Rozdział 26

358 32 23
                                    

Nie ważne jak bardzo bym chciał mieć wolny dzień, aby spędzić go z Harrym i załatwić nasze sprawy, czeka mnie jeden z ważniejszych wywiadów. Właściwie to nawet nie wywiad, ale zaproszenie od Jamesa Cordena, którego odmówić nie mogłem. To właśnie u niego miałem wyjaśnić teledysk, nadchodząca trasę i po prostu dobrze bawić się ze starym znajomym.

Mężczyzna poprawił mi mikrofon przy koszulce, następnie odsunął się a kurtyna przede mną rozsunęła się na boki. Widzę trochę dużo ludzi na widowni i Jamesa który stoi i czeka aż podejdę i go uściskam. Przysięgam, robię to z ogromną chęcią.

-Louis Tomlinson! - krzyczy i zgarnia mnie do uścisku. Śmieje się będąc duszonym przez ogromne ramiona mężczyzny.

-Witaj, James - wyduszam, mając nadzieję, że mikrofon jeszcze żyje. James puszcza mnie z uścisku, ale wciąż trzyma moja ramiona.

-Ta piękna twarz! Tak dawno jej nie widziałem - wzdycha, udając prawdziwe zauroczenie. Chwyta w dłonie moje policzka dokładnie tak, jak zwykły robić to babcie. -Fani wiedzą, o czym mówię!

Kochałem to w show Jamesa - ten entuzjazm każdego odcinka, a przede wszystkim samego prowadzącego. Miał świetny kontakt z każdym i wiedziałem, że moi fani kochają go tak samo jak ja. Byłem w The Late Late Show po wydaniu albumu, to wtedy poznałem Cordena i całe to jego szaleńcze przedstawienie. Ale było świetnie, a on zdawał się mnie naprawdę polubić na żywo jak i przed kamerami. Wiedziałem, że będę chciał być u niego częściej, o ile tylko będzie jeszcze okazja do zaproszenia. I taka najwidoczniej się trafiła, chociaż początkowe spotkanie tutaj miało mieć całkowicie inny temat...

Zaprowadził mnie na kanapę i przysunął swoje krzesło bliżej, trzymał na kolanach kartę z logo programu, ale kiedy rozmawialiśmy, skutecznie sam ją ignorował - karta zdawała się interesować tylko mnie.

-Zaraz wyruszasz w światową trasę, czekają Cię nieprzespane noce i wiele pracy, to pierwszy twój tak długi wyjazd - zauważa James, kiwając na mnie głową i unosząc w górę brwi.

-Masz rację, ale jestem kurewsko podekscytowany - wzruszam ramionami. -Fani, muzyka, zespół, to coś co naprawdę chcę robić, w końcu mogę.

-Fani - powtarza James - ostatnio ogromnie oszaleli, czyż nie?

-Widzę Twoje nawiązanie! Cóż słabo ci wyszło, James, stać cię na więcej.

Sapie dramatycznie i łapie dłonią miejsce na klatce piersiowej.

-Okej, sam ogromnie oszalałem. Nie takich rzeczy spodziewałem się zobaczyć w teledysku od Ciebie. to szalone i doprowadziło do zawału nie jednej osoby! - przyznaje.

-Nie przepraszam! Jestem z tego całkiem dumny - bronię się, unosząc ręce w górę. Na twarzy mam ogromny uśmiech, nawet nie próbuję go ukryć.

-Jest tyle pytań, tyle komentarzy. Czy czytałeś którekolwiek spod teledysku do Only The Brave?

Oczywiście, że tak. Nawet nie sam, a z Harrym i całą resztą moich przyjaciół.

-Nie miałem okazji, ale kilka przewinęło mi się przez telefon.

-Pozwól, że przywołam kilka - i wtedy podnosi kartę, odchrząkuje i zaczyna cytować. -"CZY TO JEST PIEPRZONY LOUIS TOMLINSON CAŁUJACY NAMIĘTNIE MĘŻCZYZNĘ?"

Parskam śmiechem, przytakuje, mam nadzieję, że kamera to wyłapała.

-"CZEMU WSZYSCY SĄ TU TAK PIĘKNI?", "TEN CHŁOPAK, TEN BRUNET, KIM JEST MĘŻCZYZNA Z PIERWSZEJ I OSTATNIEJ SCENY?", “JA PIERDOLE WIEDZIAŁAM MOGĘ UMIERAĆ”, “ŻYJEMY W SYMULACJI”, “DZISIAJ PRIDE MONTH”. Uwaga, chyba mój ulubiony; “GEJE TAŃCZĄ POLONEZA”.

Solo Song | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz