Wpadłam na chłopaka w czerwonej koszulce 0.0

2.3K 51 9
                                    

Siedziałam na lotnisku czekając na swój samolot do Monako, już nie potrafiłam się doczekać. Piękne widoki, bogactwo otaczające mnie dookoła - uwielbiałam tam wracać. Każde wakacje spędzaliśmy w tamtych okolicach, od dzieciństwa tam się "wychowywałam".

Przez te trzy tygodnie cały czas w głowie siedziały mi słowa Carlosa na temat jego zespołowego kolegi, nie wiedziałam co z tym zrobi. Powiedziałam tylko Camile, która bardzo się ucieszyła i poradziła mi żebym się z nim spotkała - ja za to nie byłam przekonana co do tego...

Weszliśmy do hotelu i zaczęliśmy kierować się w stronę recepcji. Oglądałam piękne lobby, na suficie znajdowały się piękne freski które bardzo przykuły moją uwagę. Oglądając cały czas szłam, nie patrzałam przed siebie. Przez przypadek na kogoś wpadłam, od razu zaczęłam przepraszać po francusku. Chłopak odwrócił się do mnie i w tym momencie mało co nie zemdlałam, to był Charles Leclerc. Zaczęłam panikować i przepraszać w różnych językach, złapaliśmy kontakt wzrokowy i chłopak zaczął się śmiać.
- Hej, hej spokojnie. Nie jestem jakiś nienormalny, żeby się na Ciebie denerwować przez mały wypadek. - powiedział dalej po francusku, z troską kierowca Ferrari.
- Uff, to dobrze hahaha! - odparłam szybko.
- Tak przy okazji, jestem Charles Leclerc - pewnie nic Ci to nie mówi... - dodał Monakijczyk wyraźnie czymś zachwycony, nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
- Ciekawie się złożyło, bo wiem dokładnie kim jesteś. - odpowiedziałam przystojnemu brunetowi i oddaliłam się w celu zameldowania się w hotelu. Mężczyzna przysłuchiwał się mojej rozmowie z recepcjonistą - byłam tym trochę zmieszana ale próbowałam nie zwracać na to uwagi.

Mieliśmy 3 dni na zwiedzanie i chillowanie w Monako, hotel tętnił życiem, chyba większość paddocku w nim nocowała. Za każdym razem kiedy byłam w lobby albo na jakimś posiłku, gdzie był Charles, na którego wpadłam, łapałam z nim kontakt wzrokowy. We wtorek na kolacji wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem bardzo długo, za każdym razem wypadaliśmy ze świata i byliśmy tylko my. W piątek rano spotkaliśmy się w windzie, sam na sam i kiedy do niej weszłam chłopak uśmiechnął się na mój widok i się ze mną przywitał. W głowie huczały mi tylko słowa Carlosa i nie wiedziałam co zrobić, staliśmy w ciszy. Wyraźnie każdy z nas się tym stresował.
- Jesteś znajomą Carlosa, prawda? - zagadał do mnie po krótkiej chwili. Zatkało mnie, nie sądziłam, że się odezwie. Miał taki piękny głos i świetny akcent.
- W zasadzie to tak, poznaliśmy się na Majorce miesiąc temu - ale znamy się hahaha! - powiedziałam trochę chrypiąc, tego dnia jeszcze z nikim nie rozmawiałam.
- To super, muszę lecieć. - powiedział przy tym wysiadając na pierwszym piętrze. Trochę niezręczna rozmowa, ale i tak to było coś!

Był wieczór tego samego dnia, zakochani wybrali się na randkę więc ja zostałam sama - miałam plan, żeby wyjść do jakiejś restauracji na kolację. Nie byłam ubrana, oprócz bielizny miałam na sobie tylko luźno zarzucony szlafrok bo po kąpieli zwykle było mi zimno. Próbowałam zrobić sobie jakkolwiek wyglądające kreski, ale mi nie wychodziło - jak zawsze. Byłam w trakcie rysowania idealnej lewej kreski, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi i się przestraszyłam.
- Kurwa! Cami, jeśli to Ty to Cię zabiję! - krzyknęłam zmywając sobie kolejną nieudaną próbę pomalowania się. Podeszłam do drzwi i nawet nie spojrzałam w wizjer, to nie mógł być nikt inny oprócz mojej przyjaciółki albo jej chłopaka. Otwarłam drzwi i zamarłam, przed moim pokojem stał bardzo dobrze ubrany Charles Leclerc na którego wpadłam kilka dni wcześniej.
- Heeeej, nie przeszkadzam? - zapytał totalnie niepewny chłopak, widzimy się praktycznie drugi raz w życiu a ja otwieram mu w samej bieliźnie.
- Yyy nieeee, wejdź zapraszam. - odparłam jeszcze bardziej zakłopotana niż on. Zaprosiłam go ruchem ręki i zamknęłam za nim drzwi.
- W czym mogę Ci pomóc? - zapytałam wskazując, że może usiąść na łóżku. Stanęłam opierając się o ścianę, to chyba było trochę podświadome - chciałam pokazać mu swoją idealną figurę.
- W sumie, to ja bym chciał Ci pomóc. - uśmiechnął się delikatnie mężczyzna.
- Ooo, to jaki mam problem? - zapytałam zaciekawiona.
- Samotne wyjście do restautacji? W Monako? Chyba oszalałaś! - powiedział już szeroko uśmiechając się Monakijczyk.
- Skąd Ty wiesz? Masz tu jakieś podsłuchy? - przeraziłam się trochę.
- Nieeee, zapytałem Carlosa a on Camile. Do tego, w tym wszystkim pomógł mi przemiły pan z recepcji. - odpowiedział na moje pytania kierowca Ferrari.
- Dobra dobra, Panie plan doskonały. Dlaczego akurat ja? Przecież masz dziewczynę, czy coś. - powiedziałam. Chciałam zobaczyć, czy będę mogła się z nim przekomarzać.
- Dziewczyny nie mam już od jakichś 7 miesięcy koleżanko. Taka z Ciebie właśnie fanka. - powiedział roastując mnie jeszcze bardziej.
- Ughh, sory byłam za bardzo skupiona na studiach... - odparłam trochę smutniej.
- Jest jak jest, już to przeszedłem. Nowy rozdział został otwarty. - skomentował radośnie moje zmieszanie.
- Okej, ale teraz. Trochę głupio mi tak stać prawie nago przed Tobą. - mówiłam.
- To usiądź koło mnie. - przerwał mi chłopak. Nie wiem dlaczego ale to zrobiłam, przecież chciałam pójść się ubrać i pomalować. Kiedy usiadłam na łóżku Charles odwrócił się do mnie, tak, że siedzieliśmy face to face.

Forza Ferrari! [Charles Leclerc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz