Wigilia(nie klasowa teraz)

172 11 0
                                    

Obudziłam się rano szybciej od Janka. Poszłam
po cichu do kuchni, gdzie moja mama już od niewiadomo której godziny, szykowała jedzenie na wigilię.
- Tata w pracy? - spytałam.
Nie odpowiedziała mi. W tle leciało radio RMF z świąteczną muzyką. Uwielbiałam vibe świąt.
- W pracy? - ponowiłam pytanie.
- No tak, a gdzie ma być?! - wrzasnęła mama.
Ale tej jednej rzeczy nienawidziłam świętach. Typowa kłótnia.
- Pomóc ci? - zaproponowałam.
- Czyś ty zwariowała? Jesteś w ciąży! Nie denerwuj mnie, Kalina. Wyjdź mi stąd! - powiedziała mama.
Zachciało mi się śmiać.
- Jestem głodna. - powiedziałam.
Mama rzuciła łyżką, którą mieszała sos.
- To najedz się. Ty i twój brat tez niech się naje, bo jak wrócę do gotowania ma was nie być w kuchni! - wrzasnęła.
- W porządku...
- Nie wyrobie się z tym wszystkim... - szepnęła do siebie i poszła do pokoju.
Zrobiłam śniadanie sobie, Jankowi i Piotrowi. Zaniosłam bratu na początku.
- Aha, czyli to na ciebie mama krzyczała. Dobrze wiedzieć. - mrugnął mój brat.
- Samo ‚dziekuję' by wystarczyło. - powiedziałam wychodząc.
Wróciłam do swojego pokoju, gdzie leżał Janek przeglądający social media.
- Masz za dobrze. To ja jestem w ciąży, a to ty dostajesz śniadanie do łóżka. - żachnęłam się.
- Kochanie, promieniejesz odkąd pogodziłaś się z tym, ze jesteś w ciąży. Zdecydowanie wole ciebie taką. - powiedział.
- To miał być komplement? Tak to będę traktować. - powiedziałam.
- Oczywiście, ze komplement! - zaśmiał się.
Zjedliśmy wspólnie śniadanie i około godziny 11 wstaliśmy z łóżka.
Posprzątaliśmy wspólnie w moim pokoju i wyszliśmy aby pomóc mamie.
- Mamo, pomożemy ci. - powiedziałam.
- Nikt mi nie pomaga w tym domu! Wszystko zrobi za nich, ich sprzątaczka! Czyli ja! - skarżyła się mama.
- Mamo, właśnie proponuje ci pomoc, tak jak to
zrobiłam rano. - powiedziałam.
- Jesteś w ciąży, Kalina, nie denerwuj mnie. Siedź, jak masz! - wrzasnęła na mnie.
- To ja pani pomogę. - zaproponował Janek.
- Ty, Januś, jesteś moim gościem. Nie możesz mi pomóc! - powiedziała nieco milej niż do mnie.
- Niech pani da spokój, nie jestem żadnym gościem! Już prawie jak rodzina, nalegam. Pomogę.
- No dobrze. - zgodziła się ostatecznie moja mama.
Ani Jan ani mama nie pozwolili mi nic zrobić, wiec chociaż zapakowałam prezenty od mojej mamy do wszystkich z rodziny, do dziadków, do jej siostry, do mojej kuzynki, do taty, do Piotrka, do Janka, do Anety, do dzieci. Pominęłam jedynie dla siebie.
Wszystkie prezenty ładnie ułożyłam pod choinką. Te, co spakowałam przed chwilą, ale tez te, co są ode mnie i spakowałam kilka dni temu.
Pomogłam również spakować Piotrkowi tą jego garść prezentów, jakie on kupił.
Byłam z siebie dumna, bo lepsze to niż nic.
Mama i Jan zagnali tez Piotra do jakiejś tam
pomocy.
Gdy tata wrócił z pracy o godzinie 15, wszystko
oprócz jedzenia było gotowe. To znaczy, jedzenie w większej części tez, ale były potrawy, które trzeba było zacząć robić na świeżo.
- Nie wyrobie się z nimi chyba! - marudziła mama.
- Mamo, co roku tak panikujesz. - powiedziałam.
- Bo co roku to jest ważne żeby zdążyć.
Tata chciał coś zjeść odkąd wrócił z pracy, ale jedyne co słyszał od mamy to:
- Zostaw to na święta!
Wiec całkowicie zrezygnował z jedzenia aż do wigilii.



