Sylwia

218 12 1
                                    

Obudziłam się przez straszny koszmar zalana potem. Oddychałam, jakbym przebiegła właśnie maraton.
Wstałam z łóżka. Nogi się pode mną uginały. Wzięłam telefon do ręki. 3:47. Usiadłam na krześle przy biurku i próbowałam sobie przypomnieć, co mi się śniło.

Byłam w lesie. Było ciemno. Biegłam. Przed siebie, jakby coś mnie goniło. Wszędzie widziałam i słyszałam czarne kruki. Były wszędzie. Nade mną, wokół mnie i nawet obok. Gdy dobiegłam do końca lasu, wpadłam na kobietę. Piękną, młodą, rudowłosą Sylwię.
- Witaj, Eleno. - powiedziała.
- Eleno? - spytałam. - Ja jestem Kalina! Elena to moja przyjaciółka, co jej zrobiłaś?
Sylwia się zaśmiała.
- To dopiero początek. - powiedziała uśmiechając się triumfalnie.
- Jaki początek? Dlaczego nam to robisz?
- Zapytaj swojego ukochanego Janka. To wszystko jego wina. - powiedziała.
- On nawet cię nie zna!
- Ależ zna! - wrzasnęła wrogo.
Wtedy upadłam. Ale pod sobą nie poczułam lądu, tylko... nic. Pode mną nie było nic. Spadałam w otchłań. Gdzie byłam tylko ja, czarne kruki i nic więcej.

Dlaczego Sylwia powiedziała ze to wszystko wina Janka? Znali się? Co jej takiego zrobił? A może to był głupi sen i niczego nie oznaczał?
Poszłam do kuchni. Ojciec był w pracy, mama wstawała dopiero o 7, wiec starałam się nikogo nie obudzić.
Wzięłam sobie szklankę wody. Wypiłam całą w ułamku sekundy. Obmyłam sobie twarz i wróciłam do pokoju.
Chciałam się położyć i iść spać dalej, ale nie potrafiłam.
Wzięłam telefon i napisałam do Jana: „ Śpisz? "
Głupie pytanie, kto normalny nie śpi o prawie 4 nad ranem, jeśli nie musi iść do pracy?
Położyłam się i przez chwile patrzyłam w sufit. Po chwili kątem oka zauważyłam, ze komórka mi sie zapaliła.
Wiadomość od Jana: „ Nie śpię, czy coś sie stało? ".
Zadzwoniłam do niego.
Jan: Co się stało, Kalina?
Ja: Miałam jakiś dziwny sen. Nie mogę już zasnąć.
Jan: Spokojnie, to tylko sen.
Ja: No wiem. Dlaczego nie śpisz?
Jan: Jestem w trasie. Do Poznania.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Ja: A no tak.
Jan: Chcesz mi opowiedzieć o tym śnie?
Ja: Mam pytanie.
Jan: Tak?
Ja: Znasz jakaś Sylwię?
Jan: Trochę tych Sylwii znam. Jaką konkretnie?
Ja: Nie wiem, jak sie nazywa. Jest piękna, młoda i rudowłosa.
Jan: Niewiele mi to mówi.
Ja: A znasz Alana Juszczaka?
Jan: Nie, ale kojarzę go z twoich opowiadań. To ten chłopak Eleny?
Ja: No tak, dobrze porozmawiamy jak przyjedziesz. Nie mogę się doczekać, aż będziesz.
Jan: Ja również. Do zobaczenia, moja piękna Kalino.


Jakoś udało mi sie zasnąć. Obudziłam się o 11.
Zjadłam tosty na śniadanie i wypiłam trzy kawy. Poszłam do mojego brata.
- Potrzebuje, abyś przesłał mi zdjęcie Sylwii.
- Pff, jeszcze czego.
- Wyślij mi. - powiedziałam.
- A po co ci one?
- No potrzebuje.
- Daj jej spokój. - powiedział wyganiając mnie z pokoju.
Dzięki za takiego brata. Nie pomoże mi w tak ważnej kwestii.
Wyszłam do kawiarni. Tam dostałam telefon od funkcjonariusza policji.
Policjant: Dzień dobry. Pani Kalino, musi pani cos zobaczyć w sprawie pani przyjaciółki.
Ja: Co takiego?
Policjant: Prosiłbym, aby pani przyjechała we wskazany adres w wiadomości, która do pani wyślę.
Ja: Oczywiście. Poinformował pan Justynę?
Policjant: Zaraz wykonam do niej telefon.
Ja: Dobrze.
Szybko wypiłam kawę i znalazłam na mapie wskazany adres.

Był to jakiś wstrętny opuszczony dom na odludziu Poznania.
Policjanci i Justyna juz tam byli.
- Znaleźliśmy waszą przyjaciółkę. Jesteśmy pewni, że jest przetrzymywana w tym domu.
Weszli do środka, a my za nimi. Mieli racje. W wielkim salonie była Elena przykuta do kaloryfera.
Policjant ją wypuścił i po chwili miałam przyjaciółkę w ramionach.
- Elena, jejku...
- To było straszne.. - powiedziała Elena.
- Już wszystko dobrze. - powiedziała Justyna.
- Zabieramy panie na komisariat. -
powiedział funkcjonariusz.
- Sprawdziłem dom, nie ma nikogo. - powiedział inny policjant.
- Nie ma, bo Alan tutaj nie zagłada. Przykuł mnie i nie wrócił. - powiedziała Elena.
- A ktoś inny był? - spytałam.
- Tak. Sylwia. - powiedziała zrozpaczona Elena.
- Opowie pani wszystko na komisariacie.

Zabrali nas na komisariat. Ponad 1,5 h przesłuchiwali Elenę.
Gdy wyszła, mogłyśmy zabrać ją do domu.
- Janek będzie za godzinę, wiec zdążysz nam opowiedzieć, co się wydarzyło. - powiedziałam.
- Myślałam, ze spędzimy razem noc. A on wywiózł mnie do tego domu. Skuł i zostawił. Nie zaglądał do mnie. Była tylko ona. Trzy razy dziennie. Przynosiła mi raz dziennie jedzenie. I wypytywała tylko. O ciebie, Kalina. I o Janka. O nic więcej. Chciała wiedzieć wszystko. Skąd cię znam, skąd ty znasz Janka. Wszystko. - powiedziała.
Przytuliłam ją.
- Spokojnie, już jest po. - powiedziałam.
- Dobrze, że cię znaleźli. - powiedziała Justyna.
- Co to za dom? - spytałam.
- Nie wiem. - odpowiedziała. - Ale był okropny.

Spotkałam się z Jankiem na starym rynku. Gdy go zobaczyłam od razu rzuciłam mu się w ramiona.
- Tęskniłam!
- Miło to słyszeć od ciebie. - powiedział całując mnie.
Pokazałam Jankowi zdjęcie Sylwii, które sama przesłałam sobie z telefonu Piotrka, przed spotkaniem z Janem.
- Znasz ją?
Zamilkł.
- No? Janek? Ona porwała Elenę.
- Znam.
- Kto to?
- Moja ex. - powiedział.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz