Rozdział 8

2.7K 77 9
                                    

Kiedy się obudziłam, pierwszym co zarejestrowałam było obolałe gardło. Nie wiedziałam dlaczego, ale zawsze, gdy byłam przeziębiona najbardziej doskwierało mi rano, wieczorem i w nocy.

Dopiero po chwili, odsunęłam się wystraszona pod samą ścianę, widząc Jamesa, który drzemał sobie przy krawędzi łóżka.

W mojej głowie pojawiło się wiele pytań, zwłaszcza takich, co on tu robił?

Mój gwałtowny ruch natychmiast go wybudził. Potarł twarz, ziewnął, a następnie podniósł się do siadu.

 - Dzień dobry. - Uśmiechnął się. - Jak się czujesz? - zapytał, a ja przez chwilę patrzyłam na niego jak  na totalnego kretyna.

- Co. Ty. Robisz. W moim łóżku! - Nie kryłam zdenerwowania.

Zawsze moim największym strachem było to, że mężczyźni, którzy przychodzili do mamy, będą próbowali się do mnie dobierać. Dotychczas udawało mi się tego skutecznie unikać, ale James... czepił się mnie jak nikt!

- Uspokój się. Chciałem być pewien, że gorączka spadła i śpisz...

- Do tego nie musiałeś ładować mi się do łóżka! - powiedziałam zdenerwowana, po czym starając się ominąć go szerokim łukiem, zeszłam z łóżka.

Co za palant! Zaczynał przekraczać wszystkie granice!

Przez głowę przeszła mi myśl, że może tak naprawdę... mu się podobałam, ale zaraz wyrzuciłam to z głowy, bo niby czemu miałby być mną zainteresowany?

Nie byłam przesadnie ładna. W zasadzie w ogóle nie byłam ładna. Miałam tak żałośnie małe piersi, że czasem mój brzuch wystawał bardziej niż one. Nawet tyłka nie miałam zbyt dobrego. Włosy, przypominały ptasie gniazdo, bo plątały się we wszystkie strony, dzięki czemu wyglądem było im bliżej do osmolonego siana niż pięknych, ciemnych włosów.

Zapewne też dlatego nigdy nie miałam chłopaka, którego zawsze chciałam mieć. Więc katowałam się różnymi opowiadaniami o przystojnych facetach, zwracających uwagę na szare myszki, których życie zmieniał o sto osiemdziesiąt stopni, mając nadzieję, że tak się kiedyś stanie ze mną. Czasami nawet, gdy ulegałam w takie fantazje... moje libido szalało ogromnie, aż w końcu coraz więcej opowiadań na mojej wirtualnej półce... należało do gatunku tych "niegrzecznych".

Poza tym dyskwalifikowało go to, że zadawał się z moją matką.

Poszłam do łazienki, żeby trochę doprowadzić się do ładu.

Ledwie się trochę ruszyłam, a już do bólu gardła dołączył ból głowy.

Obmyłam twarz wodą i poczułam jak zaczyna robić mi się słabo. Zaczęło mi dzwonić w uszach, a na dokładkę momentalnie zrobiło mi się niedobrze.

Zaczęłam brać głębokie wdech, siadając na klapie sedesu, ale wcale mi się nie poprawiło. Oblał mnie zimny pot, a ręce zaczęły tak bardzo drżeć, że myślałam, że zaraz się rozlecę.

- James... - wymamrotałam, bo miałam wrażenie, że jeśli go nie zawołam, stanie się coś złego. - James! - powtórzyłam głośniej, przy czym podniosłam się, aby odsunąć mu drzwi. 

Kiedy tylko to zrobiłam, chłopak otworzył je natychmiast i zaraz wziął mnie na ręce.

Poczułam się taka malutka, bezbronna i objęta opieką, że na chwilę zapomniałam o tym, czym tak bardzo mnie denerwował.

- Oddychaj głęboko - kazał, kładąc mnie na łóżku z troską wymalowaną na twarzy.

Otworzył na oścież okno, z którego do powodu wdarło się zimne powietrze, wzmagające drgawki. Natychmiast okrył mnie, po czym zapytał, czy czułam się lepiej i zaproponował mi wody.

Mów mi ,,Tatusiu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz