Rozdział 27

2.3K 81 5
                                    

- Na pewno, Suzie? - zapytał, nim dokończyłam pisać.

Odwróciłam głowę, szukając na jego twarzy podpowiedzi, czy tylko sprawdzał, czy byłam pewna odpowiedzi, czy naprawdę coś zrobiłam źle.

- A zmiana znaku? - Uniósł brew, po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.

- No tak! - zawołałam, a zaraz potem zaczęłam poprawiać równanie.

Musiałam przyznać, że jakoś wygodniej odrabiało mi się lekcje przy biurku, siedząc na kolanach Jamesa.

- Już! - oznajmiłam, gdy narysowałam parabolę i zaznaczyłam przedział.

- Sprawdźmy - mruknął, po czym wziął do ręki zbiór, żeby sprawdzić wynik. - Bardzo dobrze, Suzie. - Znów dostałam buziaka. - To teraz następne zadanie.

- A możemy zrobić chwilkę przerwy? -  zapytałam z nadzieją.

- No dobrze, ale nie długą. Masz jeszcze kilka zadań do zrobienia.

Wziął mnie na ręce, a zaraz potem poszedł do kuchni.
Nastawił wodę na herbatę, a następnie posadził mnie na blacie i zaczął przeszukiwać szafki.

Przyglądałam mu się z zaciekawieniem aż w końcu wyciągnął dziecięcą butelkę.

Nie kryłam zaskoczeniaz powodu tego, że ją miał. Od razu przypomniała mi się nasza rozmowa i zaczęłam się zastanawiać, czy nie była używana przez jego poprzednią little.

- Chcesz? - zapytał, a ja po chwili wahania, przytaknęłam.

Zadowolony z mojej odpowiedzi, zaczął ją dokładnie myć, a potem wyparzył ją i zrobił mi malinową herbatkę.

Kiedy była gotowa, wręczył mi butelkę i wziął mnie na ręce.

Poszedł ze mną na kanapę, ale na szczęście nadal trzymał mnie przy sobie.

Oparłam głowę na jego ramieniu i popijałam napój z butelki, delektując się smakiem oraz obecnością Jamesa.

Kiedy się nie złościł i nie groził mi klapsami... naprawdę dało się go znieść.

- Przepraszam. Zachowałem się nieodpowiednio. Nie powinienem zareagować tak nerwowo na to pytanie. Masz prawo wiedzieć, zwłaszcza, że... - Zamilkł na kilka chwil. - kiedyś chciałbym z tobą pełnej relacji DDlg - powiedział, na co przez chwilę patrzyłam na niego w ciszy.

Domyślałam się co miał na myśli, mówiąc ,,pełny związek DDlg". I choć się domyślałam, nie mogłam sobie odmówić dopytania.

- Pełnego związku DDlg?

James westchnął ciężko i przeniósł wzrok na stolik kawowy.

- Wiesz... to wszystko zależy od tego, czy nam wyjdzie i będziemy oboje tego chcieli.

- Czy w związku trzeba być szczerym?

- Oczywiście - powiedział pewnie.

- A czy można mieć przed sobą tajemnice?

- Nie. Nie wolno tego zwłaszcza maluszkowi Tatusia - podkreślił ostatnie słowo. - Wiem do czego zmierzasz - przerwał nim zdołałam się wciąć. - Rozumiem, że chcesz wiedzieć i pewnie powinnaś. Musisz jednak wiedzieć, że nie jestem z siebie dumny z powodu tego, co zrobiłem.

Od razu cała się spięłam. Wyjęłam z ust gumową końcówkę butelki i wpatrzyłam się w niego, sugerując, że mimo wszystko chcę wiedzieć i ma mówić dalej.

James przez chwilę walczył ze sobą, ale w końcu przmógł się.

- Zdradziłem ją - wyznał, na co między nami narosło napięcie.

I choć mnie... niby nie zdradził, to jakoś pojawiła się we mnie chęć potępienia tego czynu.

Chciałam zejść z jego kolan, ale przytrzymał mnie.

- Żałuję tego.

- Długo miałeś romans?

- To nie był żaden romans - mruknął cicho. - Jednorazowy błąd. Na wyjeździe. Po pijaku.

- Z sekretarką?

- Z sekretarką. - Przymknął na moment oczy, jakby próbował zapomnieć o tym. - Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia, ale nie chcę, żebyś straciła do mnie przez to zaufanie.

- Jak się dowiedziała?

- Powiedziałem jej.

- Na tej delegacji też byłeś z sekretarką?

- Suzie - warknął. - Mówiłem, że to był jednorazowy błąd.

- Zostawiłeś mnie wtedy. Miałeś prawo uprawiać z nią seks.

- Nie uprawiałem z nią seksu - powiedział zdenerwowany. - I nie wmawiaj sobie, że było inaczej. Nie wmawiaj sobie, że cię zdradzę przy najbliższej możliwej okazji. Nie zrobię tego.

- Z poprzednią zrobiłeś.

- Suzie. - Posmutniał. - Żałuję tego, ale już nic z tym nie zrobię. Nie zamierzam cię też zdradzać i proszę... nie oceniaj mnie przez ten pryzmat. Nie pozwolę sobie nigdy więcej na coś takiego - zapewnił, choć i tak było we mnie trochę obaw.

W końcu jak zrobił to raz, to czemu miałby nie zrobić drugi?

Widząc jednak jak bardzo miał umęczoną minę, doszłam do wniosku, że nie będę dodawała mu więcej bólu.

Położyłam znów głowę na jego ramieniu i wróciłam do picia herbaty, która już prawie wystygła.

Mów mi ,,Tatusiu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz