17

799 34 1
                                    

Aż do piątku Harry postanowił ignorować Louisa. Przestał się już gniewać, co nie zmieniało faktu, że i tak pragnął swojej małej zemsty. Chciał przytrzymać mężczyznę, doprowadzając go na granicę jego wytrzymałości. Nie dał ani jednego znaku życia i jedyna formą ich kontaktu było to, że czasami miał zajęcia na tym samym piętrze, więc jakimś cudem minęli się po drodze.

Oczywiście Styles za każdym razem zamierzał udawać, że wcale nie widzi mężczyzny. To zmieniło się w piątek, kiedy podczas porannej kawy wpadł na swój mały, iście diaboliczny plan.

Nadal nie patrzył się na Tomlinsona na korytarzu, a na pewno nie tak otwarcie. Ale to nie było jeszcze nic, ponieważ odważył się później wysłać wiadomość, kiedy siedział już na zajęciach, na których zwykł wybierać jednak ostatnie rzędy, głównie dlatego, że i tak dostawali wszystkie prezentacje, więc skupiał się jedynie na słuchaniu i notowaniu słów wykładowcy z odpowiednim dopiskiem, do którego slajdu się one odnoszą.

Na początku wykładu jednak wolał pokombinować, jak mógł podroczyć się z szatynem jeszcze bardziej niż tylko napisać do niego kilka słów. Może nadal próbował zemścić się za to, co ten zrobił kilka dni wcześniej.

Ja: Wyglądasz tak dobrze w tym garniturze.

Ja: Nie mogę doczekać się jutra, tatusiu.

I wysłał to z najbardziej dumnym siebie uśmieszkiem, jaki tylko jego twarz potrafiła ukazać. Wiedział, że mężczyzna miał teraz zajęcia, ale zawsze odbierał telefony i wiadomości, bo mówił, że mogło być to coś ważnego.

Dlatego ciekawiło go, jak potraktuje jego wiadomość. Ułożył telefon na blacie i skupił się na wykładzie, który właśnie zaczynał się rozkręcać. Mimo wszystko, nadal chciał wynieść z zajęć jak najwięcej. Co nie znaczyło, że nie zerkał na urządzenie, którego jednak ekran nie rozświetlił się ani na chwilę.

Wiedział, że mężczyzna na pewno to odczytał, widział to po aktualizacji wiadomości, kiedy sam odblokował telefon, czując, jak narasta w nim irytacja. Louis musiał go przetrzymać. Pewnie teraz uśmiechał się bezczelnie, kiedy wiedział, że brunet musiał się denerwować.

Harry jednak doskonale go mimo wszystko przejrzał, więc spojrzał raz czy dwa, czy na pewno nikt nie patrzy i uznał, że może podkręci nieco temperaturę kilka auli obok. Co bowiem zrobił tak niewinny, dobrze uczący się student? Wysłał jedno ze swoich zdjęć. Nie tych z kategorii wulgarnych, raczej słodkie, gdy przymierzał nowe ubrania, ale przypadkiem sweter ledwo zakrywał górną część jego ud.

Uśmiechnął się zwycięsko i uznał, że będzie napawał się swoim zwycięstwem później. Dlatego też schował telefon do swojego plecaka, podnosząc rękę, aby zadać pytanie.

W końcu nadal był idealnym studentem.

———

Przynoszenie ze sobą dużej butelki wody miało jedną, zasadniczą wadę. Bowiem człowiek musiał chodzić do łazienki całkiem często. I Harry również mierzył się teraz z tym problemem. Przeciskał się przez korytarze pełne ludzi, którzy niemal jak tabuny bydła kierowali się w swoją stronę. Był zirytowany, ponieważ wszyscy szli tak wolno, podczas gdy on naprawdę ale to naprawdę, musiał znaleźć się w łazience i nie był to żart.

Na szczęście jakoś jednak udało mu się dotrzeć do tego cudownego miejsca, w tym momencie na szczęście kompletnie pustego. Szybko pozbył się problemu w postaci pełnego pęcherza i umył dokładnie dłonie. Kiedy je suszył, jego telefon oznajmił mu, że miał nową wiadomość.

Louis: Tak? A dlaczego nie możesz doczekać się jutra? Bo będziesz mógł całą noc chodzić w swoich najpiękniejszych strojach?

I cóż, tak. Harry miał taki plan, ale Tomlinson jeszcze o nim nie wiedział. A brunet nie miał zamiaru go uświadamiać, a przynajmniej nie na razie.

The Princess and the DevilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz