Rozdział 19

405 31 18
                                    

Następny rozdział będzie picuś glancuś mówie wam XD

***

W poniedziałek rano wróciłem do swojej codziennej rutyny, która polegała na wyjściu z domu i przebiegnięciu jakiegoś odcinka drogi. Potrzebowałem ruchu, zwłaszcza po kilkudniowej przerwie kiedy byłem w rodzinnych stronach. Jednak nie o sam sport i zdrowie często chodziło podczas moich wyjść, a o sam fakt spotkania fanów. Od dłuższego czasu nie ma mnie w mediach, a mi strasznie brakuje kontaktu z najwspanialszymi ludźmi, którzy mnie znają. Często wychodząc biegać miałem okazję kogoś spotkać - to były momenty gdzie nigdzie mi się nie spieszyło i na spokojnie mogłem się zatrzymać, kiedy ktoś mnie rozpoznał. Liam nie uważał tego za coś dobrego ale ja sam nigdy nie uważałem, aby zamykanie się na spotkania z ludźmi którzy nas cenią było czymś złym. Uwielbiałem kiedy ktoś po zrobieniu sobie ze mną zdjęcia czy dostaniu autografu nie potrafił przestać się uśmiechać albo wyjść z szoku. To było inne, patrzeć jak ludzie mogą mnie cenić.

Truchtem wracałem do domu, zatrzymany jedynie raz przez dziewczynę która mnie rozpoznała przy przystanku autobusowym. Tego dnia nie szedłem nigdzie w miasto, za cel stawiając sobie pobliski park. Pobiegłem w drugą stronę, docierając do polnej ścieżki która ciągnęła się dookoła Londynu. Na dworze było przyjemnie, ale powoli zaczynało się chmurzyć, jakby wraz z południem miały przyjść ulewne deszcze. Przyśpieszyłem trochę, aby uniknąć ewentualnego moczenia, jednak nie spodziewałem się, że kiedy minę bramę przed domem, pod moimi drzwiami ktoś będzie siedział.

Podszedłem cicho, zauważając, że ma przymknięte oczy. Opierał się plecami o ścianę siedząc bokiem na schodkach. Miętosił w dłoniach kawałek koszulki, wyglądał uroczo, kiedy nie zwracał na nic uwagi, spokojny i zrelaksowany.

-Co ty tu robisz? - zapytałem, stając naprzeciwko niego. -Wstawaj, przeziębisz się - wyciągnąłem ku niemu rękę i zaparłem się, kiedy chwycił mnie i podciągnął do góry. -Ktoś mógł Cię zauważyć - dodaję.

-Przepraszam, Liam chciał, abym do Ciebie przyjechał. Dzwoniłem do Ciebie - wyjaśnia, przyglądając mi się, kiedy podchodzę do drzwi i odkluczam je, wpuszczając go do środka. Już od kiedy go zobaczyłem, chciałem zostać z nim sam na sam. Zamykam drzwi i odrzucam klucze na komodę przy wejściu. -Nie sądziłem, że może Cię nie być.

-Zostawiłem chyba telefon - zgaduję, podchodząc do niego i zerkając w oczy.

Uśmiecha się, kiedy unoszę dłonie do jego twarzy, czekając na mój ruch. Nawet jeśli myślałem o nim przez ostatnie dni, o tym, co miał znaczyć tamten pocałunek, wciąż nie wiedziałem, czy stanie się to czymś teraz dla nas normalnym. Ale błysk w jego oczach i to, jak jego ręce musnęły materiał mojej bluzy, następnie łapiąc za moje przedramiona i delikatnie ściskając je podpowiedziały mi, jaki ruch byłby teraz najlepszy dla nas.

Ucałowałem jego wargi, powoli i z czułością, kciukiem gładząc policzek. Był tak gładki, świeżo ogolony i przyjemny w dotyku, zdecydowanie odejmując mu kilka lat z i tak młodego wieku. Oboje zamknęliśmy oczy pozwalając sobie na wzajemną przyjemność, której tak mi brakowało. Jeśli Liam chciał nagrać scenę pocałunku, powinniśmy wziąć z tego przykład.

-Hej - szepcze na przeciwko jego warg, ponieważ dopiero teraz uznaję to za poprawne przywitanie. Unoszę powieki i obserwuję jego uśmiech, następne piękne, zielone oczy wpatrzone we mnie.

-Cześć - przybliża się ostatni raz i cmoka moje usta, po czym się odsuwa i prostuje. Wciąż jednak się uśmiecha, zadowolony i szczęśliwy. -Wciąż nie wiem, po co tu jestem. I gdzie byłeś?

-Pobiegać - wyjaśniam, zdejmując brudne buty i odkładając je na bok, gdzie rano rozłożyłem ręcznik, gdyby obuwie było mokre. Harry powtarza moją czynność, a ja wysuwając jedną z szuflad podaję mu białe kapcie hotelowe. -Nie patrz tak na mnie, wciąż jestem zwykłym człowiekiem - bronię się, łapiąc jego wzrok.

Solo Song | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz