13

727 29 0
                                    

Czuł się zdecydowanie śpiący i obolały, kiedy budził się, czując głaskanie gdzie po swoich plecach. Na dodatek było mu gorąco. Wiedział, że miał na sobie pełno ubrań, a na dodatek coś grzało go jeszcze bardziej. I to wcale nie tak, że ciało bolało go z niewiadomego powodu. Ale spanie w dwie osoby, na ciasnej kanapie nie pozostawiało wiele miejsca, więc kulenie się w dziwnej pozycji zafundowało mu lekki dyskomfort w okolicach stawów i pleców. Ale Harry był zaspany, aby to sobie właśnie w taki sposób tłumaczyć.

Czego jednak nie był pewien to to, co dawało takie ciepło i miły dotyk, ani która była godzina, ale wcale mu się to nie podobało. Głowa lekko go bolała, więc chciał wrócić do lepszego świata, w którym nie zmagał się z takimi problemami. Wiedział, że znów musiał przesadzić z winem, więc cieszył się, że była niedziela i nie musiał się nigdzie ruszać.

Jednak zdecydowanie coś mu nie pasowało, kiedy poczuł przy sobie jakiś ruch. Zaraz otworzył oczy i spojrzał wprost w błękit tęczówek w pełni rozbudzonego Tomlinsona.

— Wstałeś już? — mruknął niskim głosem mężczyzna, wsuwając dłoń pod jego ciepłą bluzę. Harry zadrżał lekko na ten dotyk, ale chętnie mógł pozwolić na nieco więcej. — Nie powiem, że nie jestem zadowolony, bo chociaż wyglądasz niesamowicie uroczo podczas dnu, to myślałem, że nigdy mnie nie puścisz, kiedy chciałem iść do łazienki.

— W szafce przy lustrze jest dodatkowa szczoteczka, jeśli chcesz — bąknął Styles, drapiąc się po głowie.

— Skorzystam. A teraz podnieś się, księżniczko, bo pęcherz ma swoje granice.

Harry zarumienił się lekko, zaraz wyplątując z ciasnego uścisku. Zasnęli na kanapie w salonie. Telewizor nadal cicho grał; poduszki, które normalnie tworzyły oparcie leżały gdzieś poza siedziskiem. Wodził wzrokiem za Louisem, który ruszył w stronę wspomnianego pomieszczenia. Nie wiedział, co się stało.

Jakim cudem skończył z Tomlinsonem, śpiąc na kanapie i będąc przytulonymi do siebie. Gdzieś na stoliku stała jeszcze butelka wina i dwa opróżnione kieliszki. Nie miał za wiele czasu na swoje własne przemyślenie, ponieważ usłyszał szum w dochodzący z łazienki. Kompletnie nie miał pojęcia, jak powinien się zachować.

W nocy sporo rozmawiali, pozwalał nawet musnąć raz czy dwa swoje usta, kiedy wtulał się w jego bok. Harry chciał słodkich randek i związku, a powiedział to na głos jedynie z powodu alkoholu. Louis, który wypił mniej i zdecydowanie lepiej tolerował procenty w swoim organizmie, powiedział, że mogą spróbować, bo naprawdę zdążył go polubić przez te tygodnie.

A brunetowi się to podobało. Było miło, kiedy czuł od czasu do czasu miękkie pocałunki na swoich włosach, gdy on chował się pod kocem, udając, że było mi zimno tylko po to, aby móc wtulić się mocniej w drugie ciało.

Harry chciał pozwolić na to, aby być rozpieszczonym, jeśli mógł spędzać takie wieczory.

W końcu on sam spróbował wstać. Czuł w plecach lekki ból, ale spanie na kanapie w dziwnie wygiętej pozycji zdecydowanie nie było najlepsze dla jego pleców. Potarł się po skórze, licząc, że nieprzyjemne skurcze jakoś miną. Wygiął się lekko do tyłu, próbując się rozciągnąć, kiedy nagle poczuł dłonie na swoich biodrach.

— Co robisz? — zapytał nieco niepewnie Harry. Chociaż sporo sobie wyjaśnili, nadal nie wiedział, czy na pewno stali pewnie na tym, co ustalili.

— Nie mogę pocałować cię na dzień dobry?

— Mam kaca i śmierdzi mi z buzi, więc nie chcę dostać takiego porannego buzi — odpowiedział chłopak, kładąc dłonie na torsie mężczyzny, aby go od siebie lekko odepchnąć. — Pójdę do łazienki i zrobię śniadanie.

The Princess and the DevilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz