Prolog

5.5K 94 2
                                    

Wracając piechotą do domu już nie mogłam się skupić ani na szkole, ani muzyce, która leciała w słuchawkach, bo wciąż zastanawiałam się, co zastanę w domu.

Zapewne pijaną, agresywną matkę, która zacznie od awantury... ale nie tego bałam się najbardziej. Najbardziej bałam się, że będzie tam, któryś z jej facetów.

Zawsze się ich bałam, bo byli zwykle równie pijani jak moja matka, a czasem za jej pozwoleniem potrafili mnie uderzyć.

Dygotałam z zimna, próbując ogrzać skostniałe dłonie w kieszeniach, ale na niewiele się to zdawało w przypadku zwykłej, materiałowej kurtki bez dobrego ocieplenia.

Wracałam myślami do dni, gdy jeszcze miałam do szkoły dziesięć minut od mieszkania...

Mama przepisywała mnie kilka razy. Coraz dalej od naszego domu. Nie tylko ze względu na problemy z nauką jakie wciąż miałam, ale ze względu na podejrzenia...

Podejrzenia nauczycieli, że wychowywałam się w ,,ukrycie" patologicznej rodzinie i potrzebowałam pomocy.

Zawsze, gdy nauczyciele decydowali się rozmawiać z moją matką, kończyło się to tak samo. Wpadała w złość i przepisywała mnie do jakiejś dalekiej szkoły, a ja musiałam chodzić na piechotę najpierw kilka kilometrów, a teraz już prawie kilkanaście.

Zwykle starałam się na zimę zatrzymać pieniądze, które dostawałam na urodziny, żeby mieć na bilety, ale... tym razem wygrało kupienie jedzenia.

Kiedy weszłam do domu, przywitały mnie głośne jęki oraz skrzypienie sprężyn w starym łóżku mamy.

Zemdliło mnie, ale najciszej jak potrafiłam, poszłam do swojej klitki, gdzie rzuciłam się na łóżko, podgłaśniając muzykę i marzyłam o tym, że mój koszmar kiedyś się skończy.

*** kilka dni później...

Gdyby nie to, że bez jej pieniędzy nie miałabym się podziać, bo nikt nie mógł wynająć niczego szesnastolatce, to już dawno gdzieś bym uciekła.

Czasami myślałam nawet, że już nawet życie w jakimś domu dziecka byłoby  lepsze od egzystencji z mamą, ale z drugiej strony... nasłuchałam się zbyt wiele strasznych opowieści o tamtym miejscu, żeby ostatecznie doprowadzić do tego, aby mnie od niej zabrali.

Pracowała. To był plus w tej całej beznadziejnej sytuacji.

Pracowała, a potem wracała do domu i zawsze piła. Najwięcej przed dniami wolnymi. Wtedy też zwykle przychodzili do niej jej ,,kochankowie".

Był poniedziałek, a z racji odwołanych pierwszych dwóch w-fów mogłam choć trochę się wyspać.

Jednak od razu coś mi nie pasowało, gdy zastałam mamę, leżącą na kanapie.

W pierwszej chwili pomyślałam, że upiła się i rano napisała, że nie będzie jej w pracy, ale wtedy usłyszałam wibrację jej telefonu, a następnie mimowolnie zerknęłam na wyświetlacz.

Miała 15 nieodebranych połączeń od osoby zapisanej jako: ,,szef".

Spróbowałam potrząsnąć mamą, aby się obudziła i zgłosiła urlop, ale ona tylko coś mamrotała, a gdy nadal nie ustępowałam, uderzyła mnie w twarz, przytomniejąc na moment.

Upadłam na tyłek, łapiąc się za policzek i zastanawiałam się dlaczego ja próbowałam coś dla niej zrobić...

W sumie nie tylko dla niej... bo wiedziałam, że jak straci pracę to będzie tylko piła.

Spojrzała na mnie beznamiętnym spojrzeniem, a następnie podniosła się i poszła do siebie.

Wtem telefon znów zaczął dzwonić.

Mów mi ,,Tatusiu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz