❛ㅤ───────﹒Chwile potem przyszła reszta wiedźm.
- Marcel wraz z wampirami wyminęli się spod kontroli. Trzeba coś z tym zrobić.
- Sprowadzenie kolejnych wampirów jest rozwiązaniem?
- Nie są zwykłymi wampirami, Agnes. To pierwotni.
- Skąd pomysł, że możesz kontrolować mieszańca?
- Nie może. - Powiedział Elijah, który wrócił widocznie. - Nie jestem pewien, czy ja mogę. Kiedy już wasz sabat stłumił złość, zadam wam pytanie. Co uchroni was przed śmiercią z rąk mego brata i skłoni go do współpracy?
Czarownica podeszła do pułki i wzięła igłę oraz nią ukuła się, a ja to poczułam i spojrzałam na moją rękę na której zaczęła lecieć krew.
- Co jest grane? - Spytałam wściekła, coraz większa chęć zabicia wiedźm wypełniała mnie.
- Zaklęcie, które rzuciła moja siostra i przez które zginęła, nie tylko potwierdziło ciążę, ale również połączyło mnie z Annabeth. Cokolwiek stanie się mnie przydarzy się również jej. Jej życie jest w moich rękach. Klaus może i nie dba o swoje dziecko, ale jasne jest, że tobie zależy. - Oznajmiła z pewnością w głosie. Nieźle rozplanowała to. - By upewnić się, że zwróciłam twoją uwagę, nie zawaham się skrzywdzić Annabeth.
- Jak śmiesz grozić Pierwotnemu? - Spytał z kpiną.
- Nie mam nic do stracenia. - Odparła jakby serio nie zależało jej na konsekwencjach. - Masz czas do północy, by przekonać Klausa do zmiany zdania.
•••
Kiedy już myślałam że zginę, stało się na odwrót. Elijah dotrzymał obietnicy oraz na następny znalazłam się w starej posiadłości Pierwotnych. Nie wiedząc co porobić zaczęłam ogarniać meble które stały przykryte materiałem, całe w kurzu.
Musiało ich nie być tu naprawdę długo.
W końcu przez ten kurz zaczęłam kaszleć, a do pomieszczenia wszedł Elijah.
- W porządku?
- To tylko kurz. To miejsce jest wiekowe.
- Powinno spełnić swoje cele. To sanktuarium oddzielające nas od spraw dzielnicy. - Powiedział podchodząc do mnie. - Teraz jesteś najważniejszą osobą w tej rodzinie. Potrzebujesz dobrego domu. Jestem ciekaw, czy przez cały ten czas ktoś zapytał, jak się czujesz?
- Jak to jest nosić cudowne dziecko po jednorazowym numerku?
- Chodziło mi o bycie matką.
- Gdy byłam mała zostałam podrzucona pod dom McCall'ów. Jednak to nie to samo co posiadanie prawdziwej matki. Nawet nie wiem czy oboje byli wilkołakami czy któreś z nich. Jednak gdy Klaus przemienił mnie to nie miałam do kogo się zwrócić z tym. Nie miałam nikogo kto by mi pomógł. Zresztą teraz jak Melissa dowiedziała się o tym to widziałam te przerażenie jej gdy patrzyła na mnie.
- Zawsze będę cię chronił. Masz moje słowo.
- Dlaczego...
- Szlachetny Elijah zawsze dotrzymuje słowa. - Powiedział Klaus wchodząc oraz przerywając mi.
- Sprawa załatwiona? - Spytał garniturek.
- W zasadzie tak. Twoja lewa umowa działa całkiem dobrze. Marcel był przeszczęśliwy, kiedy przyjmował moją krew. Przyjął nawet moje najszczersze przeprosiny. Jego koleżka Thierry wciąż żyje, a ja znów jestem mile widziany we francuskiej dzielnicy. - Pochwalił się, a ja przewróciłam oczami. Jak zwykle musiało być tak jak on chciał. - Martwi mnie teraz sabat zuchwałych czarownic.
CZYTASZ
♠️Annabeth McCall♠️
WerewolfCzemu wszystko się zawsze komplikuje ? Czemu ja zawsze mam problemy ? Czemu jestem taka ? Bo ja nie jestem taka jak oni. A czemu ? Bo jestem inna A czemu inna ? Bo jestem potworem. Uwaga! • Książka jest w trakcie wolnego pisania. Jest ona połączen...