Szpieg

43 8 1
                                    

- Hym? – Zamaskowany powtórzył, zastanawiając się nad dziwnym zbiegiem okoliczności i dopiero po chwili kontrolę nad odruchami przejęło szkolenie ninja. Nim kobieta zdążyła się zorientować w tym co się dzieje, została wciągnięta do mrocznego wnętrza. Niby właśnie tam chciała się znaleźć, ale na pewno nie w taki sposób.

- Co ty!? – Zdążyła krzyknąć, nim poczuła szczypanie wyładowania elektrycznego.

Kakashi stał nad nieprzytomną i zastanawiał się, dla którego kraju ona szpieguje. Musiał przyznać, że gdyby nie ten błąd, to nie połapałby się w tym, że to może być wrogi agent.

- Szkoda. – Mruknął patrząc na nadzwyczaj ponętne ciało leżącej, po chwili uwolnił impuls czakry, co było sygnałem wzywającym oddział ANBU. – Zabrać ją, to szpieg. - Powiedział po usłyszeniu charakterystycznych odgłosów przybycia ninja.

- Wiemy. – Odparł głos, który na pewno nie dochodził zza maski. Hatake skoczył po skosie w prawo, tym samym o włos unikając trafienia błyskawicą wypuszczoną przez jednego z trzech przybyłych. – Kurwa! – Krzyknął ten, który wcześniej się odezwał. – Spowolnię go, a wy uciekajcie z Hikari! – Ledwie skończył wydawać to polecenie, a zamaskowany zamigotał w ekstremalnie szybkim poruszeniu i dwaj mężczyźni właśnie podnoszący nieprzytomną, padli z kunai wbitymi w serca. – Jak ty to? – Zapytał nieskładnie, ale nim dokończył, zdał sobie sprawę z niestosowności jakichkolwiek rozmów. Teraz liczyła się tylko walka i próba ucieczki, bo tak się składało, że tylko on i kunoichi mieli jakieś wyraźne znaki wiążące ich z wioską, z której się wywodzili. – Więc zatańczmy. – Szepnął, wyciągając własny kunai.

Wezwany oddział ANBU zdziwiony patrzył na zdemolowaną kamienicę, w której mieszkał Hatake. Nie wiedzieli co tu się stało, ale byli pewni, że ich dawny dowódca nie zrobiłby tego napędzany chwilowym pragnieniem zniszczenia. W takim myśleniu utwierdzało ich to, że na tych kilku wciąż stojących ścianach widać było ślady technik z natury ognia, a te mimo zdolności do kopiowania wszystkiego co popadnie, nie były jego mocną stroną.

Wszystko przez stale noszoną maskę.

Po chwili zostali wyrwani z zamyślenia przez postać wyłaniającą się zza jednej z wciąż stojących ścian. Osobnik miał szaro srebrne włosy, kolorem łudząco podobne do tych Kakashiego, ale te były oklapłe i zmierzwione. Jego krok był ciężki, jakby ciążył mu ogromny ciężar i po kilku następnych krokach zobaczyli, że faktycznie coś mu ciążyło. Było to ciało wciąż żywego, ale nieprzytomnego napastnika, który próbował uratować kobietę szpiega. ANBU z trudem oderwali wzrok od pokiereszowanego, skupiając się na tryumfatorze. Z początku mieli problem z rozpoznaniem tej osoby, ale charakterystyczna blizna przecinająca w pionie zamknięte lewe oko uzmysłowiła im, że mają do czynienia z Hatake. Jego widok powiedział im wiele o tym jak silny musiał być nieprzytomny, że doprowadził Kopiującego Ninja do takiego stanu. W pewnej chwili maska zasłaniająca dolną cześć twarzy zamigotała i na ułamek sekundy mogli dostrzec prawdziwy wygląd tego słynnego shinobi. Ale to pozwoliło im zrozumieć coś jeszcze, to co robiło za maskę, było genjutsu, a jego migotanie to objaw wyczerpania czakry. Jeden z ANBU wyciągnął z kieszeni chustkę i zbliżywszy się, podał ją dawnemu dowódcy. W jedynym otwartym oku widać było ulgę, gdy technika kamuflaży mogła być w końcu wyłączona.

