Warto było

918 21 1
                                    

Kilka lat później

Staliśmy na balkonie hotelowego pokoju w Bahrajnie, paliłam papierosa. Stare uzależnienie niedające mi spokoju. Charles nie był z tego za bardzo zadowolony, jednak nie narzekał na ten nieprzyjemny zapach. Wiedział, że w jakiś sposób mi to pomaga.

- Emily, odchodzę z F1, już nie jestem tak szybki jak kiedyś - Charles spojrzał na mnie z lekkim smutkiem w oczach. Wiedziałam, że to oznaczało, delikatnie mówiąc, konieczność ustatkowania się w jakimś miejscu na ziemi.

Dzieci studiowały w Anglii, Carlos od 2 lat "odpoczywał" na emeryturze w swoim rodzinnym mieście. Odwiedzał nas często na torze, ale to już nie było to samo. Daniel z Camille też już z nami nie jeździli, za to mieszkali w Monako ze swoimi bliźniakami Michaelem i Carolyn. Nie potrzeba było nam wielkiego apartamentu, żeby nas wszystkich pomieścić, tylko wystarczał nam jeden dwuosobowy pokoik. Cały czas byłam szczęśliwa, takie życie też mi bardzo odpowiadało. W dalszym ciągu zajmowałam się moją firmą, która rozrastała się praktycznie z dnia na dzień. Depresja była, pojawiały się gorsze epizody, ale już potrafiliśmy nad tym świetnie panować.

- Oh - rzuciłam mocno zdezorientowana. To oznaczało naprawdę duże zmiany, za którymi tak bardzo nie przepadałam.

Mężczyzna podszedł do mnie i zgasił mojego papierosa, zapał mnie za ręce i próbował uspokoić. Choć udawałam - on wiedział, że nie jest dobrze.

- Czemu nie rzucisz tego świństwa, tylko się zabijasz - zmienił temat. Chciał mnie uspokoić, dlatego musiał zapytać o coś innego.
- Nie uciekajmy, zróbmy to jak kiedyś. Jak byliśmy młodzi i mieliśmy pełno pomysłów na rozwiązywanie naszych problemów - odparłam spokojnie, chciałam mieć tę rozmowę z głowy.
- Dobrze, a więc, gdzie chcemy mieszkać? -
- Ja bym wybrała Monako lub Hiszpanię. Rosé tak czy siak po studiach nie będzie pracowała w Anglii - nasza córka zawsze była oczkiem w głowie każdego z nas, zawsze jak ustalaliśmy ważne sprawy ona była brana pod uwagę.
- Firmę masz w Hiszpanii, może chciałabyś być tam częściej? Nawet kilka razy w tygodniu? - zaproponował mój mąż.
- A Ty? Gdzie chciałby mieszkać kochanie? -
Uśmiechnął się, wiedziałam, że odpowiedź będzie tylko jedna. Monako.

Taka decyzja też zapadła, parę dobrych miesięcy po tej rozmowie, po ostatnim wyścigu, po wielkim pożegnaniu, wchodziliśmy do naszego dużego apartamentu w sercu Monako.

Zaczęłam rozglądać się po całym domu, zachwycałam się każdym kolejnym pomieszczeniem. Apartament był wielki ale za to bardzo minimalistyczny, jak uwielbialiśmy. Nowoczesny, jasny - idealny. Charakteryzował się też mocnymi kontrastami łagodnych barw.

Po chwili uniesienia rzuciłam się na kanapę i zamknęłam oczy, zaczęłam rozumieć, że moje miejsce na ziemi jest tam, gdzie jest Charles i moja kochana córka - reszta się nie liczy.

Niedługo po moim opadnięciu z sił obok położył się mój mąż, spojrzał na mnie i złapał w żelazny uścisk. Później rzucił okiem na półkę, która zajmowała chyba najważniejsze miejsce w salonie. Nie pasowała to wystroju domu, jej dominujące kolory burzyły jakąkolwiek harmonię. Była najbardziej kolorowym miejscem w domu, zdecydowanie królował tam czerwony. Wszystkie wspomnienia, nagrody, niektóre (najładniejsze) kaski i nasze wspólne zdjęcia. Na tej półce wyraźnie królowało jedno zdjęcie, pierwsze, które zrobiliśmy sobie po powrocie Charlesa. Stało oprawione w ramkę i krzyczało "warto było".

——————————

Hej czytelniku!
To właśnie koniec mojej pierwszej książki, która dotarła do tak wielu osób. Mam nadzieje, że się spodobała. Jeśli chcesz możesz podzielić się swoimi uczuciami w komentarzu lub wiadomości prywatnej.

Xxx

Forza Ferrari! [Charles Leclerc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz