Sylwester

192 10 1
                                    

W piątek czyli dzień przed Sylwestrem wróciliśmy do Poznania.
- Święta, święta i po świętach. - powiedziała mama, gdy tata wyniósł choinkę.
- Mówisz to co roku, mamo. - przypomniałam jej.
- Bo co roku tyle przygotowań a święta kilka dni i do zobaczenia za rok... bezsensu jest to wszystko. - powiedziała.
- Zgadzam się z mamą. - powiedział Piotr. - Ja zdecydowanie wolę Sylwestra.
- A właśnie, mamo, ty jak spędzasz Sylwestra? - spytałam.
- My z tatą jedziemy do jego kolegi. - powiedziała uśmiechając się pod nosem.



W noc przed Sylwestrem byłam bardzo podekscytowana.
- To będzie najlepszy Sylwester mojego życia! - powiedziałam.
- Cieszę się, ze się cieszysz. - powiedział Janek.
- Nie, zmieniłam zdanie. To będzie do dupy Sylwester. Nie będę mogła pić alkoholu!!!! - powiedziałam zrozpaczona.
Janek mnie przytulił.
- Jedziemy do Maka? - spytał.
- Teraz? - zdziwiłam się.
- No tak. - powiedział zakładając buty i kurtkę.
Oczywiście, bardzo mi się spodobał ten pomysł.
W godzinę później byliśmy w Maku.
Czekaliśmy na swoje zamówienie, gdy do restauracji weszła Daria z jakaś blondynką.
- Kto to? - spytał Janek.
- Nie wiem. - powiedziałam.
Oczywiście moja kuzynka szybko nas zauważyła i podeszły do nas.
- O, patrz, a to moja kuzynka. Kalina, to moja koleżanka, Karolina. - powiedziała Daria.
- Cześć. - powiedziałam do Karoliny.
- Cześć! - uśmiechnęła się do mnie. Miała bardzo ładny, taki szczery uśmiech.
- Możemy się dosiąść? - spytała Daria.
Spojrzałam na Janka, żadnemu z nas nie podobała się ta wizja.
- No, jasne... - zgodziłam się.
Dosiadły się, Karolina obok mnie, a Daria obok Janka.
- A to jej boyfriend, Jan-rapowanie, pewnie znasz. - powiedziała Daria.
- Tak, znam. Miło cię poznać. - Karolina się uśmiechnęła.
- Cześć. - przywitał się Jan.
- Daria, przypomnij mi, kiedy wracacie do siebie? - spytałam.
- W poniedziałek. - powiedziała.
- Gdzie spędzacie Sylwestra? U nas w domu nikogo nie będzie. - powiedziałam.
- Moja mama spędza je z babcią i dziadkiem u Anety, jadą do niej z rana jutro. - powiedziała Daria. - A ja... chciałam właśnie w domu ci sie pytać, czy weźmiesz mnie ze sobą.
Janek poszedł odebrać nasze zamówienie.
- Aha... chcesz spędzić Sylwestra ze mną i moimi znajomymi? - upewniłam się.
- Tak. Karolinę bym zabrała. - powiedziała.
Karolina wydaje sie być taką typową, głupią blondynką, ale nie chce nic mówić bo nic do niej nie mam.
- Mam wyjście aby odmówić? - spytałam.
- Nie za bardzo, bo moja mama i tak cię zmusi. - powiedziała.
Janek wrócił z tacką z jedzeniem.



Następnego dnia od rana zrobiło sie pusto w domu, gdy dziadkowie i ciocia pojechali do Anety. Moi rodzice również chwile po nich wyjechali do kolegi taty. Zostaliśmy w sumie tylko my, nasza czwórka.
- Ale super! Mamy wolną chatę! - podekscytowała się Daria.
- No. I nie chcemy jej rozwalić. - dodałam.
Piliśmy wszyscy gorącą czekoladę i oglądaliśmy TV.
- Ja i Jan jedziemy na zakupy, nie pójdziemy w gości na Sylwestra z pustymi rękami. - powiedziałam. - Piotr pilnuj Darii i domu.
- Zawsze dostaje te najgorsze zadania. - oburzył się Piotrek.
- Trudno, ktoś musi. - wzruszyłam ramionami.


Byliśmy z Jankiem w sklepie. Pakowałam do wózka same potrzebne rzeczy.
- Po co nam to wszystko? - spytał w pewnym momencie Janek.
- Żartujesz sobie?
- Boję się jechać z tobą do Smyka na zakupy dla dziecka. - zażartował.
- Same potrzebne rzeczy. - powiedziałam pakując dalej.
Wtedy Janek dostał telefon.
- Odbiorę. - powiedział. - Halo? ... Tak. ... Aha, przykro mi i co mam zrobić niby? ... Aha, w ten sposób .... Ale że w Poznaniu?! ... No raczej .... No nie wiem, stary .... No dobra, dam ci znać ... Narazie.
- Kto to był? - spytałam pakując szampana piccolo dla siebie.
- Mata. - powiedział.
- Ooo, co chciał? - poszliśmy do kasy, staliśmy w dość długiej kolejce.
- Powiedział coś w stylu, że jemu i ziomkom z Gombao odwołali plany na Sylwestra jakiś czas temu i pomyśleli o mnie i przyjechali tu do Poznania bo chcą się wprosić do nas na imprezę. - wytłumaczył mi Janek.
- Naprawdę? - zdziwiłam się. - To niezle Matczak.
- Oczywiście, musisz się zgodzić ty no i Justyna, skoro tu u niej ma być impreza.
- Jasne, niech wpadają. Jestem pewna, ze Justyna się nie obrazi. Zaproś ich, wyślij im adres. - zgodziłam się.
Janek chyba nie był pocieszony, nie wiem czemu.


Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz