iż zawsze brał stronę swojego przyjaciela, to tym razem ciężko mu było się z nim zgodzić. Po prostu uważał, że Louis jest dla niego odpowiedni.
***
CZYTASZ
Set You Free| Larry fanfiction
FanfictionW rodzinie Louisa panuje zasada, która zobowiązuje do zawarcia związku małżeńskiego w wieku 19 lat. Rodzice szatyna w jego niewiedzy organizują kasting, który to przeszedł tylko jeden chłopak- Harry. Harry, który próbuje uwieść szatyna tylko dla jeg...