Słonko już wstało a Ty?

686 33 7
                                    

"Mamoooo, mamoooo obudź się! Słonko już wstało a Ty?" poczułam delikatne skakanie na moim posłaniu. Ledwo co otwarłam oczy, a już moje małe cudo rzuciło się na wolną stronę łóżka. Od razu przytuliłam kruszynkę i powiedziałam "no i gdzie to słonko? jakoś go nie widać". Była słaba pogoda, deszcz od kilku dni nie zamierzał się kończyć. W Monako to nie była norma, już nikt nie umiał wytrzymać tej masakrycznej pogody. 

"Kiedy zobaczymy się z tatą?" zapytała patrząc na mnie smutnymi oczkami. Moja mała miała już 4 lata. Była dużą i prześliczną dziewczynką. Włosy miała jak Charles, nawet kazała je sobie obciąć - bo nie lubiła jak jej przeszkadzały. Oczy, które zawsze były smutne jak mówiła o swoim Ojcu też miała po nim. Po prostu dziewczęce odwzorowanie średniego Leclerc'a... 

"Wiesz słońce, że jest w Monako. Ale nie wiem, czy będzie chciał nas odwiedzić" odwróciłam wzrok, kiedy łzy poleciały mi ciurkiem po policzkach. "Ale pójdziemy na wyścig pooglądać bolidy, tak jak lubisz" dodałam ogarniając się z płaczu. 

Charles zostawił mnie i Rosé, ponad 2 lata temu ale dalej ani jedna z nas nie umiała sobie z tym poradzić. Może nie, Różyczka jak do niej czasami mówiłam,  bardzo tęskniła za tym ojcowskim czasem ale nie pamiętała go za dobrze. Mój mąż był cały dla nas tylko podczas wakacji (w sumie to tylko pierwszego tygodnia) i zimowej przerwy. 

Wiedziałam dlaczego tak zrobił, nie chciał żebyśmy cierpiały dłużej i bardziej. Nie mógł patrzeć jak marnuje się w domu z dzieckiem, które prawie nie zna swojego ojca.

Pamiętam, kiedy mówił mi to co czuje - płakaliśmy bardzo długo opierając się o siebie nawzajem.

Nie umiałam nic powiedzieć, tylko patrzyłam jak wychodzi z domu. Kochałam go i kocham dalej, ale nie umiem powiedzieć wprost jak ciężko mi jest bez niego.

Zarabiam na projektach i plakatach, które tworzę. Płacą mi całkiem nieźle, dlatego dalej mieszkam w Monako. Do tego mój mąż cały czas płaci rachunki za mieszkanie.

Charles dzwonił parę razy w tygodniu, żeby porozmawiać z Rosé ale od 2 lat nie wymieniliśmy ani jednego słowa.

Dzisiaj było GP Monako, miałam paddock pass dla mnie i dla Rosé, dlatego się bardzo denerwowałam. Wiem, że Charlesa nie trudno spotkać w paddocku - szczególnie w jego rodzinnym mieście.

"Mamo, mamo zjemy coś?" uśmiechnęła się mała brunetka. Od razu chwyciłam ją i pognaliśmy do kuchni. Tam nic nie było, pusta lodówka, pusty chlebak, szuflady też nic w sobie nie miały. Chyba właśnie tak wygląda depresja dorosłej osoby, która ma jeszcze dziecko do ogarnięcia.

W tamtym momencie zrozumiałam, że jest naprawdę źle. Camille długo powtarzała mi, że jest ze mną bardzo słabo i że powinnam udać się do lekarza. Ale ja nie potrafiłam wyjść ze swojej strefy komfortu.

Woziłam Rosé do przedszkola, a później wracałam do domu i wykonywałam zamówienia. Tak mijały mi wszystkie smutne dni, w których tym małym promykiem była właśnie moja córeczka.

Oczywiście miałam też Camille i Daniela, którzy zawsze mnie wspierali.

Ale gdy zabraknie tej jednej, najważniejszej osoby to nic nie zapcha tej potężnej dziury po niej.

Camille z Danielem byli rok po ślubie, kochali się bardzo a ich miłość była tak samo szalona jak na początku. Oni byli moimi przyjaciółmi, którzy prawie zawsze byli na miejscu i gotowi mi pomóc.

Dlatego jak miałam gorsze chwile, to wujek Daniel zabierał Rosé na gokarty lub inne ciekawe rzeczy a Camille zajmowała się mną i moim domem.

To oni we dwójkę robili mi zakupy, pomagali utrzymać dom i też wychowali moją córkę. Miała dobrych rodziców chrzestnych, tu akurat się nie pomyliliśmy.

Raz kiedy Rosé wróciła z Danielem z kina, zastali mnie w ciężkim stanie. Płakałam przytulona do Camille, która stała na środku salonu i próbowała mnie utrzymać na nogach.

Wtedy mój mały aniołek podbiegł do mnie razem z Australijczykiem i kazała się wziąć mu na ręce. Wytarła moje łzy i powiedziała coś co każdego zdziwiło. "Mamo, spokojnie tatuś jeszcze wróci do domu". Nie sądziliśmy, że ta kruszynka rozumie całą sytuację - myliliśmy się.

Ona doskonale pamiętała, że normalnie dom jest czysty, a w kuchni jest pełno jedzenia. Mama chodzi cały czas uśmiechnięta i ciągle śpiewa jakieś piosenki pod nosem. A tata, choć nie ma go często to przyjeżdża jak tylko może i spędza z nimi piękne rodzinne chwile.

Forza Ferrari! [Charles Leclerc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz