Drużyna Siódma opuszczała Konoha w towarzystwie Hatake Kakashiego. Doskonale go znali, bo już kilka razy pomagał im w treningach, chociaż mówienie o pomaganiu to w jego przypadku sporo na wyrost. Ewidentnie jego zadaniem było pilnowanie Naruto, by czegoś nie spieprzył szkoląc trójkę swoich podopiecznych. Sasuke, Sai i Sakura tempem ninja przemieszczali w sposób ulubiony dla shinobi Liścia, skacząc po drzewach. Całej trójce kołatało się po głowach ciche mruknięcie jakie dostali od mistrza.
- To pułapka. – Szept był tak delikatny, tak cichy i ledwie wychodzący ponad szmery otoczenia, że usłyszała go tylko Sakura stojąca najbliżej i to ona przekazał kolegom to strzeżenie. Nie wiedzieli o co dokładnie chodzi z tą pułapką, ale postanowili trzymać stale uniesioną gardę. Byli zaskoczeni, bo nigdy nie słyszeli o tym, by ktokolwiek był wysyłany na misję samobójczą już w czasie pierwszej misji, bo po prostu Wioski nie stać na zabijanie własnych geninów, którzy mimo że jeszcze nie wykonali żadnego zadania rangi D, to już dobrze rokują na przyszłość. Dopiero po jakimś czasie dotarło do nich, że ten spisek może być wymierzony nie w nich, ale w ich mistrza. Prawie parsknęli śmiechem na myśl, że ktoś ma zamiar stawać przeciw Uzumakiemu. Przecież do tego potrzebna byłaby cała armia, a najlepiej kilka. Gdy tylko o tym pomyśleli, to zupełnie inaczej spojrzeli na siwowłosego jounina, który im towarzyszył i zawsze wydawał się przyjaźnie do nich nastawiony. Teraz już wiedzieli, że najpewniej jest tu, by w razie gdyby którekolwiek z nich przeżyło, to miał ich dobić jako niewygodnych świadków. Nawet nie zdawali sobie sprawy z tego jak daleko byli od prawdy. Ale nie wiedzieli też, że i sam Kopiujący Ninja ma spory mętlik w głowie. Co prawda dostał ostrzeżenie od Hokage, że ta misja to najpewniej pułapka na Naruto, ale nie wyjaśniono mu jaki ma ona przyjąć charakter. Niemniej gdy poznał szczegółowy plan działań, jaki przedstawił mu blondyn, to doszedł do wniosku, że ten musiał się domyślić więcej niż Hiruzen był skłonny ujawnić. Zazwyczaj małomówny na misjach, tym razem był jeszcze bardziej cichy, a to ze względu na kilka faktów, które zdołał sam wydedukować. Zadanie przyszło od samego Daimyo, ale to nie on był klientem. Tę osobę mieli poznać dopiero na miejscu, w stolicy. To już było co najmniej dziwne, bo zazwyczaj wymagano, by klient ujawnił swoją tożsamość. Jeśli nie na tak zwanych ogólnych kanałach, to przynajmniej do osobistego wglądu Hokage. A tym razem nic takiego nie miało miejsca, przynajmniej z punktu widzenia Kakashiego. Miał przynajmniej nadzieję, że Sarutobi powiedziałby mu, że choć nie może tego ujawnić, to jednak zna klienta. Ale zastanawiało go co innego, skąd u licha Uzumaki wie, że to pułapka? Co prawda został wtajemniczony w domysły, że blondyn najpewniej jest kimś więcej niż zwykłym dzieciakiem o niezwykłych umiejętnościach, ale to i tak było zaskakujące. To wyglądało tak jakby znał przyszłość, nawet tą zmienioną jego własnymi działaniami.
Wydawało im się, że przemieszczali się z nadzwyczaj dużą prędkością, bo już po dwóch dniach byli w stolicy, ale gdy w końcu poprowadzono ich na spotkanie z Daimyo, to okazało się, że Uzumaki już tam jest i w najlepsze rozmawia z nim jakby byli dobrymi znajomkami.
- A więc. – Zaczął blondyn, gdy dopiero wieczorem weszli do zajmowanego przez niego i Kakashiego pokoju. – Klient to arystokrata mający powiązania z Kiri i tak. – Dodał tak jakby czytał im w myślach. – Okazuje się, że zapłacono mu za poświęcenie własnej posiadłości na potrzeby zastawionej pułapki. – A ich zatkało i zaczęli się zastanawiać skąd ma on takie informacje. – Okazuje się, że w tym przypadku Mgła, Skała i Chmura dogadały się i wspólnie wystawiły w sumie sześć tysięcy shinobi na poziomie genina, trzy tysiące na poziomie chunina i trzystu jouninów. – Jak tylko skończył wymieniać te zdawałoby się kosmiczne liczby, to aż przyjrzał im się zdziwiony ciszą jaką utrzymywali. – Coś się stało? – Zapytał niewinnie, a ich niemal krew zalała gdy zobaczyli jego łagodny uśmiech.
- Czy ty słyszysz sam siebie? – Nie wytrzymał Hatake. – Wymieniasz te horrendalne liczby i nawet powieka ci nie drgnęła na myśl, że to ciebie oczekują. Ja nawet z jedną dziesiątą nie dałbym sobie rady, a twoi podopieczni to zostaliby zatrzymani przez, bądźmy hojni, dwudziestu geninów na głowę. Całą resztą sam będziesz musiał się zająć!
- Nie. – Odparł Uzumaki. – Wszystkimi ja się zajmę, a wy będziecie mnie obserwować. – Tym stwierdzeniem wywołał istne zawieszenie umysłów słuchających go. – To dam wam pojęcie o tym jakie jutsu powinniście rozwijać, bo to co znacie. – Tu zerknął na siwowłosego. – I to co was uczą w akademii i później. – Dodał spoglądając na swoich uczniów. – To techniki niskopoziomowe, przeznaczone do walki z pojedynczymi przeciwnikami. A niestety, ale świat wkracza w erę wojen, przy których dotychczasowe konflikty wyglądają jak bijatyki dzieci w piaskownicy. Sytuacja gdy będziecie stawać przeciw kilkuset, a nawet kilku tysięcy przeciwników naraz będzie normą. Musicie nauczyć się walki wielkoobszarowej wysokoenergetycznej. I wbrew pozorom. – Wszedł w słowo Sakurze, która chciała chyba zaprotestować. – Taki sposób walki nie oznacza konieczności posiadania ogromnych pokładów czakry.

CZYTASZ
Naruto - W tle
Fiksi PenggemarGłówny bohater to Naruto, oczywiście. Ale co się działo gdy go nie było w pobliżu lub czyje działania doprowadziły go do miejsca, w którym właśnie się znalazł? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.