Przygotowania

62 6 5
                                        

Kakashi patrzył na swoich podopiecznych, którzy właśnie wykonywali dziesiąte kółko wokół Wioski. Oczywiście była tu mowa tylko o dwójce geninów i jednym chuninie, bo Naruto w tym samym czasie wykonał piętnaście okrążeń i to tylko dlatego, że nie uważał tego ćwiczenia za warte wysiłku. Tak w zasadzie to mógł spokojnie położyć się pod najbliższym drzewem, a Hatake i tak nic mu nie powie. Obaj, były ANBU i blondyn, wiedzieli o tym, że taki bieg to dla Uzumakiego żaden problem i tylko na rozgrzewkę robi ich dwadzieścia. Ale tak się złożyło, że młody Jinchuriki tak dopasował swoje tempo do pozostałych chłopaków z „Drużyny", że tym wydawało się, że to oni go doganiają. Może nie było to z jego strony zbyt mądre, takie przeciąganie ich przekonania o jego słabości, ale chciał się trochę zabawić.

- Wystarczy! – Krzyknął, widząc jak Matsuko i Hibachi chwieją się na nogach, nie chcąc odpuścić. – Chodźcie do mnie!

- Ale mistrzu! – Krzyknął Hiroshi. – Blondyn zrobił tylko sześć kółek!

- Hmm. – Mruknął zamaskowany i zdawało się, że zignorował wypowiedź chunina, który nominalnie miał być jego pomocnikiem. – Siadajcie. – Teraz to już trójka przyjaciół miała pewność, że ten dzieciak to musi być syn jakiejś szychy i tak naprawdę cała ta szopka jest tylko kupioną rozrywką dla rozpieszczonego bachora. – Podsumujmy. – Zaczął i natychmiast przerwał, przyglądając się siadającej wokół niego młodzieży. – Powinienem zrobić wam test umiejętności, ale tak się składa, że doskonale je znam. – Przez chwilę przyglądał się Naruto. – Przynajmniej większości z was. – Dodał, ale znów zrobił krótką przerwę. – Tak więc. – Zrobił kolejną dramatyczną pauzę. – Jutro wyruszamy na misję poza Wioskę.

- Co?! – Krzyknęła trójka przyjaciół.

- Ale ten dzieciak nie dorównał nam w liczbie okrążeń! – Krzyknął Hiroshi. – Matsuko i Hibachi szkolę od dawna, więc wiem co potrafią, ale jego umiejętności nie znam. Pan może twierdzić co innego, ale ja nie odważę się wyruszyć na misję z kimś, komu nie ufam co do jego umiejętności! – W końcu zamilkł, zdając sobie sprawę z tego, że cały czas używał podniesionego głosu. – Przepraszam za te wrzaski. – Powiedział stonowanym głosem, kłaniając się. – Przepraszam za formę, ale nie przeproszę za treść.

- Jak już mówiłem. – Kakashi zdawał się zupełnie ignorować wypowiedź swojego, nomen omen, pomocnika. – Jutro o ósmej rano pod północną bramą.

- Ale – Zaczął chunin, jednakże nie dane mu było dokończyć, bo zamaskowany zniknął w Shunshin no Jutsu. – Ech. – Westchnął i zerknąwszy złym okiem na Naruto, dodał do swoich przyjaciół. – Jutro o ósmej pod północną bramą. – I nie czekając na odpowiedź, ruszył do domu. Cała jego postawa sugerowała, że jest wściekły na blondyna, bo co chwilę odwracał się i spoglądał na niewzruszonego bachora. To wyglądało tak, jakby ten doskonale bawił się, widząc ten chaos.

- Widzisz gówniarzu co narobiłeś? – Z wyrzutem zapytał Hibachi, zwracając się do dzieciaka. – Przez ciebie nie znamy swoich mocnych i słabych stron. –Moment przyglądał się Uzumakiemu, jakby oczekiwał, że ten zacznie przepraszać. Ale widząc, że gówniarz nie ma zamiaru tego robić, westchnął i dodał. - I już nic na to nie poradzimy. Chodźmy. – Powiedział do przyjaciela i wraz z nim odszedł z polany treningowej.

Blondyn przez chwilę stał nieruchomo, jakby bał się, że jak tylko drgnie, to oni wszyscy wrócą i znów zaczną zakłócać mu sesję treningową. Gdy miał pewność, że już nikt się nie pojawi, odetchnął i rozstawił barierę tłumiącą. Była konieczna, bo miał zamiar popracować nad technikami punktowymi. W poprzednim życiu posługiwał się wyłącznie tymi obszarowymi, bo po prostu tylko takie przydawały się w bitwach, które wówczas staczał. Jego ówcześni towarzysze broni doskonale wiedzieli jaki one mają zasięg, więc nie obawiał się, że może zrobić im krzywdę. Ale obecnie, nikt nie wiedział, że tak potężne techniki mogą w ogóle istnieć, więc nie będą trzymać odpowiedniego dystansu. Niestety nie mógł od razu wziąć się za ich opracowywanie, bo to wymagało wyższej kontroli czakry, a z tym od zawsze miał problem. Po prostu miał jej za dużo. W jego przypadku jedynym sposobem na poprawę kontroli, było takie skompresowanie jej w sobie, że z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora wyglądałoby to tak jakby miał jej tyle co przeciętny chunin. Nie przeszkadzało mu to, a wręcz przeciwnie, uważał to za sporą zaletę.

Z taktycznego i strategicznego punktu widzenia.

Wiedział doskonale, że bycie niedocenianym przez wrogów jest ogromnym plusem w starciach z nimi. Ale by móc skompresować aż taką ilość czakry, jaką posiadał, to musiał ją najpierw z siebie wypuścić, a dopiero potem powoli wciągać, dodając do właśnie tworzonego rdzenia czakry. Dlatego była potrzebna bariera, bo normalnie nikt przy zdrowych zmysłach nie robi czegoś takiego, szczególnie że i sam rdzeń czakry, to coś nikomu nie znane.

A przynajmniej na tym świecie.

Naruto - W tleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz