Rozdział 9

2.4K 77 5
                                    

Kiedy myślałam, że już skierujemy się w stronę domu, James skręcił zupełnie w innym kierunku.

- Chyba pomyliłeś drogę - mruknęłam cicho.

Przez chwilę milczał, ale w końcu odezwał się.

- Mówiłem, że się przeprowadzamy.

- Ale... moje rzeczy tam są... - Momentalnie zrobiło mi się gorąco i ogarnęła mnie wręcz panika.

Na jego terenie wiedziałam, że nie będę czuła się już tak bardzo pewnie.

- U mnie będzie wszystko, czego na razie potrzebujesz. Poza tym pojadę po trochę rzeczy, jak położysz się pod ciepłą kołderką i będziesz się kurowała.

- Ale ja nie chcę mieszkać u ciebie.

- Już o tym rozmawialiśmy, Suzie. Twoja mama ma kłopoty finansowe, a to stosunkowo łatwy sposób na zarabianie, zwłaszcza, że szkoda, żeby jedno mieszkanie stało puste. Ja i tak głównie mieszkam u was.

- Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy wrócili do dawnych proporcji. Czyli ty u siebie, a my z mamą u siebie. Ewentualnie mogę vi oddać mamę.

- A z czego będziesz żyła, Suzie?

- Do osiemnastego roku życia musi mnie utrzymywać mama.

- Zrozum, że ona nie ma pieniędzy. I co w takiej sytuacji?

- Zatrudnię się gdzieś.

- Nie wymyślaj, Suzie. Ty masz chodzić do szkoły. Zobaczysz, że moje mieszkanie ci się spodoba - zapewnił.

- Odwieź mnie do domu - poprosiłam.

- Tam też będzie twój dom.

- James... proszę...

- Suzie, to nie podlega żadnej dyskusji. Nie sprzeczaj się ze mną dla samego sprzeczania. Po co ci to? Lubisz kiedy się denerwuję? Nie jest ci milej jak sobie na spokojnie rozmawiamy?

- Dlaczego wydaje ci się, że masz prawo do decydowania za mnie?

- Bo jesteś małą dziewczynką, która sobie nie radzi.

Zaśmiałam się pogardliwie, najeżając się coraz bardziej.

- Sam sobie nie radzisz. Masz jakiś problem, że bawisz się w mojego ojca?

- Tak. Mam. Mam problem z tym, że rujnujesz sobie życie. Mam problem z tym, że zamiast być szczęśliwą dziewczynką musiałaś dorastać w takich to, a nie innych warunkach. I mam problem z tym, że choć nienawidzisz swojego życia, nie robisz absolutnie nic, żeby się z tego wyrwać, a gdy próbuję ci pomóc, ułatwić zmianę i nieco osłodzić życie, robisz mi na złość i utrudniasz. I dostatecznie dużo razy mówiłaś mi, że nie jestem twoim ojcem. - Przełknął ciężko ślinę. - Nie jestem nim. Co nie zmienia faktu, że mógłbym, a nawet bym chciał.

Zatkało mnie. Momentalnie zabrakło mi języka w gębie. Nie wiedziałam, co chciał osiągnąć tym wyznaniem.

- Ale nigdy nim nie będziesz - mruknęłam, gdy samochód się zatrzymał.

James nic nie powiedział, tylko wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył mi drzwi.

Wysiadłam, spoglądając na nowy blok, który prezentował się lepiej niż ten, w którym mieszkałam dotychczas z mamą.

Bez słowa zaprowadził mnie do środka, gdzie windą wjechaliśmy na siódme piętro.

Otworzył drzwi do mieszkania, po czym wpuścił mnie przodem do holu o białych ścianach.

Zaczęłam zdejmować kurtkę, rozglądając się po przestrzeni i nie mogłam nie przyznać, że mieszkanie było urządzone ze smakiem, a przede wszystkim było większe od tego poprzedniego.

- Tu jest pokój dla ciebie - mruknął, idąc w kierunku białych drzwi po prawej, które zaraz otworzył.

Moim oczom ukazał się pokój o białych ścianach z łóżkiem o białej, drewnianej ramie. Całość dopełniały jasne meblame i puchaty, szary dywan.

- Podoba ci się?

- Może być - mruknęłam, nie chcąc dać mu satysfakcji, że pokój w rzeczywistości mi się podobał.

- Myślę, że w czasie, gdy będziesz tu mieszkała, urządzisz go tak, że bardzo będzie ci się podobał - powiedział z uśmiechem, a ja nic nie odpowiedziałam. - Pojadę po twoje rzeczy. Ty tymczasem połóż się i odpoczywaj. Jak wrócę, zjesz coś i dostaniesz leki.

***
Pomimo tego, że James kazał mi leżeć, chodziłam po mieszkaniu i sprawdzałam każdy zakamarek. Wiedziałam, że jak wróci, to nie pozwoli mi się ruszyć z łóżka, więc chciałam poświęcić trochę czasu na rekonesans.

Weszłam do największej sypialni i po szybkim opatrzeniu łóżka, szafy i komody, stwierdziłam, że przejrzę kilka szuflad, żeby dowiedzieć się czegoś o Jamesie.

- Dobry Tatuś. DDlg w pytaniach i odpowiedziach. - Przeczytałam głośno tytuł jednej z książek, schowanych w komodzie. - DDlg. Szczęśliwa relacja.

Znów te cztery literki. D.D.l.g. Co to niby było?

Już miałam przyjrzeć się bliżej tej książce, gdy usłyszałam przwkręcanie zamka w drzwiach.

Natychmiast zatrzasnęłam szufladę i czymprędzej pobiegłam do swojego pokoju, byle tylko nie zorientował się, że przeglądałam jego prywatne rzeczy.

Jednak w głowie wciąż miałam te cztery literki.

- Jak się czujesz? - Przyszedł od razu do mnie, stawiając na podłodze całkiem sporą torbę.

- Dobrze. Trochę jestem śpiąca.

- Zaraz zrobię coś do jedzenia i będziesz mogła się zdrzemnąć - oznajmił z uśmiechem. - Już chyba też zbliża siś pora na nową dawkę leków. - Westchnął ciężko. - Zrobiłaś się jakoś bardzo rumiana - stwierdził, po czym pozwolił sobie dotknąć moich policzków.

Od razu się cofnęłam, ku jego niezadowoleniu.

- Idę gotować, gdybh coś się działo, będę zaraz obok - rzucił, a gdy tylko wyszedł, podniosłam się, przeszukując torbę w poszukiwaniu telefonu, a kiedy wreszcie wpadł w moje ręce, wpisałam w wyszukiwarkę DDlg.

Momentalnie bicie mojego serca przyspieszyło.

Zwłaszcza, gdy przeczytałam, że był to odłam bdsm, który polegał na wcielaniu się w rolę Tatusia i Córeczki...

Czy właśnie taką relację miał na myśli, deklarując, że chciałby być moim ojcem?

Mów mi ,,Tatusiu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz