Praca

374 23 1
                                    

Kiedy znaleźliśmy się na torze dzieciaki od razu pognały do biura z plakietką na drzwiach "Mattia Binotto". Usłyszałam tylko jak po włosku witają się z mężczyzną, który dużo włożył w ich wychowanie, a później już zamknęli drzwi.

Ja usiadłam w swoim biurze i zaczęłam przygotowywać się do pracy. Sprawdziłam jakie grafiki muszę zrobić na poprzedzające nas 3 wyścigi i zabrałam się do tworzenia.

Po chyba 40 minutach dzieci przyszły do mnie do biura, gdzie miały swój stolik do nauki. Ale tym razem sytuacja nie potoczyła się jak zwykle, nastolatkowie szeroko uśmiechnięci stanęli przede mną.

- MAMO - krzyknęła po francusku Rosé. Zarówno ona jak i Diego umieli płynnie posługiwać się w sumie 5 językach. Uważaliśmy to z Charlesem i Carlosem za nasz sukces wychowawczy.
- Dostaliśmy pracę, jako młodociani pracownicy w Ferrari! - poinformował tańcząc mały taniec szczęścia Diego.
- O kurczaki opowiadajcie - rzuciłam szybko zachwycona.
- No także, ja dostałam pracę jako pomocnik w kuchni! - krzyknęła moja piękna córka. Zawsze była bardzo impulsywna i głośna.
- A ja będę próbował swoich sił w fotografii - uśmiechał się i poinformował spokojnie Diego. Wtedy kolejny raz uderzyło mnie, jak bardzo różni są od siebie Ci dwaj.
- To bardzo pięknie - cieszyłam się niezwykle, to oznaczało, że będziemy mogli teraz wchodzić na grid za darmo i w hotelu też już mieszkać za parę groszy. Wszystko będzie pokrywał team. Mogliśmy zacząć oszczędzać nasze pieniądze na coś innego.

- Idźcie teraz powiedzieć swoim Ojcom! - rozkazałam im i powiedziałam gdzie się znajdują.

Po zaledwie 10 minutach przyszedł Charles, ponoć miał chwilę czasu wolnego.

- Czaisz, nasze dzieci. Nasza Rosé znalazła właśnie pracę. Pamiętam jak niedawno jeszcze wycierała twoje łzy kiedy płakałaś przeze mnie. A teraz? Za niedługo może nawet zacznie sama mieszkać - rozczulił się mój mąż podchodząc do mnie i się przytulając moją głowę do jego brzucha. Cały czas był tak samo przystojny i dobrze zbudowany jak parę lat wcześniej.

Odwzajemniłam jego uścisk i uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że bardzo to przeżywa był nadzwyczaj emocjonalnym mężczyzną.

Chwilę później pojawił się Carlos, jego nadejście poprzedziło pukanie do drzwi.
Kiedy wszedł do pokoju rzucił szybko.
- Jezu czaicie nasze dzieciaki, które niedawno dopiero pierwszy raz się poznały i zaczęły jeździć z nami, teraz już pracują w Ferrari! - rozczulał się podczas zamykania drzwi.

Później usiedliśmy we 3 u mnie w biurze i cieszyliśmy się tym jak udało nam się w życiu, mimo tych wszystkich przeciwności losu.

Forza Ferrari! [Charles Leclerc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz