Morino Ibiki siedział w swoim mieszkaniu i wsłuchiwał się w słowa wypowiadane do niego przez ANBU, ale mimo pozornego słuchania zamaskowanego, ten tak naprawdę dla niego nie istniał. Celem całego jego skupienia był mały blond chłopiec, który nieśmiało wyglądał zza swojego dotychczasowego opiekuna, od przypadku do przypadku ale jednak, Psa.
- I dlatego podjęto decyzję, że to ty się nim zajmiesz, w pełnym wymiarze oczywiście. Na tę okazję przewidziano dodatek do pensji, który powinien w pełni zrekompensować koszty utrzymania tego głodomora. – A szef działu przesłuchań aż spojrzał zdziwiony na mówiącego, bo choć polubił tego szkraba i spędzał z nim sporo czasu w sierocińcu, to nie miał okazji towarzyszyć mu przy posiłkach.
- Głodomór? – Zapytał dla pewności, że dobrze usłyszał.
- Oczywiście. – Potwierdził ANBU. – Co prawda gdyby mógł to jadłby tylko ramen, ale i tak wydaje się, że ma tam studnię bez dna zamiast żołądka.
- Khym. – Obaj usłyszeli basowe chrząknięcie. – Khym. – Powtórzyło się, a oni ze zdziwieniem spojrzeli na chłopca, który akurat miał zamknięte oczy, choć ewidentnie to on chrząkał. – Spojrzeliście na mnie? – Zapytał szkrab, a ich aż ciarki przeszły po plecach na wibracje jakie wywoływał jego głos.
- Taaak. – Pies niepewnie potwierdził.
- To dobrze, bo nie będę się powtarzał. – Zaczął ... Ktoś.
- Kim jesteś? – Zapytał Ibiki.
- Ale tępaki teraz żyją w Liściu. – Odparł głos i w tym momencie chłopiec otworzył oczy. Krwiście czerwone.
W pomieszczeniu zapadła cisza, którą jako jedyne w swej bezwstydności, zakłócały muchy latające pod sufitem.
- Chcę mówić z tym starym idiotą co teraz robi za Hokage. – Kyuubi postanowił przerwać ten pełny napięcia moment, bo bał się, że zaraz któryś puści bąka. – Ruchy! – Krzyknął, widząc bezruch w jakim wciąż trwają. Ibiki zbladł, słysząc podniesiony głos chłopaka, demona? Był tak głęboki, mocny i wibrujący, że czuł go całym swoim jestestwem. Aż skrzywił się, gdy jego kości dosłownie zadrgały pod wpływem tych kilku słów. Przez chwilę czuł się całkowicie nie na miejscu w towarzystwie tego dzieciaka, mimo że to było jego mieszkanie. Na szczęście nie musiał się zbyt długo męczyć, bo niezręczną ciszę przerwało pojawienie się Kakashiego, Hokage i całego awaryjnego oddziału ANBU. – A ci tutaj po co? – Zdziwił się, blondyn i uwolnił cząstkę swojej aury, która sprawiła, że w pokoju przy przytomności pozostały tylko cztery osoby. Morino, Hatake, Sarutobi i mały chłopiec. – Tak lepiej. – Mruknął.
- Czego chcesz? – Zapytał Hiruzen, próbując utrzymać pozory opanowania, ale w duchu drżał ze strachu, bo doświadczona aura przypomniała mu o śmierci jego następcy, Namikaze Minato.
- Prawdy dla tego dzieciaka i treningu, który pozwoli m uzyskać moc niezbędną do obrony nie tylko siebie, ale i Wioski.
- Nie mogę nic obiecać.
- W takim razie ja nie mogę obiecać, że nie zrównam z ziemią tego bagna, w jakie zmieniła się Konoha po śmierci Czwartego.
- Danzo już nie żyje.
- Wiem, ale owoce jego pracy wciąż zatruwają dusze mieszkańców.
- Rozumiem. – Mruknął Hokage, który zdał sobie sprawę z tego, że Kyuubi ma rację, a on znów okazał się totalnym naiwniakiem. – Dobrze, zadbam o to, by jego trening był na najwyższym poziomie.
- I zrób porządek w Akademii, bo już Minato zwrócił uwagę, że nauczanie tam zeszło na psy.
- Ale dzieci cywili nie dadzą sobie rady, jeśli zaczniemy więcej od nich wymagać. – Zaprotestował Sarutobi.
- To niech szkolą się na ninja niebojowych. – Odparł Lis. – Większość i tak ginie na pierwszej misji. I to właśnie sprawia, że shinobi mają tak złą reputację wśród cywilnych mieszkańców Wioski.
- Postaram się coś z tym zrobić.
- I dobrze. – Chłopiec zakończył rozmowę, na chwilę zamknął oczy i gdy znów je otworzył, to czerwień zniknęła zastąpiona hipnotyzującym błękitem. – Co się dzieje? – Już swoim głosem zapytał Naruto na widok trójki dorosłych wpatrujących się w niego z przerażeniem w oczach i całą grupą zamaskowanych bezwładnie zaścielających podłogę. – Ja – Zaczął chłopak, widząc strach jaki wzbudza swoją osobą, a to zawsze kończyło się bólem. – Przepraszam, ja nie chciałem. – Załkał, kuląc się w oczekiwaniu na cios. Trójka dorosłych doznała szoku, bo nie byli w stanie wyobrazić sobie co też ten dzieciak musiał dotychczas doświadczyć, że jest w stanie tak dokładnie odczytywać emocje otaczających go ludzi. To było aż przerażające, ta zdolność do rozpoznawania uczuć, prawie jakby był aktywnym empatą. Niestety zdawali sobie też sprawę z tego, że taką zdolność można uzyskać tylko wtedy gdy przynajmniej pół życia spędziło się w skrajnie wrogim środowisku, a Naruto miał dopiero dwa lata.
