Mam już po prostu dość!

766 29 0
                                    

Siedziałam na tylnym siedzeniu pomarańczowego McLarena, obok mnie siedzieli Camile i Lando. Charles nawigował nas po drodze do najbliższego szpitala. Młody Brytyjczyk który był bardzo przejęty tą sytuacją cały czas mnie zagadywał, w tamtym momencie potrzebował rozmowy. Moja przyjaciółka trzymała moją rękę, tak, żeby bolała jak najmniej. Kierowca - Daniel Ricciardo omijał każdą najmniejszą dziurę w drodze, żeby tylko nie zabolało mnie bardziej.

Weszliśmy do szpitala we trójkę, kierowcy McLarena uznali, że nie będą robić sztucznych tłumów.

Charles cieszył się potężnym szacunkiem w całym Monako, dlatego nie było żadnych problemów. Przyjęli mnie bardzo szybko i jeszcze szybciej moja ręka była złożona. Lekarze zostali poinformowani o sytuacji która nastąpiła, dlatego przeprowadzili szereg badań profilaktycznych.

Leżałam na sali z jednym łóżkiem, tak mi przydzielono - pewnie ze względu na Charlesa. Chłopak cały czas siedział przy mnie, trzymał mnie za rękę i jej nie puszczał. Lando i Daniel po tym jak dostałam przydzieloną salę wpadli na chwilę, ale szybko się zwinęli ze względu na jutrzejszy wyścig. Carlos i Isa również pojechali po 22, zostaliśmy we trójkę - ja, Charles i Camile.

- Kochanie, powinieneś pojechać. Wyniki pewnie przyjdą późno a ty jutro - dzwoniący telefon Charlesa nie dał mi dokończyć maminej gadki. Monakijczyk wstał i powiedział: to Binotto! Szybko wyszedł z pokoju i pokierował się do łazienki.

- Dlaczego, u niego taki nagły wybuch? - zmieniłam temat, żeby nie siedzieć w niezręcznej ciszy.
- Nie mam pojęcia, może kogoś tu poznał albo ktoś mu się podoba. Sama z resztą wiesz, że odkąd Charles zabłysnął w świecie Motorsportu on się w nim kochał. Teraz to ty jesteś z nim w związku a Victor jest po prostu zazdrosny. - powiedziała zmęczona tą całą sytuacją moja przyjaciółka.
- Nie wiem czy to co mówisz jest prawdą, jeśli jest i tak nie zamierzam go tłumaczyć z tego co zrobił... - odparłam wkurzona.

Charles wszedł z powrotem do pokoju, w ciszy usiadł na krześle przy łóżku i położył kołowe na nim.
- Hej, co się stało kochanie? - zapytałam z troską i zaczęłam smyrać go po głowie.
- Nie pojadę jutro w wyścigu, nie uda im się naprawić samochodu aż tak szybko. Mam dość wszystkiego! Ty leżysz w szpitalu, nie mogę pojechać w jutrzejszym wyścigu - co jeszcze pójdzie nie tak? - mała łza poleciała po jego policzku kiedy mówił mi co leży mu na sercu. Po jego słowach zdjęłam kołdrę i usiadłam, tak żeby zrobić mu miejsce na łóżku. Poklepałam po pustym polu obok siebie, chciałam żeby się do mnie dosiadł.

Charles stanął przede mną i położył ręce na moich policzkach, delikatnie przyciągnął moja twarz do swojej i mnie pocałował. Najwyraźniej miał gdzieś wszystkie plotki i newsy na nasz temat, był załamany.

Po tym pocałunku usiadł ze mną na łóżku i oparliśmy się o siebie nawzajem. Camile wstała i powiedziała, że jedzie do hotelu - była już zmęczona i zasługiwała na odpoczynek. Dziewczyna chciała się już żegnać, kiedy Charles zabronił jej wychodzić.
- Nigdzie nie idziesz, sama napewno nie! Jeszcze ten chłopak będzie gdzieś i Cię napadnie, zaraz po kogoś zadzwonię. - powiedział mój chłopak, on zawsze miał na myśli czyjeś dobro. Wcześniej wspomniał mi też, że Camile pasuje do Daniela. To był wystarczający powód, żeby ich jakkolwiek na siebie skierować.

Dziesięć minut później do mojego pokoju wparował wysoki Australijczyk.
- Ktoś tu potrzebuje ochrony i podwózki do hotelu? - powiedział na przywitanie.
- Taaak, ja... - powiedziała nieśmiało moja przyjaciółka. Po tym jak ta dwójka wyszła zostaliśmy w końcu sami, tego nam brakowało po tych wszystkich wydarzeniach.

Niedługo cieszyliśmy się wspólną chwilą ponieważ odwiedził nas lekarz, który chciał przekazać nam dobre wieści.
- Mam informacje dotyczące stanu zdrowia Panny Emily Kulczyk. Mogę przekazać je w takim gronie, nie ma Pana Charlesa na liście osób bliskich... - zapytał dla pewności uprzejmy staruszek.
- Jasne, nie ma z tym problemu i tak bym mu to powiedziała. - dalam lekarzowi przyzwolenie do kontynuowania. Fachowiec powiedział nam, że złamanie nie jest bardzo niebezpieczne i nie mamy czym się martwić. Poinformował nas też, że uderzenie było mocne dlatego chcą żebym została na noc - wypis był gotowy na ranek.
- Panie Leclerc, radzę panu udać się na spoczynek. Nie wygląda pan za dobrze a każdy liczy na pana w jutrzejszym wyścigu... - powiedział lekarz. Świat jeszcze nie wiedział, że Charles nie będzie jechał w tym wyścigu. Wyszystko miało zostać podane dopiero następnego dnia rano.
- Nie ma się Pan co martwić, wszystko będzie dobrze! Dziękujemy za dobre informacje... - odparł mój chłopak.

Lekarz wyszedł, kiedy zamknął za sobą drzwi momentalnie Charles wskoczył mi do łóżka. Przytulił mnie i powiedział: teraz idziemy spać, mam już po prostu dość!

Forza Ferrari! [Charles Leclerc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz