Mecz był dość chaotyczny i brutalny to na pewno, na szczęście za Scott'a był Isaac lecz niestety został ranny przez Jacksona, który specjalnie go sfaulował by nie grał, w którymś momencie miałam złapać piłkę ale poczułam ból i zorientowałam się że leżę na ziemi a obok mnie Jackson który podnosi się szybko.
Spojrzałam na niego wściekła.
~ Co za dupek! Zaraz mu przywalę! ~ pomyślałam ale w tym samym usłyszałam, dzięki nadprzyrodzonemu słuchowi, głos Scott'a:
- Nie rób nic głupiego Bethy - poprosił.
- Jak niby mam mu nie przywalić za to co zrobił?! Specjalnie zranił Isaac'a a teraz chciał mnie, a co jeżeli zrobi coś Stiles'owi albo komuś innemu? - spytałam oburzona go cicho.
- Dobrze wiesz, że to przez Gerard'a, po prostu pilnuj by nie zaatakował nikogo - polecił mi.
Wstałam powoli z ziemi przy pomocy któregoś z chłopaków.
- Wszystko okej McCall? - spytał trener.
- Tak, w porządku - powiedziałam.
- Nie masz niczego złamanego? - spytał.
- Nie na szczęście - odpowiedziałam.
- To już idź grać! - krzyknął na mnie, a ja pobiegłam na swoje miejsce i graliśmy razem.
Minęły jakieś pięć minut.
- Myślałaś, że odpuszczę ci? - usłyszałam znajomy głos.
- Kurwa! Serio teraz? - spytałam zerkając na sekundę na osobę której wolałabym nie widzieć teraz - Klaus? - spytałam z niedowierzeniem.
Tak się skupiłam na tym że nawet nie zwróciłam uwagi że właśnie skończył się mecz, a światła oświetlające boisko i trybuny zgasły.
Zaczęłam szybko szukać Stiles'a, Jacksona i reszty.
- Stiles! - zawołałam - Scott! - tym razem zawołałam brata.
Ktoś złapał mnie tak że nie mogłam uciec, od razu rozpoznałam perfumy.
- Puść mnie! - krzyknęłam cicho wyrywając się.
- Nie denerwuj się tak słońce - uciszał mnie Klaus.
- Muszę znaleźć brata, puść mnie! - krzyknęłam znów cicho.
Na szczęście światła znów po chwili działały, a Klaus mnie puścił.
Odnalazłam wzrokiem Scott'a, Mamę i Szeryfa ale nie mogłam znaleźć Stiles'a.
Podbiegłam do Scott'a.
- Nie ma Stiles'a - powiedziałam spanikowana do Mamy i Scott'a, a za mną przyszedł Klaus.
- Za to jest Jackson - Scott pokazał na ciało Jacksona który chyba nie żył.
- Nie wiem o co chodzi Gerard'owi ale zabiję go - powiedziałam wściekła - I nie powstrzymacie mnie - stwierdziłam i miałam już odejść kiedy Klaus się odezwał.
- Chcesz kogoś zabić? - spytał a ja spojrzałam na niego z mordem.
- Tak, a co nagle święty duch w ciebie wstąpił i jesteś tym dobrym? - zakpiłam.
- Mogę ci pomóc, ale będziesz mi winna za to przysługę - stwierdził ignorując moją zaczepkę.
- Ja ci winna przysługę?! A nie pamiętasz przypadkiem co zrobiłeś Jennie, Elenie i innym w tym mnie?! - spytałam wskazując oskarżycielsko palcem na niego.
CZYTASZ
♠️Annabeth McCall♠️
WerewolfCzemu wszystko się zawsze komplikuje ? Czemu ja zawsze mam problemy ? Czemu jestem taka ? Bo ja nie jestem taka jak oni. A czemu ? Bo jestem inna A czemu inna ? Bo jestem potworem. Uwaga! • Książka jest w trakcie wolnego pisania. Jest ona połączen...