❛ㅤ───────﹒Rozejrzałam się po pomieszczeniu natrafiając wzrokiem na Scotta i Lydie więc podeszłam do nich szybkim krokiem.
Ich wzrok był skierowany przed siebie więc spojrzałam w tą samą stronę, gdzie jak się okazało na pniu Nemetonu Stiles grał wraz z jak się okazuje Nogitsune.
Zaczęliśmy we trójkę iść w ich stronę aby następnie zacząć biec, ale droga nie skracała się, wręcz wyglądało to jakbyśmy biegli w miejscu.
─ Stójcie, to nic nie da. Biegniemy w miejscu. - Powiedziałam zatrzymując się a oni zaraz za mną.
Scott zawołał Stilesa, następnie to samo zrobiła Lydia ale nie zareagował. Wyglądało tak jakby nie słyszał ich.
─ Stiles jest w twoim stadzie. - oznajmiła Lydia, kiedy znów próbowali biec za to ja na spokojnie podeszłam do nich.
─ Jak to? - Spytał mój brat, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
─ Jest człowiekiem, ale należy do watahy. - Wytłumaczyła Lydia.
─ Wataha to rodzina, a Stiles nią jest. - Dodałam.
─ Tak. - Zakumał wilczek. - Jasne.
─ Jak wilk mówi innym gdzie jest? - Zapytała Lydia, a Scott spojrzał na nią rozumiejąc co ma na myśli, za to w tym samym czasie Nogitsune zauważył naszą obecność.
─ Wyje. - Powiedział ukazując twarz wilkołaka oraz zawył aż pionki na grze zadrżały, a Stiles spojrzał w naszą stronę. Odetchnęłam z ulgą, że się to udało i Lydia potrafi myśleć.
Stiles zrzucił pionki rozgniewając przy tym złego lisa na tyle, że krzyknął.
Ocknęłam się leżąc na ziemi przed Stilesem gwałtownie oddychając oraz wstałam rozglądając się. Byłam w domu na szczęście.
─ Udało się? - Zapytał Scott który też się ocknął wraz z Lydią, podchodząc do Stilesa, a ja odsunęłam się.
Stiles dalej był nieprzytomny.
─ Co jest? - Spytała Lydia - Dlaczego to nie wyszło?
─ To nie nauka a siły nadprzyrodzone. Zrobiłem swoje. Podaj imię. - Rozkazał Peter łapiąc ją za łokieć.
─ Jakie imię? - Spytałam razem ze Scottem.
─ O czym rozmawiacie? - Spytał braciszek, a Peter pociągnął Lydie na korytarz.
Zignorowałam ich kiedy telefon mi zadzwonił, a w tym samym czasie Stiles ocknął się i zerwał taśmę z ust by następnie dłońmi zacząć coś wyciągać. Było to coś w rodzaju szmatki.
Ktusił się tym wypluwając na tyle że upadł na kolana i wypluł do końca a materiał ogarnął czarny dym a z niego wyłaniająca się ręka obandażowana.
Stanęłam przed matką w razie czego a wraz z ręką wyłaniało się ciało do końca całe obandażowane.
Sądząc że to był Nogitsune pomyśleliśmy że chciało nas zaatakować ale ja z Peterem i Scottem złapaliśmy go oraz posadziliśmy na fotelu.
Szarpał się próbując wydostać się jednak coś nie zgadzało mi się.Nie był na tyle silny jak Nogitsune.
─ Czekajcie! - Rozkazał Scott i puściliśmy, a brat zaczął rozwijać bandaż z twarzy, a kiedy skończył ukazała nam się twarz Stilesa.
─ Scott? - Spytał przerażony Stiles.
─ Scott. - Zawołał go Deaton pokazując na otwarte drzwi od domu.
─ Gdzie oni są? - Spytał zły alfa, a ja rozejrzałam się szukając wzrokiem Lydie i jak się okazuje prawdziwego Nogitsune.
Scott wybiegł z domu wołając rudowłosą, a ja spojrzałam zmartwiona na Stilinskiego.
─ W porządku? - Spytałam kucając przy nim, a chłopak przytulił mnie. - Tak bardzo się martwiłam. - Powiedziałam wycierając łzę.
Stiles był dla mnie jak brat, był rodziną oraz członkiem watahy i nie wyobrażałam sobie by mógł zginąć czy cokolwiek.
•••
Siedziałam wraz z mamą i Stilesem w pokoju Scotta, a Melissa badała go czy jest zdrowy.
─ Z medycznego punktu widzenia jesteś zdrowy. - Oznajmiła gdy skończyła.
─ I prawdziwy. - Dokończył Stiles. - Ale czy jestem sobą?
Spuściłam wzrok, nie mogłam sobie wybaczyć że zostawiłam ich tu w Beacon Hills samych. Beze mnie.
Do pokoju wszedł Scott, a ja minęłam się z nim wybiegając. Chciałam pobyć chwilę sama ponieważ czułam się winna.
Może gdybym nie wyjechała to nic takiego się by nie stało?
Zresztą co za pytanie, wiadome jest to że nawet jak byłam to nie umiałam ich wszystkich upilnować.
Chociażby to że Peter ugryzł Scotta, albo i też te inne akcje...
Zdecydowanie to przeze mnie, ponieważ powinnam być bardziej uważna.
Chyba zbyt szybko pomyślałam że potrafię wszystkich upilnować. W końcu ile ja mam lat? Sama nie dawno byłam dzieckiem.
Będąc na siebie zła wbiegłam do lasu wampirzą prędkością, a gdy byłam na tyle głęboko w nim by nikt mnie nie usłyszał to krzyknęłam uwalniając wszystkie moje emocje w tym a następnie opadłam na kolana płacząc. Chciałam stłumić w tej chwili i zastanawiałam się jak to zrobić, aż w końcu przypomniało mi się.
Zamknęłam oczy wdychając i wypuszczając spokojnie wdech oraz wyobraziłam sobie taki przełącznik podobny do tego od światła i przełączyłam go dzięki czemu poczułam pustkę.
Ukochaną pustkę, dzięki której nie musiałam niczym się martwić.
Nie obchodziło już mnie czy znowu kogoś zawiodę czy jakieś inne zbędne rzeczy, które w tej chwili mnie najmniej obchodziły.
Jedno wiem na pewno, będę udawać że ze mną wszystko w porządku by się nie martwili jednak to mi pomoże w tym by emocje nie brały nade mną kontroli. ﹒ ❜
WRITER:
Okej więc oto kolejny rozdział, wybaczcie że tak długo jednak do końca roku szkolnego byłam zawalona poprawami a potem wyleciałam do ojczyma na wakacje i niedawno wróciłam dopiero no i musiałam się trochę ogarnąć.
W dodatku mam zamiar teraz spróbować nadrobić w pisaniu rozdziałów przed końcem wakacji, mam nadzieję że to mi się uda.
A także nastąpią poprawki, jednak nie jestem pewna czy teraz czy wtedy jak skończę wszystkie rozdziały. Bo jak zauważyłam z czasem moje pisanie się zmieniło no i jednak bym chciała by jakoś wyglądało to porządnie, a także by nie było błędów!
Mam nadzieję że rozdział się podoba and przepraszam za błędy!
Do następnego kochani!
❤️
789 słów
Teen10wolfwilk
CZYTASZ
♠️Annabeth McCall♠️
WerewolfCzemu wszystko się zawsze komplikuje ? Czemu ja zawsze mam problemy ? Czemu jestem taka ? Bo ja nie jestem taka jak oni. A czemu ? Bo jestem inna A czemu inna ? Bo jestem potworem. Uwaga! • Książka jest w trakcie wolnego pisania. Jest ona połączen...