Rozdział 14

2.2K 74 4
                                    

Kiedy weszliśmy do domu, James od razu skierował mnie do salonu.

- Pomyśl chwilę nad swoim zachowaniem. Za moment pogadamy o tym twoim ,,nie zrobieniu niczego złego" - rzucił, po czym udał się do kuchni i nastawił w czajniku wodę.

Obserwowałam go uważnie i nie musiałam bardzo się starać, bo widziałam, że James ledwie nad sobą panował.

Oparł się pięściami o blat kuchenny i oddychał ciężko, jakby tylko jakiś cud trzymał go przed zbiciem mnie na amen.

Kiedy zalał jakąś torebkę wodą, wrócił z kubkiem do stołu.

- I jak? Nadal uważasz, że nie zrobiłaś nic złego? - zapytał, na co opuściłam głowę.

- Naprawdę nic nie zniszczyłam. Ja tylko rozmawiałam z Ianem... - wymamrotałam, na co James poczerwieniał na twarzy.

- Dobrze. W takim razie pomogę ci pojąć, co złego zrobiłaś. Jeden... - wystawił kciuk. - Okłamałaś mnie. Dwa... - wystawił palec wskazujący. - Poszłaś na imprezę bez mojej zgody. - Trzy... - wystawił środkowy palec. - Piłaś alkohol. - Cztery... - Podniósł serdeczny palec. - Zakłócałaś porządek publiczny, za które dostałaś mandat i pięć dokonałaś aktu wandalizmu, przez co sprawa została skierowana do sądu. To nie jest wystarczająca ilość złych rzeczy, które zrobiłaś? - zapytał zdenerwowany.

Znów opuściłam głowę.

Część... jakby nie patrzeć się zgadzała.

- Wiesz, że sprawa skierowana do sądu to poważne kłopoty?! Złapano cię pijaną! A przypomnę tylko, że nie jesteś pełnoletnia! Co Ci strzeliło do głowy!?

- Ile razy mam powtarzać, że ja wcale nie zakłócałam porządku, ani nic nie niszczyłam! - Zaniosłam się szlochem. - Jeśli chcesz mnie zbić, to po prostu to zrób i daj mi już spokój - powiedziałam, na co James westchnął głęboko, po czym oparł głowę na rękach, wlepiając wzrok w stół i milczał.

- Zasługujesz na karę. Ale nie dostaniesz jej dziś z dwóch powodów. Po pierwsze, Tatuś nie powinien dawać kary pod wpływem takiego wzburzenia. Jestem naprawdę wściekły, więc... mógłbym, a nawet na pewno wymiar kary nie byłby obiektywny, a przez to może nawet nie adekwatny do przewinienia. W skrócie... lituję się nad twoimi pośladkami. Po drugie z kary ma coś wynikać. Jeżeli masz nadzieję, że ją odbębnisz, czyli jakoś przeżyjesz te klapsy i zapomnimy o sprawie, to w tym przypadku akurat bardzo się mylisz. Sąd może orzec dla ciebie kuratora, albo oddać cię rodzinie zastępczej, gdy zorientuje się, że twoja matka pije. Nie wspominając o tym jak będzie odebrane to, że taka młoda dziewczyna jak ty, ma już na swoim koncie wyrok. Poza tym sąd może chyba orzec obowiązek naprawienia szkody, a naprawa elewacji nie będzie tania. I ubiegając twoją obronę. Sądu to nie obchodzi. Nawet jeśli nie ty malowałaś po ścianach, jesteś współwinna. Byłaś z nimi. Nie powstrzymałaś ich, więc godziłaś się na to, że robią rzeczt nielegalne. Kłopoty cię nie ominą. - Westchnął ciężko. - Muszę pomyśleć, co w tej sytuacji zrobić. - Zamilkł na moment w zamyśleniu. - Na pewno będę oczekiwał poprawy oraz udowodnienia, że zrozumiałaś swój błąd i nic takiego się nie powtórzy... Choć zaczynam wątpić, że mam siłę na siłowanie się z tobą. Może powinnaś wrócić do mieszkania z mamą. - Podrapał się po karku, na co cała zesztywniałam.

Nie chciałam do niej wracać. James przynajmniej jakoś się hamował. Choć też był wściekły.

Momentalnie obleciał mnie strach. Nie chciałam teraz zostać sama. Dotarło do mnie, że zawaliłam, ale z drugiej strony... nie chciałam teraz mierzyć się z tak beznadziejną sytuacją w pojedynkę.

- Ale nie teraz o tym. - Wyciągnął z kieszeni mandat i przesunął go w moją stronę. - Muszę się położyć, ochłonąć... wrócę do tematu jutro. Może będziesz trzeźwiejsza i... sama coś zaproponujesz. - Podniósł się, kierując się do swojej sypialni.

- Ale ja nie mam pieniędzy, żeby zapłacić ten mandat... wszystkie oszczędności wydawałam zimą na jedzenie i autobusy...

- To nie mój problem. - Wzruszył ramionami i poszedł do siebie.

***

Długo płakałam w poduszkę, nie mając pojęcia, co zrobić.

Wcale nie chciałam, żeby tak wyszło. Miałam nadzieję, że nieco się zabawię, wreszcie z kimś się zaprzyjaźnię i choć spodziewałam się, że James potem będzie zły, nie przypuszczałam, że będzie miał do tego aż taki powód.

Głowa bolała mnie od płaczu i zapewne przez alkohol.

Czułam się podwójnie źle, ale najbardziej dziwiło mnie to, jak bardzo bolesny okazał się fakt, że rozczarowałam Jamesa.

Chciałam coś zrobić... nie wiedziałam, co, ale... chciałam jakiegoś przekonania, że James nie zostawi mnie samej.

Że jutro od tak nie zostawi mnie u matki, która pewnie mnie zabije za kłopoty z prawem.

W końcu podniosłam się i poszłam do sypialni Jamesa.

Zapukałam cicho, a następnie weszłam do środka.

Natychmiast włączył lampkę i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.

Zamarłam w bezruchu, obserwując jego nagi umięśniony tors i poczułam jak ogarniał mnie coraz intensywniejszy gorąc.

Nie miał na sobie koszulki. Zapewne spał tylko w samych bokserkach, a ja nawet nie pomyślałam, że tak może być... a wygladał naprawdę nieźle.

- Co się stało? - zapytał, a wtedy ja podeszłam do niego i nie miałam pojęcia dlaczego, ale weszłam na łóżko, siadając mu na udach.

Patrzył na mnie nielada zaskoczony, ale nic nie mówił, czekając na rozwój sytuacji.

Przez chwilę siedziałam również mu się przyglądając aż w końcu przysunęłam się nieco, czując jak coś drgnęło w jego spodniach.

Chwycił moją dłoń, jakby chciał mnie powstrzymać, ale gdy westchnęłam zmysłowo i ponowiłam ruch, przygryzł wargę, ale nie przeszkadzał mi.

Czułam jak podniecenie rozlewało się w moim podbrzuszu. Serce biło mi jak szalone, a moje myśli krążyły jedynie wokół tego, że chcę go poczuć... chcę go bliżej.

Nawet nie zwróciłam uwagi, gdy ramiączka mojej koszulki nocnej zsunęły się, ukazując więcej piersi niż kiedykolwiek, komukolwiek wcześniej pozwalałam oglądać.

Drgnęłam, gdy poczułam na nich dotyk, a następnie złapałam kontakt wzrokowy z Jamesem, który w mgnieniu oka otrzeźwiał.

Podniósł się do siadu, spychając mnie bliżej kolan, podciągnął moją koszulkę, a następnie mruknął:

- Jeżli już ci lepiej. To idź do swojego pokoju.

Moje policzki zapiekły jeszcze bardziej, a potem pochłonięta wstydem, uciekłam z jego sypialni.

Mów mi ,,Tatusiu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz