Rozdział 25

2.4K 86 9
                                    

Przez chwilę przysłuchiwałam się mu oszołomiona. Po prostu nie docierało do mnie, że komukolwiek mogłoby na mnie zależeć.

Przecież byłam beznadziejna! Ani nie wyglądałam dobrze... ani... nie byłam zbyt... dobra.

Czyli... James zaczął spotykać się z mamą... dla mnie?

Po kilku chwilach ciszy, James wrócił do gotowania.

Chyba uznał, że będę potrzebowała trochę czasu, żeby przyswoić sobie to wszystko i wreszcie podjąć jakąś decyzję.

- Czy to znaczy, że chcesz zostać moim Tatusiem?

Widziałam jak na jego twarzy zaczął błąkać się uśmiech. Ewidentnie właśnie tego oczekiwał.

- Tak - odparł. - Twoim zadaniem będzie przestrzeganie zasad i staranie się, aby być najgrzeczniejszym aniołkiem na świecie, a w zamian ja otoczę cię opieką oraz troską. Tylko już nie wykłócaj się ze mną, dla samego wykłócania. Spróbuj trochę innej wersji mnie.

- Innej wersji ciebie... - Powtórzyłam po nim cicho, pełna sceptycyzmu.

- Przyznaj sama, że też wolisz, gdy się nie kłócimy bezsensownie. I lubisz, kiedy cię przytulam.

Poczułam rumieńce wstępujące na policzki, na co James zaśmiał się pod nosem.

- Wystarczy trochę dobrych chęci, a na początek, dobre będzie przepisanie zasad i szczera obietnica, że postarasz się ich przestrzegać.

- Nie odpuścisz tego, prawda? - zapytałam, choć znałam odpowiedź.

- Lubię przejrzystość. Poza tym moim zdaniem to fajny sposób na wytyczenie granic. Oboje wiemy, na co się piszemy. Świadomość tego jest kluczowa.

- Niech będzie, Daddy - powiedziałam i choć moje słowa miały mieć drwiący wydźwięk, James i tak wyglądał na zadowolonego, wręcz dumnego z powodu tego określenia.

Podał mi kartkę, długopis, a następnie wyciągnął z kieszeni listę z zasadami - swoją wersję, którą dałam mu tamtego dnia, gdy po raz pierwszy kazał mi je pisać. Po czym po raz kolejny już przepisałam te zasady, decydując się w ten sposób, że postaram się do nich stosować.

***
Po obiedzie, który spałaszowałam w mgnieniu oka, James zaproponował, że możemy coś razem obejrzeć.

Zgodziłam się, ale pomimo tego, że proponował mi, że mogę usiąść bliżej, a nawet się przytulić, usiadłam w znacznej odległości od niego.

Wolałam na razie zachować dystans i obserwować go uważnie, żeby przekonać się, czy jednak nie będę żałowała tego, że planowałam nieco opuścić gardę.

W głębi duszy naprawdę cieszyłam się, że wrócił. Zdecydowanie bardziej wolałam jego od matki. Zwłaszcza po tym jak mnie potraktowała. On chociaż udawał, że mu zależy.

- James? - Wlepiłam wzrok w kubek z herbatą.

- Ymmm? - mruknął pytająco, po czym przeniósł spojrzenie na mnie.

- Zjadłabym coś.

- Coś, to znaczy co?

- Coś słodkiego - powiedziałam niepewnie, łudząc się, że to co się stało, wykasowało wszystkie moje szlabany.

W tym ten na słodycze.

Ku mojemu zaskoczeniu, James podniósł się, ale szybko ostudził mój entuzjazm, wybierając na ,,coś słodkiego" jabłko.

- Wiesz, że nie to miałam na myśli. - Zmarszczyłam brwi, chcąc w ten sposób wyraźnie pokazać swoje niezadowolenie.

- Masz szlaban na słodycze. Poza tym jabłuszko jest pyszne i zdrowe.

- Mam okres. Chce mi się czekolady - powiedziałam oburzona, już chcąc zacząć wyrzucać żale, że zostawił mnie samą, zabawił się moimi emocjami i mógłby chociaż raz ze względu na te okoliczności, zapomnieć o tym szlabanie.

Zabrał ode mnie jabłko, czego od razu pożałowałam, ale zaraz wrócił z talerzem i nożykiem. Pokroił je starannie, a dopiero potem zwrócił mi talerz.

- Zobaczysz, że ci posmakuje. - Dał mi buziaka w czoło, ale zaraz odszedł, więc zdławiłam w sobie chęć wybuchu.

W końcu obiecałam, że nieco wyluzuję i nie będę robiła ze wszystkiego afery.

Wzięłam kawałek jabłka, po czym zaczęłam je gryźć. Było słodkie i naprawdę smaczne, ale nie zamierzałam pokazywać swojego zachwytu przed Jamesem.

- Opowiesz mi o DDlg? - zapytałam, gdy wrócił na kanapę.

Zatrzymał film, a następnie rozsiadł się wygodnie w drugim końcu kanapy.

- Myślę, że już sporo o tym przeczytałaś. Ale jeśli masz jakieś pytania, to nie problem. Postaram się odpowiedzieć.

- Zastanawiam się, jak długo cię to interesuje. - Zjadłam kolejny kawałek jabłka.

- Od jakichś czterech lat.

- Jak je poznałeś?

Na moment zapanowała cisza.

- Trafiłem na to przypadkiem w internecie. Chciałem tylko zobaczyć z czym to się je, ale mnie wciągnęło.

- Miałeś już little?

- Dlaczego pytasz?

- Bo chcę wiedzieć. - Wyglądał na coraz bardziej niespokojnego.

Milczał. Nie satysfakcjonowała go taka odpowiedź.

- Nie wiem, czy mój podpis na zasadach nie jest traktowany jako zgoda na taki związek...

- Poniekąd. Zgodziłaś się w końcu, żebym został twoim opiekunem, tak zwanym Tatusiem.

- Nie udawaj, że mojego pytania nie było. Chcę wiedzieć, czy była inna przede mną i dlaczego wasze drogi się rozeszły.

- Nie potrzebujesz takich informacji. Przynajmniej nie na takim etapie.

- A na jakim etapie zyskam dostęp do ściśle tajnej przeszłości Jamesa?

- Nie cuduj, Suzie. To naprawdę nie ma znaczenia.

Zaczynało mi się nie podobać, że tak bardzo się rozjuszuł tym pytaniem i chciał ukrywać informację o swoich poprzednich związkach.

- To dlaczego, nie chcesz powiedzieć?

- Koniec tematu! - Zabrzmiał stanowczo oraz groźnie do tego stopnia, że aż się wzdrygnęłam.

Przestraszyłam się, że za kilka chwil uzna, że zasłużyłam na karę i zacznie mnie bić.

Między nami wytworzyło się dziwne napięcie, a ja zaczęłam się coraz bardziej zastanawiać, czy danie mu szansy było dobrym pomysłem.

Mów mi ,,Tatusiu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz