Ino siedziała w kawiarence i zawzięcie plotkowała z Tenten o każdej wpadce modowej jaką tylko zdołały dostrzec u innych dziewczyn. Obie doskonale rozumiały, że i one właśnie są obgadywane przez obiekty ich plotek. Ale takie przecież były reguły tej gry. Nagle zamarły, bo w zasięgu ich wzroku pojawiła się Sakura. Chyba jedyna, która nadążała za szybko zmieniającą się modą. Ale uwagę nie przykuł nowy, modny dodatek, ale jej nowa stylówa, bo inaczej nie dało się tego nazwać. Zazwyczaj nosiła różowy komplet, w jej ulubionym kolorze idealnie pasującym do sięgających ramion włosów. Tym razem jednak miała na sobie ciemno brązowe spodnie i równie ciemną, choć beżową kamizelkę. Spod niej widać było bordową, niemal czarną bluzeczkę. Ale to nie jej tak odmienny od dotychczasowych strój robił na wszystkich dziwne wrażenie. Chodziło o jej włosy, które skróciła tak bardzo, że wyglądała jak chłopczyca. Koloru jednak za bardzo nie było widać, bo miała na głowie chustę skutecznie go zasłaniającą. Teraz w końcu wyglądała jak ninja.
Sasuke szedł przez wioskę i rozglądał się naokoło jak jakiś turysta, zachwycający się wszystkim co inne niż to do czego jest przyzwyczajony w swojej okolicy. Bo faktycznie wszystko wydawało mu się nowe, gdyż w końcu zaczął zwracać uwagę na to co się wokół niego dzieje, a co dotychczas skutecznie ignorował jako niewarte jego uwagi. Nie wiedział, że jego dziwne zachowanie przyciągnęło kilku ANBU, którzy teraz podążali za nim niczym cienie. O dziwo, mimo że wiedział o nich, nie miał zamiaru nic z tym robić, sam nie wiedział dlaczego mu to zwisało, tak po prostu było i już.
Sai siedział w samym centrum wioski i w podziwie obserwował łagodne fale ludzi przetaczających się główną ulicą Konoha. Dotychczas unikał tak tłumnych miejsc, ale po ostatnim treningu coś sprawiło, że zatęsknił za ludźmi i ich chaotyczną hałaśliwością. Wcześniej wybierał miejsca z dala od miejskiego zgiełku, bo tylko tam odnajdywał wenę dla swoich obrazów, ale teraz nie mógł wyjść z podziwu nad tym ile pomysłów rozwija mu się w głowie po zaledwie kilkunastu minutach obserwowania tego żywiołu zwanego tłumem. W końcu postanowił się ruszyć, bo mistrz nie lubi spóźnialstwa, o czym dobitnie przekonał się Kakashi, gdy zbyt długo kazał na siebie czekać.
Żadne z wymienionych nie mogło dostrzec dziwnego marszczenia nosów, jakie wywoływali u mijanych osób, choć równie dobrze należałoby powiedzieć, że mieli w „D" ich reakcję. Bo to że śmierdzą zgniłymi jajami, to nie ich wina tylko Naruto, który obrzucił ich nimi.
- Śmierdzicie. – Usłyszeli po wejściu na polanę treningową, na której mieli się spotkać z Naruto. – Może mi się tylko wydaje mi się, ale chyba potrzebujecie kąpieli. – Dodał, a oni już wiedzieli co mu chodzi po głowie, bo mówiąc to wymownie patrzył na pobliskie jeziorko. Nim zdążyli zarejestrować co się dzieje, uderzyła w nich fala silnego podmuchu powietrza i wepchnęła do wody. Jednakże gdy próbowali utrzymać się na niej za pomocą czakry, ta zapadała się pod nimi, niejako wciągając ich w głąb.
Pierwszym który zauważył, że wcale nie są wciągani, tylko tworzy się wokół nich bąbel powietrza zasilany ich własną czakrą, był Sasuke i to on dał pozostałym przykład, nie pompując czakry do stóp. Nagle okazało się, że woda z jakiegoś dziwnego powodu nie poddaje się naciskowi ich stóp i mogą normalnie na niej stać. A dokładniej należałoby powiedzieć, że poruszać się po niej, bo jak tylko się zatrzymywali, to niemal natychmiast doświadczali kąpieli.
- O co tu chodzi?! – Krzyknął Uchiha, próbując nie zatrzymywać się choćby na sekundę.
-Woda! – Odkrzyknął Uzumaki. - Została zmieniona w coś znanego już od starożytności, a co nazywane jest cieczą nienewtonowską, ja tylko trochę ją zmodyfikowałem! – Zaczął swój wywód, patrząc na trójkę komediantów, którzy próbowali funkcjonować wbrew wszelkim instynktom. Wszak zmysły podpowiadały im, że stoją na wodzie, więc zgodnie z tym czego ich nauczono, powinni pompować czakrę do stóp, ale to właśnie ta czynność powodowała, że zapadali się w niej. Dodatkowo nie pomagało to, że choć jakimś cudem byli w stanie zaakceptować to, że po wodzie można chodzić bez sztuczek shinobi, to sposób w jaki uginała się pod każdym naciskiem powodował totalne skołowacenie zmysłów. Już w pierwszych sekundach przemokli do suchej nitki, ale to w jaki sposób woda aż pieniła się pod wpływem ich wysiłków, powodował pochłanianie przez nią wszelkich zapachów, również tych jakimi byli przesiąknięci. Gdy w końcu Naruto pozwolił im wyjść na brzeg, byli zmęczeni jak po kilkudniowym biegu w tempie ninja, non stop. Jak na razie jedynym plusem jaki potrafili dostrzec było to, że w końcu przestali śmierdzieć.

CZYTASZ
Naruto - W tle
FanfictionGłówny bohater to Naruto, oczywiście. Ale co się działo gdy go nie było w pobliżu lub czyje działania doprowadziły go do miejsca, w którym właśnie się znalazł? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.