Był kompletnie zestresowany.
Ale tak mocno, mocno, jak jeszcze nigdy wcześniej.
Godzina piętnasta w sobotę. Miał wyjść po osiemnastej, aby dostać się na dziewiętnastą pod wskazany adres. Sprawdził go sobie kilkukrotnie w mapach. I było to nic więcej jak park, gdzie mieli spędzić czas na miłym spacerze, choć William obiecał mu później kolację przy świecach w mieszkaniu. Czy Harry był zadowolony z takiego planu? Oczywiście, że tak. Umówili się jednak, że brunet zaparkuje sobie pod jego blokiem, aby później miał łatwiej. Zresztą chciał również zostawić swoje rzeczy, zanim wyjdą gdziekolwiek.
Wiedział, że będzie to miłe spotkanie. Jakaś część jego skrycie liczyła, że kolacja szybko przeniesie się w inne miejsce, bo wszelakie sposoby samozadowolenia przestawały powoli na niego działać.
Zdecydowanie wolał mieć kogoś przy sobie, z kim mógłby oddać się tym wszystkim przyjemnościom.
Zachował jednak resztki zdrowego rozsądku i powiedział Niallowi o swojej randce. Powiedział, że jeśli nie zadzwoni do kolejnego dnia albo nie wyśle chociaż głupiej wiadomości, to przyjaciel ma się zacząć martwić. Horan nieco martwił się o przyjaciela, ale wiedział, że i tak nie uda mu się wybić tego pomysłu z jego głowy. Styles podał mu adres i obiecał, że napisze nawet jeszcze tego samego dnia, jeżeli znajdzie chwile albo jeśli spotkanie okaże się być kompletnym fiaskiem.
Dlatego od samego rana Harry szykował się. Wymoczył się i pozbył chyba każdego zbędnego włoska ze swojego ciała. Nasmarował się zdecydowanie za grubą warstwą balsamu, przez co musiał siedzieć na toalecie, czekając aż wszystko łaskawie wchłonie się w jego skórę, zostawiając ją ładną, miękką i ślicznie pachnącą. Doprowadził swoje włosy do względnego ładu.
Przez chwilę spojrzał również na swoje kosmetyki, które leżały przy lustrze, ale w końcu nie zdecydował się na nie, nie wiedząc, czy może nie będzie to przesada. Domyślał się, że skoro mężczyzna tak zachwalał go w jego ulubionych strojach, to do makijażu również nie powinien mieć obiekcji, ale Harry wolał nie ryzykować, tym bardziej publicznie.
Zjadł coś lekkiego, a przynajmniej spróbował, ponieważ z tych wszystkich nerwów i emocji skubał jedynie swój posiłek. Cały czas jednak wymieniał z Williamem wiadomości. Mężczyzna pytał go, czy miał swoje ulubione wino albo czy było jedzenie, którego nie tolerował. Harry poczuł się chociaż trochę lepiej, kiedy miał świadomość tego, że ten chciał wiedzieć taki rzeczy.
Najdłużej zajęło mu wybieranie stroju. Nie chciał wyglądać nieodpowiednio, chociaż nie sądził, że obowiązywały jakieś odgórne zasady. Przeczytał jedynie, że miało być mu miło i ciepło, a pogoda choć nie była brzydka, to nadal było chłodno. Co nie zmieniało faktu, że w swoim plecaku może miał schowaną swoją śliczną spódniczkę, którą mógł szybko na siebie ubrać, aby podroczyć się nieco, kiedy nadejdzie na to odpowiedni moment.
O ile do niego dojdzie.
Aż do wyjścia z mieszkania Harry cały czas się denerwował. Ba, kiedy jechał na miejsce wcale nie czuł się lepiej. Miał wrażenie, że z każdym przebytym kilometrem denerwował się coraz bardziej. A co jeśli mężczyzna okaże się kimś innym? W co jednak i tak wątpił po ilościach zdjęć czy filmów, które dostał. Mógł się jednak okazać kompletnie inny, być niemiłym albo być kompletnym zboczeńcem.
Skręcał w kolejne uliczki, gdy nawigacja w telefonie prowadziła go w odpowiednie miejsce. Zaciskał może odrobinę za mocno palce na kierownicy, ale starał się być w jak najlepszej myśli. W końcu od zawsze brano go za optymistę, więc teraz starał się taki być.
![](https://img.wattpad.com/cover/319329735-288-kbcd4e0.jpg)
CZYTASZ
The Princess and the Devil
Hayran KurguHarry stąpa raczej mocno po ziemi. Wierzy w równość, wierzy w zasady. Przy tym nienawidzi uprzedzeń i wywyższania się, z czym spotyka się niemal codziennie jako student. W końcu wykładowcy to prawie bogowie. Jednak prawdą jest również to, że Harr...