Louis siedział na kanapie w swoim mieszkaniu. Ba, można by raczej powiedzieć, że apartamencie. I wiele osób czasami dziwiło się, skąd zwykły wykładowca z uczelni miał tyle pieniędzy. Ale on był jak banda tych leni, z którymi przychodziło mu pracować. Ciepła posadka na uczelni, mało pracy w domu. Jednak on nie zamierzał marnować czasu. Znał się na swoim temacie, dlatego często jeździł na różne konferencje, za które dostawał dużo lepsze pieniądze, przekazując tą samą wiedzę. Dosłownie tą samą.
Może w nieco przyjemniejszy sposób, warcząc mniej. Głównie też dlatego, że robił sobie kolejne kontakty, które mogły przydać mu się w przyszłości.
Ten tydzień spędzał jednak całkowicie w Londynie, nie mając w kalendarzu zaplanowanego żadnego wyjazdu. Dlatego musiał nadrobić swoją pracę z uczelni, aby nie narobić sobie niepotrzebnych zaległości i nie czytać kolejnych wiadomości od męczących go studentów, którzy chcieli znać swoje oceny.
Przez to też siedział w salonie, który od razu był jego gabinetem i barem, sprawdzając testy, które zrobił swoim ulubionym osobom na świecie, aby sprawdzić, czy nie obijali się przez czas jego krótkiej nieobecności. Oczywiście większość ledwo zdawała, druga część nawet nie zdobyła wymaganej liczby punktów, a inni nawet dostali coś więcej niż suche trzy. Nikt nie dobił jednak do piątki, co oznaczało co najmniej dziewięćdziesiąt procent poprawnych odpowiedzi. Oczywiście po odjęciu procentów ujemnych za błędne odpowiedzi. Louis miał swój system oceniania, który zawsze idealnie motywował studentów do nauki.
A mimo to i tak miał ochotę śmiać się z głupich studentów. Nie rozumiał, dlaczego tak nierozważnie tracili kolejne punkty, kiedy za brak odpowiedzi stawiał po prostu zero. Oczywiście o tym wspominał, a co bardziej rozgarnięty, ale nienauczony student, korzystał z tej opcji. Duża część najczęściej mogłaby zdać, gdyby nie głupia upartość. No ale skoro uznali, że go przechytrzą, to chyba upadli na głowę.
Louis z satysfakcją brał do ręki kolejną grupę i spojrzał jedynie na to, która to była. A wtedy jego uśmiech tylko bardziej się poszerzył. To w tej puli miał być student, który już zdążył zaleźć mu za skórę. Już widział, jak oddaje mu kartkę, gdzie będą ujemne procenty. Oj tak, te momenty swojej pracy Louis uwielbiał najbardziej.
Zaczął sprawdzać kolejne próby popisania się wiedzą przez studentów. Na szczęście szło mu to szybko, bo miał tuż obok siebie klucz, więc jedna kartka to było może pół minuty. Niektóre odpowiedzi były lepsze, inne gorsze. Nic, czego wcześniej by się nie spodziewał.
Jednak po którejś z kolei kartce trafił na perełkę i aż odłożył swojego drinka, aby przyjrzeć się temu bardziej.
Niejaki Harry Styles — Louis kompletnie nie wiedział, który był to dzieciak — napisał jego kolokwium na maksimum punktów. Aż zmarszczył brwi. Chłopak nie mógł ściągać, oj nie. Szatyn nie dawał ani okazji, ani nawet czasu. Obrócił również kartkę kilka razy, ale wszystko wyglądało w porządku. Nawet mała kropka, którą sam specjalnie stawiał z tyłu po zajęciach, aby wiedzieć, że kartki nie są podrabiane, była w odpowiednim miejscu.
Jego mina nie wskazywała zadowolenia, ale postawił odpowiednią ocenę tuż obok punktacji. Był aż ciekawy czy może to nie był ten bezczelny brunet, który tak mocno podniósł mu ciśnienie. I na samo wspomnienie tego dziecka, chciał zgnieść kartkę. Szybko się jednak uspokoił, odkładając kolokwium na odpowiednią kupkę.
Wątpił, aby ten cały Harry to był ten denerwujący dzieciak. Tacy co najwięcej szczekali, często mieli najgorsze oceny.
Wiedział, że im szybciej skończy swoją pracę, tym szybciej będzie mógł nalać sobie kolejnego drinka, usiąść przed laptopem i być może uda mu się nawet zaczepić tą słodką księżniczkę, którą nie tak dawno zobaczył na jednej ze stron. Ciekawił go taki słodki chłopak – ba, młody mężczyzna – ale zarazem doskonale znał swoje granice. Nigdy nie chciał wyjść na zbyt mocno napastliwego czy obrzydliwego. Co na szczęście poskutkowało, ponieważ obaj wydawali się być sobą zainteresowani.
CZYTASZ
The Princess and the Devil
Fiksi PenggemarHarry stąpa raczej mocno po ziemi. Wierzy w równość, wierzy w zasady. Przy tym nienawidzi uprzedzeń i wywyższania się, z czym spotyka się niemal codziennie jako student. W końcu wykładowcy to prawie bogowie. Jednak prawdą jest również to, że Harr...