Rozdział 11

398 30 22
                                    

Głos Charliego odliczającego i dającego znać że już nagrywa zaczyna mnie nieco prześladować, kiedy w życie mam zamiar wprowadzić mój plan spotkań. Nie chciałbym powtórki z pomyłki Liama, kiedy zapomniał, że do dwóch wybranych scenek potrzebujemy nocy, a przecież restauracja swoje też musiała zrobić. Wtedy siedzieliśmy do czwartej nad ranem próbując dobrze oświetlić dach, bądź czas mijam nam podczas zmiany sukienek dziewczyn.

Czwarta z kolejności scena polegała na tym, że Riley i Scarlett ułożyły się na dachu, kładąc się na kocu. Obok nich ustawiliśmy butelkę z winem, miskę z truskawkami, które i tak nie były aż tak widoczne przy wyłożonych dookoła nich lampek. Charlie chciał zadbać o szczegóły, nie dawać zbyt wiele światła ale też nie za mało, aby oglądacze mogli zobaczyć chociaż trochę otaczającego kobiety klimatu. Przytaknąłem jedynie na jego pomysły - nie czułem się najlepiej, jakbym wyczerpał dostatecznie swoje baterie tego dnia i nie miałem siły na jakiekolwiek udzielanie swojego zdania. Wiedziałem, że i tak nakręcą to dobrze, przecież ufałem Liamowi jak i Charliemu.

Ta scena miała wyrażać spokój, gorące uczucie i romantyczność. I przede wszystkim dwie adorujące się kobiety.

Scena szósta. Czyli kolejny punkt na liście.

Czekając na godzinę naszego ponownego spotkania, niewiele zmrużyłem oczy, mimo że miałem do tego okazję. To głównie dlatego, siedząc przy wolnym stoliku niedaleko prawie przysypiałem na swojej dłoni, oglądając to jak radzi sobie Emma i Ashley w swojej roli. Chociaż to, co miała przedstawiać ta sytuacja nie była ani trochę dobre emocjonalnie, nie umiałem długo utrzymać oczu otwartych. Dopiero Greg, obecny podczas kręcenia zaproponował mi kawę. Wiedziałem, że nagrywanie potrawa jeszcze jakiś czas, więc zaryzykowałem.

Greg przygotował na tę okazję dwa obiady, a Susan i Mara przygotowały dziewczyny. Obie były ubrane w piękne stroje, jedna z nich miała na sobie czerwoną sukienkę, która komponowała się z jej włosami i podkreślonymi ustami. Rozumiałem, że dziewczyny chciały dzięki temu podkreślić łamanie nie mówionej regułki, że nie każdej rudej osobie odpowiada czerwień. Ona za to wyglądała idealnie w takiej stylizacji, nie mogłem więc nie pochwalić pracy kosmetyczki i stylistki, jak i samej Ashley. Emma miała na sobie białą sukienkę z delikatnym krojem. Żadna ze stylizacji nie była tak krzykliwa jak mogłoby się wydawać, mimo iż biały materiał odznaczał się na ciemnej skórze oraz czerwony ewidentnie podkreślał siłę tej drugiej. One również zdawały się czuć dobrze z tym, jak wyglądają. Emma miała na sobie swoje okulary, a włosy były tak samo kręcone i puszyste jak zawsze. Wyglądała poważnie ale i wyjściowo.

Na stoliku przy którym miały siedzieć znajdowała się już cała zastawa, w tym świece i kolejna butelka wina z kieliszkami. Scena polegała na tym, że poproszony do tego kelner miał podejść i wziąć jeden z talerzy, o czym wywalić zawartość kolacji na jedną z pań. Kucharz przygotował na tę okazję sporą ilość makaronu i sosu, a na wieszakach niedaleko wisiały czyste i gotowe do użycia stroje dla dziewczyn. Wolałbym, aby przyjęto pierwsze nagrane ujęcie, oszczędzając przy tym sporo czasu, ale wyszło naprawdę źle, ponieważ jedzenie nie wylądowało nawet na Ashley, a na podłodze brudząc obrus i jedynie zahaczając o dłoń.

To, co miała przekazać ta scena było proste: nie każdemu podobają się związki homoseksualne. Mężczyzna w dalszej części wymachuje aż agresywnie rękoma w kierunku kobiet - wyprasza je z restauracji, nie tolerując randki dwóch kobiet. Bycie osobą ze społeczeństwa LGBT+ nie było proste, każdy spotkał się z nienawiścią w mniejszym lub mniejszym stopniu. Nie każdy człowiek jest dobry, nie każdy rozumie. Ale nie oznacza to, że to my jesteśmy gorsi, źli, że mamy się przez nich bać być sobą. Nienawiść przecież cały czas istnieje.

Przeszedłem pewną rozmowę z Ashley. Jest biseksualna i od zawsze miała problem z przyznaniem się do tego. Zbyt wiele nieciekawych sytuacji spowodowało, że już jako nastolatka była wyzywana od lesbijek, i chociaż nic do nich nie miała, nie czuła się nią w stu procentach. W końcu mężczyźni pociągali ją tak samo. Zdarzyło jej się paść ofiarą homofobii nie jeden raz.

Widziałem więc spod przymkniętych powiek jak jej ręce drżą, kiedy siedziała przy stole z Emmą. Zapewniła mnie, że to w porządku, że po prostu wracają do niej niewygodne wspomnienia i że naprawdę wiedziała jak ma się wczuć w odgrywaną rolę. Zauważyłem, że nie grała - faktycznie wydawała się zraniona zachowaniem mężczyzny który je skrytykował i ośmieszył. Jedyne co zrobiłem, to po całej pracy podszedłem i przytuliłem ją. Zapewniłem, że w naszym gronie jest bezpieczna.

Następnego dnia pożegnała się ze mną, tak samo jak Olly który również wracał do domu. Obiecali, że postarają się dotrzeć na premierę aby obejrzeć ją razem z nami wszystkimi. Podziękowali mi, choć dalej nie wiem za co, przecież to oni zrobili tak wiele dla mnie.

-Mamy już za sobą ponad połowę - odezwał się Liam, z uśmiechem patrząc na mój zapisany plan.

Siedzieliśmy u mnie w domu. Wpadł do mnie wieczorem, po dniu wolnym dla wszystkich. Sam chciałem odpocząć, odespać, chociaż niekoniecznie mi się to udało.

-To chyba dobrze, prawda?

-Jeśli wszystko pójdzie tak, jak napisałeś to skończymy do piątku z całą pewnością - zauważa. No tak, już jutro zaczynamy nowy tydzień.

Pamiętam pracę nad poprzednimi teledyskami. Wszystko działo się jednego dnia, zajmowało kilka godzin. Ale ta praca wymagała ludzi, czasu i okazji wydarzeń.

Wczoraj nagraliśmy dwie kolejne sceny. Miles i Tom dali nam tam dużo emocji, kiedy jeden z nich płakał a drugi starał się go pocieszyć. Sam uroniłem kilka łez - bycie męskim nie wychodziło mi tak, jak powinno. Ich zadaniem w końcu było pokazanie, że w złych chwilach mamy zawsze choć jedną osobę, która nam chce pomóc. Zwłaszcza, jeśli jesteśmy w związku powinniśmy ufać drugiej osobie. Potem wzięliśmy się za kolejną scenę. Kolejny przeskok, tym razem do sceny dziesiątej, gdzie młody Koreańczyk - Felix, miał zatańczyć wolnego z Lily. To było romantyczne, kiedy ich ruchy były tak delikatne względem siebie.

Tak więc została nam scena dziewiąta, jedenasta, dwunasta i ta finałowa.

-Strasznie mało - szepcze pod nosem, zdając sobie z tego sprawę. Zaraz skończymy, ludzie zajmą się składaniem tych ujęć, a następnie teledysk będzie gotowy, aby pierwszego czerwca zabłysnąć w internecie. Przecież ten dzień zmieni moje życie, a teraz wydaje mi się jeszcze bardziej bliższy. Czuje się tym zestresowany.

-Co mówisz?

Kręcę głową. Nic.

-Liam? - pytam, przypominając sobie coś z piątku. -Widziałeś może Harry'ego albo z nim rozmawiałeś? Miał do mnie sprawę w piątek, ale w końcu nie dowiedziałem się, co chciał mi powiedzieć.

-Oh, sądziłem, że już wiesz - Liam wydaje się naprawdę zdziwiony, co napawa mnie tylko myślami wiem o czym? ale czekam aż sam będzie kontynuował. -Powiadomił mnie, że w ten weekend będzie dla nas niedostępny.

-Dlaczego? Coś się stało?

-Oh, nie, to tylko mąż jego siostry przyleciał i Harry musiał z nim załatwić kilka spraw. Słyszałem od Sky, że ta podobno chce wrócić do Londynu, ale nie jest to na razie możliwe.

-Nie wiem, jakim cudem przegapiłem takie informacje - mówię. Nie zamierzam interpretować rodzinnych spraw Stylesa, ale chciałbym wiedzieć. Z drugiej strony, to nie tak, że Harry byłby nam potrzebny w ten weekend.

-Ale chyba nie masz nic przeciwko temu, prawda?

-Nie, czemu miałbym mieć?

-Zrobiłeś kwaśną minę - oznajmia mi pół uśmiechem. Ale widzę, że jest dumny ze swojego spostrzeżenia.

-Nie rozumiem, o co ci chodzi.

To oczywiste, że wiem. Nie jestem aktorem, tylko piosenkarzem.

-Polubiliście się.

No, a nie mówiłem?

-Harry jest w porządku, ale to tylko znajomy - bronię się.

I to tyle, jeśli chodzi o jego temat.

Solo Song | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz