Szeptał...

1.1K 31 1
                                    


Wskoczyliśmy szybko na łóżko, pod kołdrę - bo dalej byłam bardzo zmarznięta. Charles położył się pierwszy a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową i dałam się przytulić. Kierowca wziął pilota i włączył jakiś film który leciał w telewizji, był po francusku więc nie wiele rozumiałam. Umiałam kilka języków, ale akurat francuski był najsłabszy. Obserwowałam akcje i starałam się zerkać na mojego ukochanego. W pewnym momencie zmrużyłam oczy i byłam już w trakcie zasypiania.
- Emily, śpisz? - zapytał zakochany po uszy kierowca Ferrari. Postanowiłam mu nie odpowiadać, byłam bardzo zmęczona wszystkimi wydarzeniami.
- Chcę, żebyś wiedziała to co Ci teraz powiem. Marzę o naszej wspólnej przyszłości, chociaż nawet Cię nie znam. Kocham Cię, jak nigdy nikogo! - szeptał mi do ucha chłopak do którego łapałam coraz większe uczucia. Po tych słowach zgasił światło i zasnął.

Następnego dnia obudził nas mój telefon, dzwoniła Camile.
- Halo Camile, o co chodzi? - powiedziałam po polsku totalnie zaspanym głosem, praktycznie nie kontaktowałam.
- O matko Emily! Żyjesz?! Dlaczego nie otwierasz drzwi, walę po nich jak pojebana! - krzyknęła moja przyjaciółka do telefonu.
- Matko jedyna, mów ciszej proszę... - odparłam.
- Gdzie jesteś? Chcę Ci coś pokazać! - zapytała podekscytowana.
- Wczoraj wróciliśmy późno i już nie chciałam Ci przeszkadzać. Spotkamy się na śniadaniu za 15 minut? - prowadziła monolog nie dając mi nic powiedzieć.
- Okej - po moim potwierdzeniu narwana przyjaciółka się rozłączyła. Nie zdążyłam jej powiedzieć, że z kimś przyjdę.
- Damy radę ogarnąć się w 15 minut na śniadanie? - przerzuciłam się z powrotem na angielski.
- Na spokojnie, tylko czy masz jakieś ubrania do zarzucenia na siebie? - zapytał troskliwie chłopak, nie chciał, żebym szła we wczorajszych ubraniach na śniadanie.
- Nie za bardzo, ale to pójdę coś ogarnąć do mojego pokoju na szybko. - dodałam wstając z łóżka.
- Nieee, to ja ci coś dam. Mam przy sobie jakieś szare dresy i koszulkę z kolekcji Daniela Ric. Może być? - zaproponował chłopak, najwyraźniej nie chciał iść na śniadanie z moimi znajomymi sam.
- Aaa, super opcja, bardzo chętnie! - podziękowałam dodając jeszcze szybkiego całusa w usta. Chłopak wstał i poszedł do walizki, wyjął szare dresy i ciemno szarą koszulkę ze spektakularnym nadrukiem. Podał mi ją na łóżko, sam wziął podobne dresy i założył koszulkę z tej samej kolekcji. To był bardzo wymowny akcent, który mógł być interpretowany różnie przez dziennikarzy.

Kiedy chłopak mył zęby wyszedł z łazienki stanął przy ścianie opierając się o nią, w celu chwilowego popatrzenia na mnie. Kiedy to zauważyłam odłożyłam telefon i się do niego uśmiechnęłam, w głowie miałam jego słowa które usłyszałam przed zaśnięciem.
- Charles? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- To ja! Słucham! - powiedział z ustami pełnymi od piany.
- Słyszałam co mówiłeś do mnie wczoraj przed zaśnięciem. - dodałam spokojnie. Chłopak zrobił duże oczy, szybko wrócił do łazienki, żeby wypłukać usta. Po szybkim skończeniu tej czynności, jeszcze prędzej pojawił się koło mnie.
- Co o tym uważasz? - zapytał łapiąc mnie za ręce.
- Myślę, - chciałam zacząć swoją wypowiedź.
- Wszystko co powiedziałem to prawda, od poniedziałku cały czas chodzisz mi po głowie. A od wczoraj nie umiem sobie wyobrazić bez Ciebie życia! - chłopak nie pozwolił mi nawet dokończyć.
- Też Cię kocham! Na prawdę, też chcę z tobą ułożyć sobie przyszłość! - powiedziałam przerywając jego desperackie gadanie. Po tym, chłopak szybko mnie uściskał i pocałował.
- Trochę stresuję się poznawaniem twoich znajomych... - powiedział już normalnie Charles.
- Nie musisz się bać, oni tak samo jak ja - są twoimi kibicami i mówią świetnie po angielsku. A poza tym, są wspaniałymi osobami które znam od dzieciaka... - uspokoiłam mojego nowego chłopaka.
- Zastanawia mnie jedna rzecz, czy to na pewno miłość czy ból po stracie swojej pierwszej miłości? - zapytałam chłopaka, bo dalej była to dla mnie trochę wątpliwa sytuacja.
- Już dawno nie przejmuję się tamtym rozstaniem, nie wiem jak Ty? I got over her. - odparł poprawiając moją grzywkę.
- Dobra i tak już jesteśmy spóźnieni chodź! - powiedział mój ukochany otwierając mi drzwi.

Forza Ferrari! [Charles Leclerc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz