Rozdział 22

374 35 18
                                    

Przez wszystkie lata kariery muzyka zdążyłem przyzwyczaić się do kilku rzeczy. Między innymi na przykład do ciągłych i nie znikających przez dłuższy czas plotek, ponieważ ludzie jak i media lubią podkolorowywać rzeczywistość, teorie na mój temat były ciągłymi tematami na ustach fanów którzy dążyli do tego aby poznać mnie jak najlepiej. Wiedziałem, że jeśli ktokolwiek napisze o mnie źle w internecie, oni osobiście będą moimi obrońcami. Czasem nie mogłem powstrzymać śmiechu, kiedy Liam wysyłał mi trendy na Twitterze, nie mogąc uwierzyć, że to moi fani. Coś do czego również zdążyłem się przyzwyczaić to blaski fleszy, krzyki i prośby o wywiady lub zapozowanie. Będąc pod władzą Simona, który wciąż chciał wykorzystywać mój wizerunek w dobry bądź zły sposób, byle tylko było o mnie głośno, nie raz naoglądałem się swoich niekorzystnych zdjęć w sieci.

Teraz jednak wszystko miało nieco inny wygląd. Zdjęcia wykonywali mi wyspecjalizowani fotografowie, za ogrodzeniem stała masa dziennikarzy zachęcając do podejścia i porozmawiania. Pod nogami biegały mi dzieci w różnym wieku, wesoło piszcząc i uważając aby nie zniszczyć swoich strojów. Przyglądałem się im wysiadając wcześniej z limuzyny, ale teraz mogłem podejść do nich i zmierzwić ich włosy, dostając w zamian jasny i szczery uśmiech. Wiedziałem, że wciąż byłem obserwowany, ale nie czułem już takiego stresu jak zawsze wcześniej.

Liam był gdzieś za mną, zapewne zatrzymał się i rozmawiał z różnymi osobowościami które również mają być dzisiaj obecne. Rozejrzałem się dookoła i odruchowo przejechałem dłonią po mojej marynarce, zatrzymując ją na wysokości brzucha, kiedy zauważyłem uśmiechniętą brunetkę z kamerzystą obok. Wyglądała na miłą i przyjazną, ale pewną siebie dziennikarkę. W jej oczach zauważyłem również to, jak rozpoznaje mnie na wybiegu i szepcze coś do mężczyzny, a on kieruje na mnie swój sprzęt. Kroczę w jej kierunku pewnie i otwarcie, gotowy po czasie ciszy z mojej strony na udzielenie wywiadu.

-Louis Tomlinson we własnej osobie - wita się ze mną, wyciągając do mnie dłoń po czym podaje mi mikrofon. Doceniam to, ponieważ nienawidzę dzielić jednego na tego typu rozmowach, nawet jeśli nie znam tej stacji. -Ogromnie miło nam móc z Tobą porozmawiać.

-Oh, przyjemność po mojej stronie - obiecuję ze śmiechem. -Niezwykle dużo ludzi, czyż nie?

-Na pewno nie tylu się wszyscy spodziewaliśmy. Jednak jak dowiedzieliśmy się z oficjalnych źródeł wczoraj wieczorem, jesteś tym, który maczał w tym palce - podłapuje temat i próbuje ciągnąć mnie za język. Nie przeszkadza mi to, jestem tutaj aby właśnie o tym mówić.

-Cóż, faktycznie pomagałem przy zorganizowaniu całego tego balu, to niezmiernie dla mnie ważne, zwłaszcza, kiedy połączyliśmy siły. Przyczyniłem się też do listy gości, wszyscy przyjęli zaproszenia! To niesamowite, ile gwiazd chce pomóc.

-Nie spodziewaliśmy się takiego połączenia, doskonale za to pamiętamy Twój ostatni zorganizowany bal charytatywny, który był naprawdę niesamowity dla wielu dzieci.

Będąc wschodzącym artystom musiałem pokazać się od jak najlepszej strony, dlatego Simon kazał mi przyłączyć się do akcji charytatywnych. Wybrałem tą z nieuleczalnie chorymi dziećmi, powodując tym wiele własnych łez na spotkaniach z nimi. Chciałem zrobić coś naprawdę dobrego dla nich i godnego zapamiętania. Wraz z Liamem postawiliśmy Simona przed faktem dokonanym, kiedy wszystko było już w większości zorganizowane. Bal dla dzieci, na którym te poczuć się jak księżniczki i książęta, bawić się jak najlepiej. Odbywała się wtedy również licytacja z której uzbierane pieniądze miały pomóc fundacji. Przyszło wiele znanych mi osób, zaprosiłem przyjaciół i moją mamę.

-Nie wiem czy wiesz, ale wciąż możemy zobaczyć tu kilka twarzy z pierwszego balu! - informuje ją szczęśliwy. Faktycznie, idąc po dywanie przed dziennikarzami zauważyłem kilka dzieci, które zapadły mi w pamięci kilka lat temu. To cudowne, że wciąż tu są i mogą się dobrze bawić tej jednej nocy. -Nie dziwię się ludziom, połączenie fundacji wspierającej nieuleczalnie chore dzieci z Rainbow hearts together to był dosyć ryzykowny pomysł, ale nie widzę ku temu przeszkód. Dzisiejszej nocy każdy ma czuć się dobrze, chorzy, zdrowi, czy kochający kogoś innego.

Solo Song | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz