Morino siedział w swoim gabinecie i przeglądał dokumenty związane z ostatnio przesłuchiwanym jeńcem. Tak właściwie to nie był jeniec, bo takowym można się stać w wyniku przegranej walki, a w jego przypadku nie można tego powiedzieć. Oczywiście jak zwykle wszystko wyśpiewał, ale Ibiki i tak miał przeczucie, że nie wszystko z niego wycisnęli. Przesłuchiwany był shinobi Mgły i przybył do Konoha pod przykrywką ambasadora, ale jego prawdziwym celem było spenetrowanie klanów Liścia i uprowadzenie potomków tych, które miały własną linią krwi. Czyli oczywiście w tym przypadku mogło chodzić tylko o Uchiha i Hyuuga. Na szczęście Hokage wraz z ich przywódcami już wcześniej doszli do wniosku, że taki może być cel Raikage, gdy ten zaproponował wymianę ambasadorów. Można powiedzieć, że przywódca Kuma sam sobie strzelił w kolano, bo na wszystkie dotychczasowe propozycje ze strony innych wiosek zawsze odpowiadał negatywnie. Problemem mogło być to, że A był nadzwyczaj mściwym człowiekiem, który za każdą porażkę musiał kogoś obwinić, nawet jeśli nastąpiła ona wyłącznie z jego winy. I by uniknąć potencjalnego konfliktu, pozwolono temu szpiegowi ujść z porwanymi dziećmi. Daleko nie dotarł, bo zaraz po przekroczeniu granicy zniknął. Oczywiście to była najbardziej ryzykowna część planu, bo porywacz mógł otrzymać spore wsparcie gdy tylko wkroczył do Kraju Błyskawicy, ale na szczęście okazało się, że ryzyko się opłaciło. I teraz Raikage ścigał duchy na terenie swojego kraju, nie podejrzewając aż takiej bezczelności ze strony Liścia.
- Przyprowadźcie ambasadora. – Polecił Morino podwładnemu, gdy tylko wyszedł ze swojego biura.
- Tak jest. – Potwierdził shinobi i niemal natychmiast zniknął w obłoku dymu. Natomiast Ibiki skierował się do sali przesłuchań, gdzie po zajęciu miejsca na ulubionym krześle, zaczął się zastanawiać jakby tu włamać się do tej części pamięci, która dotychczas tak skutecznie unikała spenetrowania. Wiedział, że kieruje się czystym przeczuciem, bo z niemal minutową dokładnością udało im się odtworzyć wszystko co ten człowiek robił w przeciągu ostatniego roku, a trzeba przyznać, że była to iście herkulesowa praca. Ale właśnie o tą nadzwyczajną dokładność mu chodziło, bo jeszcze nigdy nie spotkał się z taką sytuacją, by jakieś wspomnienia nie uległy wypaczeniu pod wpływem późniejszych doświadczeń. A ukryte testy jakimi poddali przesłuchiwanego pozwoliły im wykluczyć taką okoliczność, że ma on tak zwaną pamięć absolutną.
Pff. – Usłyszał odgłos z jakim pojawiają się ANBU i zdziwiony spojrzał na przybyłego, bo to nie mógł być jeden z jego podwładnych, którzy mieli się pojawić dopiero za kilka minut. Idąc normalnie.
- O co chodzi? – Zapytał, widząc wyciągnięty w jego stronę zwój i gdy tylko chwycił go, zamaskowany zniknął. – Co my tu mamy. – Mruknął do siebie, rozwijając dokument. Ledwie skończył czytać o tym jak to jego syn, wdał się w bójkę ze starszymi chłopakami, uczniami akademii, którzy znęcali się nad Hyuuga Hinatą, gdy „ambasador" został przyprowadzony. On jednak nie patrzył na niego tylko rozmyślał o uratowanej dziewczynie. Trochę zdziwił się, że po wyczyszczeniu pamięci już została wypuszczona na samotny spacer, ale po chwili dotarło do niego, że pewnie najzwyczajniej szukała chwili spokoju od otaczającego ją stale tłumu strażników klanowych. Niestety w jej przypadku modyfikacja wspomnień nie pozostała bez wpływu na jej osobowość i teraz stała się nadzwyczaj nieśmiała i wręcz panicznie obawiała się tłumu. Miało to też inny, trudny do zaakceptowania dla klanu skutek, chodzi dokładnie o to, że dzieci w jej wieku zwykle budzą swój Byakugan, a ona jeszcze tego nie zrobiła. Ale w tej wiadomości nie chodziło o dziedziczkę Klanu Białookich, a przynajmniej nie bezpośrednio, tylko o jego adoptowanego syna, który wygrał walkę z tymi łobuzami. On już sobie z nimi porozmawia, stwierdził, wspominając listę obrażeń jakich doznał Naruto. Oczywiście z nim też porozmawia, bo to nie może być tak, że jego syn mimo zwycięstwa, kończy w takim stanie. Trochę pocieszył się, że Kyuubi skutecznie wzmacnia jego już i tak szaloną regenerację. Niemniej jak czytał listę obrażeń, to skoczyło mu ciśnienie i gdy tylko wezbrała w nim krew, to zerknął na aresztanta. Wiedział, że to nieprofesjonalne, ale wiedział już gdzie wyładuje swoją złość, a właściwie to na kim.
- Tata! – Usłyszał, jak tylko przekroczył próg mieszkania, które niestety z biegiem czasu robiło się coraz mniejsze. Ledwie zdążył się przygotować gdy w ramiona wpadł mu jego adoptowany syn, Morino Naruto. Aż serce mu zadrżało, gdy tylko przypomniał sobie co też w końcu wyciągnął z tego pożal się boże ambasadora. Gdy chłopak wtulił się w jego pierś, objął go z takim uczuciem, jakby dosłownie przed chwilą odnaleźli się po wielu latach rozłąki. Trochę tym zdziwił blondyna, bo ten Pan Szrama, który teraz robił za jego ojca, nigdy nie kwapił się do okazywania tego typu emocji. Tak dokładniej to pierwszy raz ujawnił, że jakiekolwiek emocje w ogóle posiada. – Spokojnie. – Szepnął ojcu do ucha. – Nigdzie się nie wybieram. – Dodał dla pewności gdy tylko wyczuł, że trafił w sedno. Po przepływie czakry Ibikiego czuł, że ten dopiero co zakończył przesłuchiwanie więźniów, a resztki tej jednej, która od kilku dni pojawiała się na ciele mężczyzny, domyślił się, że znów wziął na warsztat konkretnego człowieka. Nie wiedział o kogo chodzi, ale czując troskę w zachowaniu opiekuna, domyślał się, że chodzi tu o kogoś z nim powiązanego, kto najpewniej planował uprowadzenie. – Nic to. – Pomyślał. – Jeszcze kilka tygodni i będę mógł zacząć pokazywać część swoich umiejętności. – Kontynuował ściśle obejmując tors taty. – Akademio, nadchodzę!

CZYTASZ
Naruto - W tle
Fiksi PenggemarGłówny bohater to Naruto, oczywiście. Ale co się działo gdy go nie było w pobliżu lub czyje działania doprowadziły go do miejsca, w którym właśnie się znalazł? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.