9 .

304 30 13
                                    


#setyoufreeff na Twitterze!

Wyjdziesz sobie z jego pieskiem na spacer... - zaśmiał się Liam.

Na pieska to on mnie może kurwa zrobić.

Harry upił łyk soku pomarańczowego, patrząc wściekłym wzrokiem na stan swojego konta. Przyszło mu przypomnienie o zapłacie rachunków za mieszkanie, na które w sumie aktualnie pieniędzy nie miał. Zostało mu jedyne 10 tysięcy. Och, ile by dał aby cofnąć czas i nie pożyczać pieniędzy swojemu dawnemu znajomemu, oraz nie wydawać ich na nowe ubrania. Jego wszystkie oszczędności przepadły.

Westchnął cicho kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Cieszył go fakt że to Louis fundował dzisiejsze wino, bo on nie miał za co. Otworzył drzwi od klatki bez pytania o to kto wchodził, doskonale wiedząc, że to szatyn. Wrócił do laptopa, zastanawiając się nad tym co może zrobić.

Co ty taki nie w sosie? - zapytał brązowooki.

Nie mam, kurwa, pieniędzy. Odetną mnie od wszystkiego na dniach. - oznajmił zdenerwowany— Muszę zadzwonić do taty.

— Przecież dobrze wiesz, że ci nie da.

— Wiem. - jęknął gardłowo, odchylając głowę do tyłu— Oddzwonię. - dodał szybko, po usłyszeniu pukania.

Szybko się rozłączył, po czym wstał od stolika i ruszył w stronę drzwi. W przelocie obejrzał się jeszcze w lustrze, chcąc upewnić się czy na pewno wyglądał dobrze.

— Idę! - oznajmił kiedy pukanie się powtórzyło.

Otworzył drzwi, i kompletnie nie spodziewał się po drugiej stronie Nicka wraz z Louisem. Prawdopodobnie dziś był dzień jego zgonu.

— Poczekasz chwilę? - zapytał Nick uśmiechając się do szatyna, mierząc go takim spojrzeniem, jakby zaraz miał się na niego rzucić.

— Jasne. - przytaknął zdezorientowany Louis, patrząc na Harry'ego pytającym spojrzeniem.

— Pięć minut. - chrząknął brunet patrząc na starszego, zapraszając Nicka do środka.

Harry czym prędzej zamknął drzwi, ruszając w stronę salonu. Kiedy zdążył się odkręcić w stronę Nicka przodem, ten natychmiastowo chwycił szyję młodszego w dłoń, przyciskając go do ściany. Zielonooki mocno złapał przedramię starszego w dłonie, mając nadzieję że to pozwoli mu na uwolnienie się. Ale wszystko było na nic.

— Masz pieniążki, księżniczko? - zapytał z uśmiechem na twarzy.

— Nie, ale Nick, obiecuję ci że-... - mówił gorączkowo, lecz przerwało mu uderzenie w brzuch.

Potrzebował powietrza po uderzeniu. Powietrza, do którego dostęp został mu zabrany. To bolało podwójnie, i przynosiło podwójną satysfakcję starszemu.

— Co mi obiecujesz, Harry? - pokręcił głową na boki— Czekam już tydzień. Wiesz ile to jest?

— Siedem kurwa dni. - splunął.

— Siedem dni za długo. - szepnął lodowatym głosem— Masz trzy tygodnie, Styles. - fuknął zwalniając dłoń z jego szyi.

Loczek od razu pochylił się do przodu, zaczynając masować swoją delikatną skórę. Jak miałby niby wytłumaczyć Louisowi ten ślad?

— Wypłatę mam za cztery! - oznajmił załamanym głosem— I poza tym, mam jej 7 tysięcy, a nie 50! - krzyknął upadając na kolana z bezsilności.

Nick złapał garść włosów chłopaka w dłoń, odchylając jego głowę do tyłu. W zielonych oczach zapaliła się iskra strachu i przerażenia, a on sam z trudem przełknął ślinę, patrząc na Nicka błagalnym wzrokiem.

Set You Free| Larry fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz