Rozdział 10

466 30 29
                                    

Teraz będą trochę krótsze te rozdziało, cóż..

***

W czasie naszej nieobecności w hotelu i restauracji hotelowej trwały przygotowania do kolejnych scen, które miejsce miały mieć właśnie tam. Nie chciałem nikomu bardziej chodzić po domu, ani wynajmować kolejnych miejsc całkiem niepotrzebnie, jeśli wszystko miałem pod ręką. Poza tym miałem tu świetne kontakty które tylko zachęcały do skorzystania z ugody. Kiedytylko podjechałem pod hotel wraz ze Sky i Harrym, Liam, Charlie i reszta jego ekipy czekali już na nas. Greg wyszedł z kuchni aby porozmawiać z kamerzystą i moim managerem, a kobieta z recepcji zapewniła nas, że pokój do nagrania jest już dostępny. Parka przyjaciół którą ze sobą zabrałem do galerii sztuki ponownie się rozbiła - Sky zniknęła tak szybko, jak tylko zaparkowałem, a Harry został u mego boku. Z tyłu głowy wciąż pamiętałem, że miał do mnie pewną sprawę i chciałem mieć to już z głowy. On jednak wydawał się tym nie przejmować, kiedy nieśmiało zapytał czy może nam dalej potowarzyszyć. Nie widziałem w tym żadnego problemu, dlatego przytaknąłem i wyszukałem Liama wzrokiem. Był zajęty, ale pewnie ucieszy się z obecności Harry'ego, który w razie wypadku może pomóc nam coś wymyślić.

-Możecie iść już na górę, trzecie piętro, pokój czterdziesty trzeci - powiedział mi Charlie, pakując sprzęt do jednej z wind, kiedy weszliśmy w głąb hotelu. -Zaraz tam będę, ale kilka osób już tam jest. Z tego co Liam wspominał kiedy dojechaliśmy, Olly i Mat już czekają.

Skinąłem głową i sięgnąłem ręką w tył, szukając Harry'ego. To był odruch, kiedy złapałem jego dłoń po odnalezieniu jej i pociągnąłem go w stronę kolejnej z wind. Oboje weszliśmy. Dopiero patrząc w metalowe lustrzane odbicie spostrzegłem, że naprawdę trzymam go za rękę. Nie zdawał się protestować, nie wyrwał się z uścisku lecz został i nic nie powiedział, pozwalając na to, aby nasze dłonie wzajemnie się nagrzewały. W windzie zaczęła lecieć muzyczka. To inne, niż wszystko co mieściło się w Stanach kiedy przybyłem w poszukiwaniu kilku chętnych osób do teledysku; szefem kuchni nie był brat faceta, który prowadził moją wytwórnię, oraz nie miałem tam swojej ekipy. W Angli, w Londynie, tam był mój dom, ale w jakiś sposób poczułem się w końcu obco, trzymając Harry'ego za rękę. Puściłem ją tak, jakby wyglądało, że nawet nie zdaje sobie z tego sprawy i wcisnąłem guzik na panelu. Mimo wciąż ulatującej z malutkiego głośniczka melodii miałem wrażenie, że zrobiło się ciszej, bardziej niezręcznie niż wtedy, kiedy trzymałem palce Harry'ego w swojej dłoni. Uniosłem na niego wzrok, chcąc wyszukać na jego twarzy jakiś emocji zdradzających mi, co poczuł. Ale zielone oczy utkwiły w podłodze, a on wydawał się zawiedziony. Czy jednak możliwym było, aby chciał mojego dotyku?

Winda wydała z siebie sygnał, kiedy zatrzymała się na piętrze. Nieco przywróciło mnie to do życia. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że całą drogę stałem zamyślony, chociaż z drugiej strony jak długo mogliśmy jechać z parteru na trzecie piętro?

Drzwi rozsunęły się. Jako pierwszy opuściłem małe pomieszczenie, odrywając wzrok od Harry'ego. Zaraz rzuciłem się w poszukiwanie pokoju, o którym mówił nam Charlie, zapewne zaraz również się tu zjawi, kiedy tylko zapakuje sprzęt aby nie jeździć trzy razy. Brunet podążył za mną, kątem oka dostrzegłem jak rozgląda się za numeracją pokoi. To on, najwidoczniej bardziej skupiony niż ja odnalazł ten z numerem czterdziestym trzecim na drzwiach. Weszliśmy do środka odnajdując tam wyłożonego na łóżku Matta. Jego buty były skopane pod materacem, a poduszka napuszona pod jego głową. Z włosów miał istny bałagan, który mi się na tyle spodobał, że obiecałem poprosić Marę i Susan aby nie tykały jego czupryny. Kiedy zauważył nas poderwał się do siadu i pokiwał dłonią, witając się.

Mija kilka chwil, zanim Olly wychodzi z toalety w której się znajdował i dołącza do nas. W tym samym czasie drzwi do pokoju otwierają się, do wnętrza wjeżdża sporo sprzętu na jakimś stoliku na kółkach. Zza całej tej góry techniki wygląda na nas Charlie i prosi o drobną pomoc. Matt zrywa się z łóżka, najwyraźniej znudzony leżeniem i pomaga kamerzyście ułożyć wszystko bezpiecznie pod ręką. Sam, nie mając nic do zrobienia zasiadam na krześle przy oknie. Harry stoi obok mnie, opierając się jedną dłonią o oparcie mojego krzesła. Widzę, że skrzyżował nogi i przygryza wargę. Może myśli o naszych splecionych dłoniach tak samo, jak ja. Zielone oczy błądzą po pokoju i widać, że nie chcą spocząć na mnie.

Solo Song | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz