Przez kolejne kilka dni, ba nawet i do następnego weekendu, nie zalogował się na tej stronie. Jakoś zżerały go nerwy, kiedy tylko o tym pomyślał.
Na szczęście jednak szybko okazało się, że powoli zaczęły pojawiać się zadania i mógł utorować swoje myśli na czymś innym. Skupił się na nowo na nauce, bo nie chciał wybić się przez cokolwiek z rytmu. Dlatego raz po raz poprawiał swoje notatki, robił fiszki na telefonie, z których korzystał zawsze przed snem i spędzał ten czas jak najbardziej produktywnie. Wychodził bowiem z założenia, że jak zacznie semestr, tak go skończy, więc zawsze starał się dać z siebie sto procent.
Na szczęście ten tydzień był dla niego całkiem spokojny — a przynajmniej psychicznie — ponieważ Tomlinson wyjechał na jakąś ważną konferencję i nie musiał siedzieć na wykładzie mężczyzny. Za to miał jedynie przerobić wykład w formie filmu, który ten wysłał całej grupie. Harry spodziewałby się raczej byle jak zrobionej prezentacji, ale widać było, że szatyn jednak naprawdę chciał im coś włożyć do głów. Oczywiście zastrzegł sobie również, że zrobi z tego mały quiz, aby zobaczyć, czy grupa się nie obijała podczas jego nieobecność, bo nie miał zamiaru dać obijać się studentom.
I to była rzecz, której Harry bał się najbardziej. Słyszał, że Tomlinson potrafił zadawać bardzo szczegółowe pytania, gdzie wszystko zależało od jego słowa, a czasami nawet od przecinka, więc codziennie oglądał ten wykład i uzupełniał notatki, choć miał wrażenie, że już nic więcej tam nie zmieści.
Nie miał jednak zamiaru pozwolić sobie na żadne potknięcie. Nie na tym przedmiocie. Zresztą na żadnym nie chciał zdobyć złych ocen, ale miał wrażenie, że jakiś dziwny pokład ambicji miał skierowany właśnie wobec tych jednych zajęć prowadzonych przez Tomlinsona.
Znał kilka osób, które również wzięły zajęcia u szatyna, jednak ci w większości stwierdzili, że nauka wieczór przed wystarczy, skoro był początek semestru, a doktorek z piekła rodem nie mógł być aż takim wrednym chujem. Harry tak nie uważał, ale nie miał zamiaru się kłócić. Bo nawet jeśli ten miał kłamać i nie zrobi żadnego małego testu, to przynajmniej będzie miał wiedzę na przyszłość, która i tak się nie zmarnuje.
———
Dopiero kiedy nadeszła sobota, dał sobie chwilę spokoju. Nie mógł cały czas się uczyć, bo inaczej w końcu dostałby czegoś do głowy. To był dzień, który spędził na dbaniu o siebie i o swoje otoczenie. Posprzątał całe mieszkanie, nałożył maskę na włosy i ogolił ciało z niechcianych przez niego włosków. I tak spędził cały dzień, oglądając jeszcze w tle Netflixa albo słuchając muzyki, zależnie od tego co dodatkowo robił.
Zignorował naukę, obiecując sobie, że dopiero wieczorem zrobi szybką powtórkę. Po prostu tego dnia nie miał zamiaru ślęczeć nad notatkami i szukać gdzieś w Internecie kolejnej książki, która była na pozycji rekomendowanej literatury do przedmiotu, z której i tak nigdy by nawet nie skorzystał.
Kiedy już rozkładał się na kanapie w malutkim salonie, który pełnił również funkcję jadalni oraz częściowo kuchni, bo nie było żadnej ścianki oddzielającej, sprawdził swoje maile. Miał ich kilka. Jeden był do poważnych spraw, jak pisanie do swoich prowadzących, inny był codzienny i to właśnie z niego najczęściej korzystał, jeśli tworzył kartę klubowicza w jakimś sklepie. Ostatni był mailem śmietnikiem, do którego raczej rzadko zaglądał. Na nim zakładał konta na różnych stronach, gdzie rejestracja była wymagana, a on miał tylko jedną rzecz na niej do zrobienia.
Pierwsze dwie skrzynki sprawdził szybko. W końcu nie prócz kilku newsletterów nie było za wiele innych wiadomości. Ale wtedy zabrał się za swoją pocztę-śmietnik. I niemal zachłysnął się herbatą, którą akurat pił, kiedy zobaczył, że czeka na niego masa wiadomości ze strony, na której zarejestrował się kilka dni wcześniej. Była tego naprawdę kupa i Harry nie wiedział, jakim cudem się to stało. Nie przejrzał żadnego, usuwając je od razu.
CZYTASZ
The Princess and the Devil
FanfictionHarry stąpa raczej mocno po ziemi. Wierzy w równość, wierzy w zasady. Przy tym nienawidzi uprzedzeń i wywyższania się, z czym spotyka się niemal codziennie jako student. W końcu wykładowcy to prawie bogowie. Jednak prawdą jest również to, że Harr...