Kiedy myślałam, że już skierujemy się w stronę domu, James skręcił zupełnie w innym kierunku.
- Chyba pomyliłeś drogę - mruknęłam cicho.
Przez chwilę milczał, ale w końcu odezwał się.
- Mówiłem, że się przeprowadzamy.
- Ale... moje rzeczy tam są... - Momentalnie zrobiło mi się gorąco i ogarnęła mnie wręcz panika.
Na jego terenie wiedziałam, że nie będę czuła się już tak bardzo pewnie.
- U mnie będzie wszystko, czego na razie potrzebujesz. Poza tym pojadę po trochę rzeczy, jak położysz się pod ciepłą kołderką i będziesz się kurowała.
- Ale ja nie chcę mieszkać u ciebie.
- Już o tym rozmawialiśmy, Suzie. Twoja mama ma kłopoty finansowe, a to stosunkowo łatwy sposób na zarabianie, zwłaszcza, że szkoda, żeby jedno mieszkanie stało puste. Ja i tak głównie mieszkam u was.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy wrócili do dawnych proporcji. Czyli ty u siebie, a my z mamą u siebie. Ewentualnie mogę vi oddać mamę.
- A z czego będziesz żyła, Suzie?
- Do osiemnastego roku życia musi mnie utrzymywać mama.
- Zrozum, że ona nie ma pieniędzy. I co w takiej sytuacji?
- Zatrudnię się gdzieś.
- Nie wymyślaj, Suzie. Ty masz chodzić do szkoły. Zobaczysz, że moje mieszkanie ci się spodoba - zapewnił.
- Odwieź mnie do domu - poprosiłam.
- Tam też będzie twój dom.
- James... proszę...
- Suzie, to nie podlega żadnej dyskusji. Nie sprzeczaj się ze mną dla samego sprzeczania. Po co ci to? Lubisz kiedy się denerwuję? Nie jest ci milej jak sobie na spokojnie rozmawiamy?
- Dlaczego wydaje ci się, że masz prawo do decydowania za mnie?
- Bo jesteś małą dziewczynką, która sobie nie radzi.
Zaśmiałam się pogardliwie, najeżając się coraz bardziej.
- Sam sobie nie radzisz. Masz jakiś problem, że bawisz się w mojego ojca?
- Tak. Mam. Mam problem z tym, że rujnujesz sobie życie. Mam problem z tym, że zamiast być szczęśliwą dziewczynką musiałaś dorastać w takich to, a nie innych warunkach. I mam problem z tym, że choć nienawidzisz swojego życia, nie robisz absolutnie nic, żeby się z tego wyrwać, a gdy próbuję ci pomóc, ułatwić zmianę i nieco osłodzić życie, robisz mi na złość i utrudniasz. I dostatecznie dużo razy mówiłaś mi, że nie jestem twoim ojcem. - Przełknął ciężko ślinę. - Nie jestem nim. Co nie zmienia faktu, że mógłbym, a nawet bym chciał.
Zatkało mnie. Momentalnie zabrakło mi języka w gębie. Nie wiedziałam, co chciał osiągnąć tym wyznaniem.
- Ale nigdy nim nie będziesz - mruknęłam, gdy samochód się zatrzymał.
James nic nie powiedział, tylko wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył mi drzwi.
Wysiadłam, spoglądając na nowy blok, który prezentował się lepiej niż ten, w którym mieszkałam dotychczas z mamą.
Bez słowa zaprowadził mnie do środka, gdzie windą wjechaliśmy na siódme piętro.
Otworzył drzwi do mieszkania, po czym wpuścił mnie przodem do holu o białych ścianach.
Zaczęłam zdejmować kurtkę, rozglądając się po przestrzeni i nie mogłam nie przyznać, że mieszkanie było urządzone ze smakiem, a przede wszystkim było większe od tego poprzedniego.
- Tu jest pokój dla ciebie - mruknął, idąc w kierunku białych drzwi po prawej, które zaraz otworzył.
Moim oczom ukazał się pokój o białych ścianach z łóżkiem o białej, drewnianej ramie. Całość dopełniały jasne meblame i puchaty, szary dywan.
- Podoba ci się?
- Może być - mruknęłam, nie chcąc dać mu satysfakcji, że pokój w rzeczywistości mi się podobał.
- Myślę, że w czasie, gdy będziesz tu mieszkała, urządzisz go tak, że bardzo będzie ci się podobał - powiedział z uśmiechem, a ja nic nie odpowiedziałam. - Pojadę po twoje rzeczy. Ty tymczasem połóż się i odpoczywaj. Jak wrócę, zjesz coś i dostaniesz leki.
***
Pomimo tego, że James kazał mi leżeć, chodziłam po mieszkaniu i sprawdzałam każdy zakamarek. Wiedziałam, że jak wróci, to nie pozwoli mi się ruszyć z łóżka, więc chciałam poświęcić trochę czasu na rekonesans.Weszłam do największej sypialni i po szybkim opatrzeniu łóżka, szafy i komody, stwierdziłam, że przejrzę kilka szuflad, żeby dowiedzieć się czegoś o Jamesie.
- Dobry Tatuś. DDlg w pytaniach i odpowiedziach. - Przeczytałam głośno tytuł jednej z książek, schowanych w komodzie. - DDlg. Szczęśliwa relacja.
Znów te cztery literki. D.D.l.g. Co to niby było?
Już miałam przyjrzeć się bliżej tej książce, gdy usłyszałam przwkręcanie zamka w drzwiach.
Natychmiast zatrzasnęłam szufladę i czymprędzej pobiegłam do swojego pokoju, byle tylko nie zorientował się, że przeglądałam jego prywatne rzeczy.
Jednak w głowie wciąż miałam te cztery literki.
- Jak się czujesz? - Przyszedł od razu do mnie, stawiając na podłodze całkiem sporą torbę.
- Dobrze. Trochę jestem śpiąca.
- Zaraz zrobię coś do jedzenia i będziesz mogła się zdrzemnąć - oznajmił z uśmiechem. - Już chyba też zbliża siś pora na nową dawkę leków. - Westchnął ciężko. - Zrobiłaś się jakoś bardzo rumiana - stwierdził, po czym pozwolił sobie dotknąć moich policzków.
Od razu się cofnęłam, ku jego niezadowoleniu.
- Idę gotować, gdybh coś się działo, będę zaraz obok - rzucił, a gdy tylko wyszedł, podniosłam się, przeszukując torbę w poszukiwaniu telefonu, a kiedy wreszcie wpadł w moje ręce, wpisałam w wyszukiwarkę DDlg.
Momentalnie bicie mojego serca przyspieszyło.
Zwłaszcza, gdy przeczytałam, że był to odłam bdsm, który polegał na wcielaniu się w rolę Tatusia i Córeczki...
Czy właśnie taką relację miał na myśli, deklarując, że chciałby być moim ojcem?
CZYTASZ
Mów mi ,,Tatusiu"
RomanceTo nie będzie normalne opowiadanie... Historia z motywem DDlg. Suzie ma niecałe 17 lat. Od maleńkości wychowywała się tylko z matką, która bez przerwy piła i pojawiała się z nowymi mężczyznami na jedną noc. Jednak jej sytuacja ulegnie zmianie, gdy j...