Rozdział 5

494 36 54
                                    

Mam ochotę napisać smuta...

BŁAGAM KOMENTUJCIE BO MYŚLE ŻE JEST CO 

kocham!!

***


Opowiem wam pewną historię.

Zanim poszedłem do ostatniej klasy podstawówki wakacje spędziłem u swojej babci kawałek od domu. Uwielbiałem do nich przyjeżdżać. Miała psa, którego ja nigdy w domu mieć nie mogłem, a ona wraz z dziadkiem byli dla mnie wręcz związkiem idealnym do odwzorowania. Wiecie, ciężko wierzyć dziecku w miłość, kiedy Twoja mama nie jest jej najlepszym przykładem. Ale wiedziałem, że się stara. Szybko pojąłem, że miłość jest skomplikowana, że mimo tego jak jest piękna - niczym róża - tak samo jak ona ma kolce, którymi się ranimy.

Tamte wakacje spędziłem w dobrym towarzystwie. Jackob był ode mnie starszy, pewny siebie i rwący się do przodu. Kochał wyzwania, a po tylu latach nie obawiam się stwierdzić, że byłem jedynie kolejnym z nich na liście. Byłem młody, głupi i ciekawy - wiecie, nigdy do tej pory nie miałem dziewczyny czy chłopaka, nie całowałem się i nie przejmowałem się czymś takim jak orientacja seksualna. To też nie Jackob pokazał mi jak poprawnie się całować. Nasz związek wyszedł nagle. Byłem naiwny, zgodziłem się na to przed moim wyjazdem do domu na koniec sierpnia, szybko padły słowa o zbyt ważnej wadze, ale naprawdę, byliśmy tylko dziećmi i nie mieliśmy pojęcia, jak wiele niesie za sobą "kocham Cię".

Wróciłem do szkoły. Ostatnia klasa, pełna emocji zanim poznam kogoś nowego w liceum, do którego zamierzałem iść. Było też sporo stresu, smutku, żalu, złości i jak się okazało, uczuć.

W klasie zawsze był ten jeden głąb, który był na celowniku wychowawcy, dokuczał w żartach i znał go każdy. Taki był Charlie. Pech chciał, że nauczyciele sądząc, że wyciszy się on siedząc z kimś spokojnym, kazali usiąść mu ze mną. Był nieznośny, naprawdę nie przepadaliśmy za sobą, a on potrafił przyczepić się mnie o byle gówno. Kiedy dowiedział się, że mam chłopaka, nie szczędził sobie od przezwisk. Nie obrażały jednak one tym, kim nie wiedziałem jeszcze wtedy, że byłem. Po prostu podobał mi się chłopak, nie zastanawiałem się, czy jestem gejem, ale z ust Charliego nigdy nie padły słowa typu "pedał". Naśmiewał się raczej z tego, że nasz związek miał być na odległość, że jestem ciapa i nie dam rady współgrać z uczuciami. Wiecie, jak to jest wśród jeszcze gówniarzy, prawda?

Jackob zerwał ze mną tydzień po rozpoczęciu szkoły. Nie przyznałem się nikomu, nie chcąc aby Charlie miał jeszcze więcej powodów do naśmiewania się ze mnie. Ale dalej to robił, dokuczał mi. Wynosił mój plecak do damskiej toalety, brudził kredą koszulki, biegał za mną, aby rzucić we mnie płynnym mydłem albo szturchał w czasie lekcji. I to wszystko trwało tak długo, aż nie skończyła się ostatnia klasa, a ja nauczyłem się go znosić.

Potem zaczynałem już liceum. Okazało się, że Charlie po raz kolejny jest ze mną w klasie. Tym razem nie siedzieliśmy razem, nie rozmawialiśmy. Ale jakimś cudem podczas tej ciszy zaczął mi się podobać. Wydoroślał, ale dalej widziałem jak spogląda na mnie na niektórych lekcjach. Uważałem za urocze to, jak się czesał i jak marszczył czoło, kiedy nie rozumiał co nauczyciel do niego mówił. Zaczęliśmy rozmawiać, co stało się samo z siebie, po prostu się zaczęło. Liczne wypady, gry w butelki, masa wymienionych wiadomości.

-Przepraszam, że kiedyś tak strasznie ci dokuczałem - wyznał raz, kiedy wracaliśmy z domówki wspólnego znajomego. Wzruszyłem tylko ramionami, ale on kontynuował. -Znasz takie powiedzenie "kto się lubi ten się czubi"?.

Przytaknąłem, spojrzałem na niego a potem zrozumiałem.

Nikt nie wiedział o tym, że kiedykolwiek miałem chłopaka, oprócz ich samych.

Solo Song | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz