zaufaj mi, już nigdy więcej nie ucieknę

603 29 3
                                    

Kiedy doszłam do części centralnej domu, a były to salon i kuchnia prawie połączone razem. Zobaczyłam Leclerca, który rozgląda się po pomieszczeniu kuchennym. Zagląda do szafek i lodówki. Otwiera chlebak i pudełka, wszytko puste - popadł w lekka panikę.

Kiedy zaczął jeszcze raz przeglądać szafki i lodówkę, zauważył mnie w odbiciu piekarnika. "Emily, kiedy ostatni raz coś jadłaś?" podbiegł do mnie przy okazji łapiąc mnie za ręce.

Stałam i nie wiedziałam co powiedzieć, w zasadzie to coś konkretnego jadłam ostatnio 2 lata temu w wieczór kiedy mój mąż wyszedł z domu. Później już tylko jadłam resztki po Rosé.

Rozpłakałam się, nie umiałam nic powiedzieć. Zaufanie do jakiegokolwiek człowieka teraz było znikome, szczególnie do Charlesa. Cały czas w głowie miałam to, że może znowu zniknąć.

"Emily, proszę Cię, zamówimy coś - zjemy na spokojnie bez stresu. Musisz zacząć jeść, bo inaczej Rosé wychowa się w paddocku" odparł łamiącym się głosem. Nie widział co robić, dlatego chwycił za telefon i zamówił moje ulubione danie.

Po tym usiedliśmy na kanapie, ja po jednej stronie on po drugiej. Siedziałam cicho z oczami wbitymi w podłogę. Charles nie wytrzymał i podszedł do mnie, następnie przytulił mnie moją ulubioną metodą.

Leżałam w jego ramionach i czułam się tak bezpiecznie jak nigdy przez te dwa lata. Jego ciepło ogrzewało moje wiecznie zimne dłonie, a głowa opierała się o moją, która w tym momencie przestała boleć.

Po chwili zaczął "Emi, zaufaj mi, już nigdy więcej nie ucieknę".

Odsunęłam głowę od jego klatki i pierwszy raz od dwóch lat spojrzałam w jego smutne ale prześliczne oczy. "Postaram się" odparłam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.

Kiedy tak leżeliśmy, nie zamieniliśmy ani słowa ale w głowach huczały nam przeróżne myśli. Prawie zasypiałam, kiedy do drzwi zadzwonił kurier z jedzeniem.

Automatycznie wstałam i energicznie ruszyłam w stronę wejścia do domu - ale upadłam po pierwszym kroku. Charles stał tuż za mną i od razu mnie podniósł i położył na kanapie. Był zmartwiony, ale nic nie powiedział dopóki nie przyniósł jedzenia do salonu.

Usiadł na kanapie i położył na stoliku przede mną pudełko z makaronem. Otworzył je i wręczył mi widelec, sam zamówił sobie to samo - uwielbialiśmy tą pastę.

- Charles ja nie mogę - prawie zaczęłam płakać, kiedy czekał aż będę jadła. Łzy naszły mu do oczu, kolejna szpilka uświadomiła mu, jak dramatycznie jest.

Forza Ferrari! [Charles Leclerc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz