Będąc dzieckiem rodzice podejmują za nas większość decyzji, ponieważ jesteśmy zbyt mali i zbyt głupi, aby dokonać prawidłowego wyboru. To na ich barkach spoczywa odpowiedzialność za to jaką drogę obierzemy, bo w końcu oni odpowiadają za nią na początku naszego życia. Moja mama, kiedy miałem dziewięć lat, zapisała mnie na piłkę nożną, a sport ten pokochałem niemal od razu. Doszły też zajęcia muzyczne w szkole, których uczyła moja wychowawczyni. Podczas pewnych urodzin koleżanki z klasy podłapała to, jak śpiewałem Happy Birthday i zapytała, czy chciałbym zaśpiewać na apelu szkolnym. Była wtedy jak Helene dla mnie teraz, ale nie na długo, bo opuszczając szkołę zostawiłem też i ją. Ale były dla mnie rzeczy ważne i ważniejsze, dlatego dużo czasu nie minęło, nim nie wróciłem do śpiewania. Wtedy, mając już naście lat mama uścisnęła mnie, mówić "to dobra decyzja, Louis".
Gdyby tu teraz była, może powiedziałaby to samo. Nie napisałem do Liama, że ma przyjechać z ekipą, nie powiadomiłem go o decyzji Harry'ego. Nie chciałbym sprowadzać na nas takiej bomby w tej chwili, żaden z nas nie zasługuje na nagranie tej sceny jedynie pod presją. Telefon zostawiam w kuchni, aby w żaden sposób nie zachęcał, przygotowuję herbatę i wykładam ciastka na talerzyk. To moje ulubione i mam nadzieję, że Harry'emu też zasmakują. Wracam do niego, salon jest wypełniony dziwną atmosferą, która wcale mnie nie dziwi, a telewizor jest wyciszony, pilot leży przy jego udzie. Wygląda, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał, ale kiedy wchodzę i robię przypadkowy hałas, stukając kubkiem z herbatą o siebie, podnosi na mnie zmęczone oczy.
-Liam nie przyjedzie dzisiaj, ani nikt inny - mówię, odkładając ciastka na stolik i kładąc przed nim kubek. Jego twarz się zmienia, delikatnie ale następuje rozluźnienie. Uśmiecham się do niego pocieszająco, chociaż też czuję się dziwnie. -Nagramy to po weekendzie.
-Zgodzą się na to?
-Nie wiem - wzdycham, analizując to jak bardzo mógłbym mieć przesrane. Wiem, że Liam może być zły, kolejne opóźnienia nie miały mieć już miejsca. Ale skoro Theo i Josie wrócą za pół tygodnia, my również możemy nagrać wtedy ostatnią scenę. Niall przyjechał dzisiaj, ponieważ miał być obecny na kręceniu. Pod jego okiem czułbym się pewnie jeszcze bardziej nerwowy, całkowicie jak Harry, który go przecież nawet nie zna. -Daje nam wszystkim wolne na kilka dni.
Harry nie odpowiada, jedynie sięga po herbatę i przykłada ciepłą do ust. Nie winię go za brak odpowiedzi.
-Dobra? Nie wiedziałem, jaką Ci zrobić - próbuję.
-Właściwie, jedna z moich ulubionych - posyła mi niepewny uśmiech i wraca do napoju, po raz kolejny biorąc małego łyka. -Przepraszam, chyba nie do końca wiem, jak się zachować.
-To okej - staram się zapewnić, chociaż środek mi się skręca. -Może powiesz mi, co masz w planach na te kilka dni?
-Prawdopodobnie za dwa dni przyleci moja siostra, więc pewnie spędzę z nią trochę czasu, ale zajmę się moim chrześniakiem - wyznaje, odetchnąwszy. -Po przemyśleniach zdecydowała się wrócić tutaj, bliżej rodziców. Poza tym, jej syn tak rzadko widuje dziadków, że prawie wcale. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek mówił o nich, nawet nie wiem,czy ich poznał. To chore.
-Jak się z tym czujesz?
-Dziwnie, ale też chyba wrócę. Oprócz Sky nie mam w Stanach nikogo - odpowiada. -Jeśli Gemma tu wróci, to ja też. Mają oglądać dom, który jej mąż znalazł w ten weekend. Michał ma ich odebrać z lotniska.
-Gdzie on mieszka przez ten czas? - pytam zaciekawiony, mając nadzieję, że nie brzmię na zbyt dociekliwego.
-U teściów, moich rodziców. Pierwsze noce spędził w hotelu, ale moja mama zaproponowała mu łóżko i... został. Teraz Gemmie i jemu przyda się duża pomoc.
CZYTASZ
Solo Song | Larry
Fanfic"Pozwolę sobie przejść do kwestii osób znanych na całym świecie. Gwiazdy sceny, kamery, wybiegu czy boisk i torów. Czemu tak mało osób wśród tak ogromnej społeczności ludzi znanych przyznało się do swojej orientacji. Może kiedyś mówiło się o tym mni...