❛ㅤ───────﹒- Zagłada wilka? To trucizna. Chcesz zabić wilka?
- Malutkiego. - Powiedziałam a ona spojrzała na mój brzuch rozumiejąc.
- Zaczekaj. - Powiedziała i otworzyła drzwi oraz weszła a następnie wyszła z ziółkiem. - Zmieszaj z bieluniem. Powinno wystarczyć kilka kropli do herbaty.
- Proszę. - Powiedziałam dając jej kasę.
- To nie miasto dla wilków. Postępujesz słusznie. - Powiedziała nie przyjmując pieniędzy, a ja odeszłam.
Poszłam do parku po drodze zachodząc po herbatę tak jak poleciła mi ta kobieta.
Wlałam parę kropel tojadu do napoju.
- Kilka łyków i cały problem zniknie. - Próbowałam przekonać się.
Przybliżyłam kubek do ust gotowa napić się jednak powstrzymałam się. Po chwili usłyszałam szelest za sobą spojrzałam w tamtą stronę ale nikogo nie było. Wstałam więc i rozejrzałam się gdy nagle przede mną stanął wampir.
- Głupio zrobiłaś przychodząc do dzielnicy. Pójdziesz ze mną.
- Mam dość słuchania poleceń waszych. - Powiedziałam i wylałam na niego napój i gdy chciałam uciec przede mną znalazły się kolejne dwa wampiry. Jednak zanim zdążyłam coś zrobić Rebekah pojawiła się i skręciła jednemu kark, a drugiemu wyrwała serce.
- Tak się nie traktuje kobiety przy nadzieji. Nie znoszę braku manier. - Powiedziała patrząc na serce, a następnie wyrzuciła je.
•••
Niestety o sytuacji z tego że poszłam do dzielnicy Klaus musiał się dowiedzieć.
- Dlatego zabroniłem ci opuszczać dom. Jako pół wilczyca nie masz wstępu do dzielnicy. Twój wieczorny spacerek zagroził moim planom. - Powiedział Klaus. - Zostaw go. Dość namieszałaś. - Krzyknął na Rebekah kiedy zaczęła podchodzić do sterty trupów znajdującej się przy hybrydzie. - Usiałaś drogę do mojego domu trupami.
- Gdybym nie podsłuchała, że polują na pół wilczycę wszyscy mielibyśmy przerąbane. Nie ściemniaj że masz plan. Miałeś mnóstwo czasu ale nie widzę byś cokolwiek robił. Elijah przysiągł bronić twojego dziecka żeby cię uratować przed twoim własnym egoizmem. Nie dbasz o własne dziecko ani o brata. Nie kiwnąłeś palcem.
- Wierutna bzdura, oświecę cię. Marcel mi nie ufał, podawał swoim wampirom werbenę która jak wiesz chroni ich przed moją perswazją. Potrzebowałem szpiega którego Marcel nigdy by nie podejrzewał. Przewidziałem jego ruch i go ubiegłem. Dzięki tobie Marcel stracił sześć wampirów i musiał zwerbować nowe. Przyjąłem jednego z nich zanim podano mu napar z werbeny. Droga do mężczyzny wiedzie przez jego serce. - Powiedział, a następnie złapał ledwo żyjącego wampira i zaczął ciągnąć go. - Wyssę z niego werbenę, a potem wmówię że jego kumple przyjęli nową wiarę i wyjechali do Juta. Wyjaśni Marcelowi jak stracił trzy wampiry. - Zamilkł na chwilę i wszedł do domu ciągnąc jednego z wampirów, aby następnie puścić go. - Czy są jakieś pytania? - Odpowiedziała mu głucha cisza. - Nie? Świetnie. Ja mam pytanie. Annabeth co robiłaś w cholernej dzielnicy? Gadaj!
- Zostaw ją - Próbowała wstawić się za mną Bekah.
- Wiesz co robiłam? Kupiłam truciznę. - Odparłam podchodząc do niego. - By oszczędzić twojemu dziecku okrutnego losu. - Dokończyłam, a on wściekły złapał mnie za szyję i popchnął na ścianę przyduszając.
