Sarutobi siedział oniemiały, za bardzo nie wierząc słowa raportu zdanego mu przez Kakashiego, który miał za zadanie nadzorować egzamin przeprowadzony przez Naruto. Aż pokręcił głową nad tym ile możliwości otwiera przed nimi zastosowanie iluzji w egzaminach i treningach. Będzie można wprowadzić elementy bitewne niemożliwe do odwzorowania w czasach pokoju. No względnego pokoju, bo Chmura i Skała non stop jątrzą. Trzeba będzie kiedyś zrobić porządek z Raikage i Tsuchikage, a szkolenie poprzez iluzję będzie doskonałym przygotowaniem do tego. Odruchowo spojrzał na raport Jiraiyi, w którym ich główny szpieg donosi o zmianie sposobu działania Akatsuki. Dotychczas zajmowali się działalnością propokojową w Deszczu, ale z jakiegoś powodu nagle zmienili profil. Niby dalej głoszą idee antywojenne, ale jednocześnie ewidentnie szykują się do wykonania jakiegoś zbrojnego ruchu.
- Ech. – Westchnął, wyliczając w myślach mnożące się problemy. Starając się odegnać złe myśli, podpisał się pod listą awansów drużyny Siódmej, jedynej z tego rocznika. – Co ja robię? – Zapytał sam siebie, odkładając dokument na stertę spraw załatwionych.
Rankiem o dziewiątej pod gmachem Hokage zebrała się trójka dzieciaków, czym ewidentnie wywołali zainteresowanie wśród przechodzących obok interesantów. Co prawda w czasach Drugiej i Trzeciej Światowej Wojny Shinobi widok dzieciaków w umundurowaniu ninja nie stanowił zaskakującego widoku, ale obecnie nie miał miejsca żaden większy konflikt, bo nieustanne potyczki na granicach stały się już czymś normalnym i gdyby ich zabrakło, to świat byłby niekompletny. Przynajmniej dla co starszych shinobi.
Sakura, Sasuke i Sai siedzieli już pół godziny i zastanawiali się nad tym gdzie też podziewa się ich sensei. Może i był w ich wieku, ale cała trójka zdążyła się przekonać, że nie z nim żartów i jeśli chce, to potrafi przywalić jak niejeden dorosły. Pierwszym, który zaakceptował Naruto, był użytkownik atramentu czakry, ale chyba tylko dlatego, że jako były ANBU Korzenia miał dostęp do odpowiednich informacji. Kolejną osobą przekonaną do blondyna była różowowłosa, która nie mając w swojej rodzinie tradycji ninja, nie miała też do kogo go porównywać. Dodatkowo jej ojciec jako pracownik administracji Hokage, mimo konieczności zachowania tajemnicy, wynosił ploteczki o co ciekawszych wydarzeniach, które jego zdaniem nie powinny mieć wpływu na bezpieczeństwo Wioski. I dzięki temu, dziewczyna już zawczasu wiedziała z kim ma do czynienia, co oczywiście nie powstrzymało jej przed wejściem w konflikt z młodym Uzumaki. Bo co innego plotki o kimś potężnym, a co innego wiedza jak ta osoba wygląda. Najdłużej nieprzekonanym był dziedzic klanu Sharingana, ale i on w końcu uwierzył, szczególnie gdy zobaczył szacunek z jakim jego ojciec i starszy brat odnoszą się do niego. Dotychczas coś takiego u nich widział jedynie w stosunku do innych przywódców klanów i samego Hokage, więc był totalnie zaskoczony tym co widzi w odniesieniu do zwykłego jounina, i to w dodatku świeżo awansowanego. Bo sam widział go wchodzącego do Gmachu w stroju genina, a wychodzącego już w nowym. Widok kogoś przeskakującego w awansie cały jeden stopień nie był czymś zaskakującym, w czasie wojny, a obecnie żadnej nie było.
Tymczasem obiekt przemyśleń wspomnianej trójki siedział pod drzewem i obserwował bitwę jaka rozgrywała się między dwoma mrowiskami. Taki widok nie był czymś niezwykłym i tak było i tym razem, ale wyjątkowości temu spektaklowi natury dodawała obecność obserwatora. A dokładnie dwóch, bo Naruto założył się z Kakashim o to, które mrowisko wyjdzie zwycięsko z tego konfliktu. Z początku uznali, że całość skończy się w przeciągu godziny, a zaczęli oglądać zmagania małych wojowników już od siódmej, ale okazało się, że żadna ze stron nie zamierzała ustąpić i w ostatnim momencie sięgnęły po dotychczas ukryte rezerwy i tym sposobem podopieczni Uzumakiego czekali na niego nawet nie podejrzewając, że mrówcza bitwa okazała się ciekawsza od czekającej na nich misji.
- Khym. – Hiruzen, chrząknął na widok wchodzącej Drużyny Siódmej pod wodzą najpotężniejszego jounina obecnego pokolenia, Uzumaki Naruto. Co prawda byli spóźnieni o półtorej godziny, ale posługując się swoją kulą szpiegują, widział go jak z Kakashim obserwuje mrówczą bitwę i prawdę mówiąc sam dość mocno zaangażował się w ten spektakl. – Khym. – Dodał, widząc spojrzenie jakie posłał mu blondyn. – „Czyżby się domyślił?" – Pomyślał Sarutobi, poprawiając się w wygodnym fotelu Hokage. – Drużyna Siódma, żeby nie przedłużać od razu wydam wam misję. – Powiedział, czym wprawił w zakłopotanie Umino Irukę, siedzącego obok i jednego ze swoich sekretarzy, co ciekawe tym razem był to pan Haruno, ojciec Sakury. – Waszym zadaniem będzie udanie się do siedziby Daimyo i odeskortowanie wskazanej przez naszego władcę osoby do wybranego przez nią miejsca. – Te słowa, nijak nie mówiące o prawdziwym charakterze misji, wprawiły w zakłopotanie trójkę geninów, bo tak się składa, że Uzumaki dość często otrzymywał coś takiego. Wszystko to było spowodowane jego sławą jako tego najpotężniejszego, a co za tym idzie wielu bogatych klientów wolało dopłacić tylko po to, by móc przechwalać się, że sam Naruto wykonał zleconą przez nich misję. Oczywiście wiele z nich było trywialnymi zadaniami, ale ze względu na zamożność wynajmujących często zmieniały się w ekstremalnie trudne. Gdy Hiruzen spojrzał mu w oczy, przeskoczyła między nimi niewerbalna nic porozumienia, która dała do zrozumienia blondynowi, że tym razem może być podobnie.
- Oczywiście, Hokage –sama. – Odparł mistrz Drużyny Siódmej, kłaniając się i jednocześnie odbierając kartkę z dokładniejszymi informacjami. To była standardowa procedura w przypadku misji dla samego Daimyo, bo nigdy nie wiadomo kto podsłuchuje. Wszak nie ma idealnych zabezpieczeń.

CZYTASZ
Naruto - W tle
FanfictionGłówny bohater to Naruto, oczywiście. Ale co się działo gdy go nie było w pobliżu lub czyje działania doprowadziły go do miejsca, w którym właśnie się znalazł? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.