- Khym. – Chrząknął Hokage, zrobił krok w stronę chłopca i niemal natychmiast kucną, schodząc do jego poziomu. To spowodowało, że chłopiec delikatnie się rozluźnił i z mniejszą obawą zerknął zza ramienia, którym się osłaniał, na tego dziwnie uśmiechniętego staruszka. Widok kogoś okazującego mu tak pozytywne emocje był dla niego szokujący, bo choć wiedział czym jest uśmiech, to pierwszy raz ktoś skierował go do niego. – Nie obawiaj się. – Hiruzen zaczął łagodnie. – Znasz pana Morino? – Zadając to pytanie, wskazał na poznaczonego bliznami Ibikiego, który od czasu pechowej misji tylko raz się uśmiechnął. Teraz na szczęście nie próbował tego zrobić i dobrze się stało, bo jak kilka miesięcy temu uśmiechnął się, to grupa dzieciaków zafascynowana jego szramami, uciekła z płaczem na widok tego grymasu. Blondynek niepewnie kiwnął głową, bo faktycznie dobrze znał pana Szramę, który jak tylko mógł, to spędzał z nim czas. Zwykle było to towarzyszenie mu na placu zabaw, gdzie chłopiec choć na chwilę mógł poczuć się jakby miał ojca. – Od dzisiaj zamieszkasz z nim. – A malcowi aż oczy wyszły z orbit, bo doskonale wiedział, że ten pozornie straszny pan tak naprawdę to nie ma za dużo czasu na zajmowanie się takim malcem jak on. Tu trzeba przyznać, że Uzumaki był nadzwyczaj inteligentny, nie bez kozery można powiedzieć, że pod tym względem przewyższał sporą część dorosłych. Niestety niewielu miało okazję zapoznać się bliżej z jego geniuszem, bo najzwyczajniej nikt nie był tym zainteresowany, a i sam chłopiec skutecznie to ukrywał. Ale Morino nie był jak inni, bo jako szef działu przesłuchań musiał być spostrzegawczy, to po prostu pozwalało uniknąć czasochłonnych i często nieskutecznych tortur. I teraz niejako z chorobliwą ciekawością czekał na reakcję Naruto. Już wcześniej nosił się z myślą o adoptowaniu tego chłopca, ale słusznie obawiał się reakcji Rady, a szczególnie Danzo. Teraz jednak tych kłopotliwych starców już nie było. Ale pojawił się kolejny aspekt jego zafascynowania, a dokładnie to chodziło o zaskakującą dojrzałość jaką od czasu do czasu przejawiał ten brzdąc. Dokładnie chodziło o momenty gdy miał pewność, że nikt go nie obserwuje. Sam Ibiki odkrył to całkowitym przypadkiem, bo tamtego dnia szedł do sierocińca, by odwiedzić tego malca, ale pech chciał, że zapomniał zdjąć bransoletkę tłumiącą przepływ czakry, co było niezbędne do pewnego eksperymentu mającego poprawić skuteczność technik przesłuchań. Niemniej dla każdego sensora był jak każdy inny cywil, który zupełnym przypadkiem przechodził obok placu zabaw należącego do sierocińca. I wtedy to zobaczył, a dokładnie chodzi to, że nie zobaczył owej żywiołowości jaką zazwyczaj okazywał Naruto. Zdziwiony aż zamarł, przyglądając się zamyślonemu malcowi, który patykiem coś skrobał na piasku. Gdy zobaczył opaskę identyfikującą sieroty jako podopiecznych tego domu dziecka, to przypomniał sobie o swojej. Gdy tylko ją zdjął, to blondynek z wyraźnym zaskoczeniem spojrzał w jego stronę, i to mimo tego, że wcześniej nie okazywał wiedzy o jago obecności. Dlatego teraz Morino był tak zafascynowany reakcją malca, bo już widział, że ten tak naprawdę gra. Nie wiedział co też temu szkrabowi siedzi w głowie, ale miał pewność, że na pewno nie jest taki jak inne dzieci w jego wieku. Wiedzę tę zachował dla siebie, bo bał się, że szef Korzenia mógłby chcieć go zwerbować do swojej chorej organizacji, a w tym przypadku chodziłoby po prostu o uprowadzenie. Jednak gdy tak patrzył na Hokage, przemawiającego do Naruto jak do typowego dwulatka, to ledwo powstrzymywał się od parsknięcia śmiechem i chyba nie do końca udało mu się nad tym zapanować, bo Uzumaki zaczął mu się przyglądać z taką intensywnością, że aż się zmieszał. Właśnie dotarło do niego, że ten dzieciak jest nie tylko sensorem, ale i empatą faktycznie potrafiącym odczytywać emocje otaczających go ludzi.
– Do-dobrze.– Wyjąkał chłopiec.
CZYTASZ
Naruto - W tle
FanficGłówny bohater to Naruto, oczywiście. Ale co się działo gdy go nie było w pobliżu lub czyje działania doprowadziły go do miejsca, w którym właśnie się znalazł? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.