- Nik! - Słyszałam krzyk Rebekah która w końcu odepchnęła go ode mnie, a ja złapałam się za szyję czując ból oraz próbując wyrównać oddech. - Zostaw ją! Jest w ciąży! Ty mówiłeś, że nie chcesz tego dziecka, a gdy postanowiła się jego pozbyć... Troska jest dobra. Masz prawo czegoś pragnąć właśnie to Elijah usiłował ci przekazać. Ja również.
Usiedli na schodkach, ja jednak dalej stałam w tym samym miejscu.
Może jednak serio Klaus nie jest taki zły? W końcu Rebekah miała rację. Bał się kiedy usłyszał że kupiłam trutkę. Widziałam ten niepokój w jego oczach.
- Wystawiłem Elijah Marcelowi. - Oznajmił nagle.
- Co? - Spytała z szokiem Bekah.
- Marcel miał obawy. Nie pokoił go powrót pierwotnego, a tu nagle zjawił się drugi. Wśród jego ludzi nastało napięcie. Chciał się pozbyć Elijah więc złożyłem mu pokojową ofertę.
- Sprzedałeś naszego brata?
- Mam plan. Zdobędę zaufanie Marcela. Rozbiję jego imperium. Spełnię życzenie Elijah by dziecko się urodziło. Nie znam innego sposobu na wykonanie tego planu. Jeśli go nie akceptujesz tam są drzwi. Przekonasz się czy mi zależy. - Powiedział wstając.
Po tej sytuacji poszłam do pokoju na chwilę odetchnąć, zresztą widziałam że Rebekah musiała pobyć chwilę sama. Informacja o tym że Klaus sprzedał ich brata, bardzo ją uderzyła. Nie dziwiłam się.
Wzięłam telefon do ręki który odzyskałam od Elijah, po tym jak już wyciągnął mnie od tych czarownic.
Zastanawiałam się chwilę czy zadzwonić do Scotta i zapytać czy wszystko w porządku. Nie chciałam mieć takiej relacji z nim jaką mają pierwotni. Ciągłe kłamstwa oraz cierpienie.
W końcu odpuściłam ponieważ stwierdziłam że kiedy indziej do niego zadzwonię, bo w końcu i tak jest noc więc pewnie śpi.
Wyszłam na taras gdzie była Rebekah i dosiadłam się do niej.
- Dziękuję. - Powiedziałam uśmiechając się słabo. - Jestem wdzięczna za pomoc.
- Dziewczyny muszą troszczyć się o siebie. - Odwzajemniła uśmiech.
- Co jest między wami? Mówisz że go nie cierpisz, ale mimo wszystko traktujesz go z miłością.
- Po tysiącu latach razem odwrócenie się od tej osoby jest jak utrata części siebie, ale czasem nienawiść jest zbyt silna. Emil nie był moim pierwszym i jedynym ukochanym. Którego zabił Klaus. Robił to za każdym razem gdy ktoś stawał mi się bliski. Dziwię się że nie zabił wtedy Stefana. W końcu przestałam się zakochiwać. Twierdzi że mnie chronił przed błędami. Żaden facet nie był odpowiedni dla jego siostrzyczki. Z jednym wyjątkiem. - Zaczęła opowiadać o tym jak zakochali się w sobie ona i ten słynny Marcel.
- Skoro wiesz że Elijah więzi Marcel... Dlaczego go nie odbijesz?
- Jeśli się sprzeciwię bratu wsadzi mnie do trumny w piwnicy. - Stwierdziła a ja schyliłam się by wyciągnąć zawiniątko oraz je odwinęłam pokazują Rebekah sztylety. - Boże...
- Znalazłam je pod twoją trumną. Jeśli przeszkodą były tylko starożytne sztylety to droga wolna. - Powiedziałam i dałam jej. ﹒ ❜
WRITER:
Witam w kolejnym rozdziale! Przepraszam za błędy oraz mam nadzieję że się podobał!
906 słów
Teen10wolfwilk
CZYTASZ
♠️Annabeth McCall♠️
WerewolfCzemu wszystko się zawsze komplikuje ? Czemu ja zawsze mam problemy ? Czemu jestem taka ? Bo ja nie jestem taka jak oni. A czemu ? Bo jestem inna A czemu inna ? Bo jestem potworem. Uwaga! • Książka jest w trakcie wolnego pisania. Jest ona połączen...