- Dziękuję. – Mruknął, nakładając materiał na twarz. – Nie wiem z jakiej jest wioski, ale tam w głębi leży jeszcze kobieta szpieg. Oboje mają być zabrani na przesłuchanie.

- Tak jest. – Odparł dowodzący tym oddziałem i wraz ze swymi ludźmi ruszył wykonać polecenie.

Naruto wychodząc od Hokage ze zdziwieniem przyglądał się Kakashiemu wyglądającemu jakby Biju go połknął, przeżuł i wypluł i noga za nogą wlokącemu się do gabinetu, z którego sam przed chwilą wyszedł. Nie pytał o to co mu się stało, bo tak się składa, że doskonale wyczuł impuls czakry, którym Hatake wezwał oddział ANBU. Rozpoznał też rodzaje technik zastosowanych podczas walki, bo tylko to tłumaczyło ich użycie.

Uzumaki po wyjściu z Gmachu zastał oczekujących na niego członków swojej drużyny. Cała trójka, dwóch geninów i pomocnik mistrza, wyglądali tak jakby chcieli przeprosić, ale za bardzo nie wiedzieli jak to zrobić.

- My – Zaczął Hiroshi. – My chcielibyśmy – Nie dokończył, bo uciekł wzrokiem gdzieś w bok, ewidentnie wstydząc się tego, że musi w ogóle przepraszać. – Chcielibyśmy przeprosić za to jak cię potraktowaliśmy. – W końcu wyrzucił z siebie.

Żaden z nich nie zdawał sobie sprawy, że są obserwowani przez młodego Uchiha, dokładnie przez Sasuke, który czekał przed budynkiem na powrót swojego ojca i brata. Sam nie wiedział co sprawiło, że obaj otrzymali pilne wezwanie do Hokage, ale jako że mama akurat była zajęta pomaganiem Izumi przy Sasuki, to przyszedł tu z nimi. Trochę się dziwił temu, że będzie dla niej wujkiem, bo przecież dzieliło ich tylko sześć lat, ale te myśli wyparowały mu z głowy gdy tylko zobaczył jak dwóch geninów i jeden chunin stają przed Gmachem Hokage. Wyglądali jakby na kogoś czekali, więc z góry założył, że mają jakąś sprawę do Itachiego lub jego taty. Stracił nimi zainteresowanie, bo akurat nie trenowali żadnej ciekawej techniki, więc nie mógł niczego się od nich nauczyć. Jednakże zmienił zdanie, gdy zobaczył jak cała trójka wyraźnie ożywia się na widok dziwnie drobnego blondyna wychodzącego z budynku. Dopiero po chwili dotarło do niego, że wychodzący jest w podobnym wieku co on, ale jednocześnie jest mniejszy od niego. Zawsze wydawało mu się, że jest za mały jak na swój wiek, ale teraz musiał zmienić zdanie, bo oto spotkał kogoś drobniejszego.

- Pewnie jakaś rodzina. – Mruknął i wrócił do równego ignorowania wszystkich i wszystkiego co nie dawało mu jakichś korzyści. Zamarł gdy zobaczył jak starsi kłaniają przed blond liliputem, ewidentnie przepraszając go za coś wcześniej zrobionego przeciw niemu. Zaczął się zastanawiać kim jest ten dzieciak i jakoś nie chciało mu się utrwalić w głowie, że może on mieć tyle samo lat co on. Wydawało się, że cała czwórka ruszy w tym samym kierunku, gdy nagle w obłoku dymu pojawił się ANBU i zabrał ze sobą malca. Przepraszający zostali sami i gdy przez dwadzieścia minut nikt do nich nie wyszedł, ruszyli w sobie znanym kierunku. Młody Uchiha już zaczął się nudzić, bo ileż można udawać, że wszystko i wszystkich się równo ignoruje gdy w rzeczywistości cały świat jest tak fascynujący. W końcu w wyjściu pojawili się ojciec i brat, ale zdziwił się widząc, że nie są sami. Towarzyszył im widziany wcześniej blondyn z tą różnicą, że teraz był inaczej ubrany.

Aż wybałuszył oczy, rozpoznając na nim kompletny strój jounina.

Naruto - W tleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz