Panowała ta nieznośna cisza.
Powrócił mętlik w głowie.Byłam już gotowa wybaczyć mu to, co mi zrobił. Byłam gotowa spróbować żyć według jego zasad, żeby tylko już nigdy więcej nie przyszło mu do głowy, by zostawić mnie z matką. Byłam gotowa zrobić to dla jego troski, opieki... czułości...
Ale moja matka choć raz do czegoś się przydała.
Ujawniła mi, że James był po prostu manipulantem, któremu... jeszcze nie do końca wiedziałam, o co chodziło.
W końcu DDlg to nie sama opieka... ale też szeroko pojęte uciechy seksualne.
Kiedy zatrzymał się pod swoim mieszkaniem, bez słowa chciał mnie wziąć na ręce.
Chwilę czekał aż go obejmę, żeby mu ułatwić wyciągnięcie mnie, ale ja wcale nie zamierzałam niczego mu ułatwiać.
W końcu zdenerwowany, samodzielnie wydobył mnie z samochodu i zaniósł do swojego mieszkania.
Potem wrócił po torbę, a zaraz potem zabrał się za gotowanie.
- Cieszę się, że nawet nie próbujesz kłamać, że jest inaczej.
James gwałtownie postawił garnek i wsparł się dłońmi o blat. Jego mięśnie na plecach napięły się... Niewiele brakowało, żeby eksplodował z wściekłości.
- Zawsze musisz robić wszystko, żeby mnie wkurzyć?
- Ja za kłamstwo dostałam w tyłek, a ty wściekasz się i mi grozisz, gdy cię na nim przyłapałam - powiedziałam, starając się brzmieć pewnie.
To trochę ostudziło jego zapał.
- Tak. Byłem w delegacji, ale to nie oznacza, że naprawdę nie chciałem dać ci spokoju i zniknąć. Tak... - Odwrócił się w moją stronę. - Obiecywałem sobie, że jeśli zobaczę, że naprawdę tego chcesz, i że Christine poczyniła postępy, to zmuszę się, żeby zerwać z wami kontakt. Delegacja była mi przy tym na rękę, bo wiedziałem, że inaczej sprawdzałbym bez przerwy jak sobie radzicie. Teraz żałuję, że tego nie robiłem. - Opuścił głowę. - Ale ty wcale nie chciałaś odejść. Prosiłaś mnie, żebym cię nie opuszczał i wcale nie chciałem tego robić, ale nie mogłem też zostawić cię bez opieki. Zdecydowałem zatem, że jak tylko wrócę, zabiorę cię od Christine, upewniając się, czy nie zmieniłaś zdania. Wbrew temu, co możesz sobie myśleć, nie zapomniałem o swoich obietnicach. Wspierałbym cię z daleka, skoro moja obecność tak bardzo ci przeszkadzała. Ale to również wymagało spełnienia pewnego warunku. Postawiłem Christine pewne ultimatum. Pomogę wam, o ile będziecie grały wedle moich zasad. Początkowo pilnowałem twojej matki uważniej. Sprawdzałem, czy chodziła na spotkania AA, ale potem musiałem sprawdzić, czy gdy przestanie czuć się obserwowana, to dalej będzie nad sobą pracować. Dla siebie. Jak widzisz... przestała. Najwyraźniej, to u was rodzinne, żeby gryźć rękę, którą wyciąga się do was z pomocą.
- Może dlatego, że... - Już chciałam powiedzieć, coś złośliwego, ale mi przerwał.
- To po co płakałaś i prosiłaś, żebym cię nie zostawiał? - Milczałam. - Skoro znów masz mi coś do zarzucenia, to czemu tyle emocji wywołała w tobie myśl, że odejdę? Mówisz, że jesteś prawie dorosła, więc tak też się zachowaj. Zdecyduj się wreszcie, bo naprawdę zaczynam mieć serdecznie dość, że wciąż doprowadzasz mnie do złości. Albo godzisz się na moje zasady, starasz się je przestrzegać, albo to koniec. Jestem już zmęczony, ciągłym siłowaniem się z tobą. - Potarł twarz. - Naprawdę marzę o tym, żeby spróbować inaczej. - Spojrzał w sufit. - Wolę przytulać, być czułym, robić herbatki w butelce i głaskać po pleckach... a nie ciągle toczyć potyczki słowne i ciągle grozić ci klapsami, żeby choć trochę przywołać cię do porządku. Jestem pewien, że gdybyś mi pozwoliła, polubiłabyś tę drugą stronę mnie.
Spojrzał w końcu na mnie, a ja dalej milczałam.
Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Nie mogłam ukryć, że bycie przytulaną... brzmiało obiecująco, ale... nadal się bałam.
- Dlaczego to robisz? - zadałam w końcu to pytanie, które nortowało mnie od dawna.
- Bo mi na tobie zależy - mruknął cicho.
- Dlaczego?
- Bo jesteś dobrą dziewczynką, którą spotkało wiele złego. Wiele złego, na które nie zasłużyła. Wiem też, że te kolce, które wystawiasz, mają mnie odstraszyć. To mechanizm obronny, ale już mówiłem, że cię nie opuszczę. Tamtego dnia, gdy otworzyłaś mi przerażona z zaczerwienionym policzkiem, gdy próbowałaś ratować swoją matkę, która się nad tobą wyrzywała... nie mogłem znieść myśli, że żyjesz w takich warunkach. Nie jestem po to, żeby cię skrzywdzić, więc możesz je schować. Możesz być ze mną szczera, wyrzucić cały swój ból, wypłakać się, a ja wysłucham cię, i zapewnię wsparcie. Postaram się być dla ciebie najlepszym opiekunem, jakiego mogłaś sobie wyśnić, ale to nie oznacza, że nie będe od ciebie wymagał. Potrzebujesz pomocy i im szybciej to zaakceptujesz, tym będzie lepiej.
CZYTASZ
Mów mi ,,Tatusiu"
RomanceTo nie będzie normalne opowiadanie... Historia z motywem DDlg. Suzie ma niecałe 17 lat. Od maleńkości wychowywała się tylko z matką, która bez przerwy piła i pojawiała się z nowymi mężczyznami na jedną noc. Jednak jej sytuacja ulegnie zmianie, gdy j...