Około godziny 17 przyjechali nasi dziadkowie.
Piotrek im otworzył. Ja przyjęłam od nich prezenty i położyłam pod choinką.
- Cieszymy się, ze już z nami jesteście! - ucieszyłam się.
- My tez się cieszymy. A co Krysi jeszcze nie ma? - spytał dziadek.
- Będą za jakieś pół godziny, one to zawsze musza na ostatnią chwile. - powiedziała mama.
I faktycznie w pół godziny później przyjechały ciocia Krysia z Darią.
Daria miała 19 lat, była rok starsza ode mnie.
- Super cię widzieć, Daria! - powiedziałam.
- Ciebie tez! - powiedziała, choć zauważyłam jak patrzy na mój brzuch. Dziękowałam Bogu, ze nie skomentowała tego nijako przy dziadkach i cioci Krysi.
Gdy przedstawiłam jej Jana, jako mojego chłopaka, myślałam, ze zejdzie tu na zawał.
- Jan-rapowanie to twój chłopak?! - wrzasnęła.
- Kto to? - spytala ciocia Krysia bardziej Darię, niż mnie.
- To mój chłopak, ciociu. - powiedziałam.
- Ale skąd go zna moja córcia?
- To jest raper. Jeden z moich ulubionych raperów nawet. - powiedziała Daria.
- I on jest w związku... z Kaliną? - spytała ciocia Krysia.
- Tak, ciociu. - potwierdziłam.
- Tak. - powiedział Janek tuląc mnie.
Daria przewróciła oczami.


Do wigilii zasiedliśmy o 18. W sumie to jak co roku.
W tle leciały u nas kolędy na Polsacie.
- Jak wam smakuje karp? - spytała mama.
- W tym roku wyszedł ci niesamowicie dobry. - pochwaliła mamę babcia.
- Mi również smakuje. - powiedział tata.
- Daria chciała by wam coś ogłosić. Jest to
dla nas bardzo ważne i mamy nadzieje, ze dobrze zareagujecie. - powiedziała ciocia Krysia.
- Ja i mój chłopak, jesteśmy zaręczeni. Oświadczył mi się na koniec listopada. - powiedziała Daria pokazując swój wielki diament na palcu.
Daria urodziła się w bogatej rodzinie i nigdy nie zaznała biedy. Z tego co widzę, jej narzeczony, choć go nie znam, tez do biednych nie należy wiec zapewne dalej nigdy biedy nie zazna.
- Gratulacje! - powiedziałam szczerze zadowolona.
- No fajnie. - zgodził się Piotrek.
- Cieszymy się. - powiedziała moja mama.
Dziadkowie uścisnęli Darię.
- Tak się składa, ze... Kalinka tez chce wam powiedzieć coś bardzo ważnego. My z kolei,
liczymy na wyrozumiałość. - powiedziała moja mama.
- Um... no tak...
Nie chciałam o tym mówić teraz, aby Daria pomyślała, ze ‚kradnę jej show'. Nikt nie zdążył się nacieszyć jej zaręczynami.
- A, Dario, czemu nie przyjechałaś ze swoim narzeczonym? - spytałam.
- Jest w pracy. Niestety pracuje i ma wolne dopiero jutro. - powiedziała.
- Kalino, powiedz im co masz powiedzieć. - ponagliła mnie mama.
- No dobrze... - powiedziałam chwytając Janka za rękę. - Ja i Jan... spodziewamy się dziecka. Jestem w 5 miesiącu ciąży, termin mam na koniec kwietnia. Będzie chłopiec.
Byłam z siebie dumna, ze udało mi się to powiedzieć bez jęknięcia.
- Naprawdę? - zdziwiła się Krysia.
- Gratulacje, kochana! - zachwycił się dziadek.
Przytulił mnie tak, jak Darię wcześniej.
- Już 5 miesiąc? - zdziwiła się Daria.
- Czemu nie powiedziałaś wcześniej? - spytała Krysia.
- Czekałam na odpowiedni moment.
- I odpowiedni moment był wtedy, kiedy moja córka powiedziała o swoich zaręczynach, masz racje. - powiedziała ciocia.
- Będę prababcią? Ale to dziwnie brzmi. Kalinko, kochanie nie uważasz, ze jesteś jeszcze za młoda? - spytała mnie babcia.
- Oczywiście, ze tak uważam. To wpadka, babciu. Jednak no cóż, skoro już jest to staram się z tego cieszyć. - powiedziałam.
- Jestem z ciebie dumny. - szepnął mi Janek
do ucha.
- Aha, będzie junior-rapowanie? Super. - powiedziała niezbyt zachwycona Daria.
Nie rozumiem o co jej chodzi.

Po tej ciężkiej kolacji wigilijnej przyszedł czas na prezenty.
Chyba każdy był zadowolony ze swoich prezentów, do których nikt z nas aż takiej wagi już nie przywiązywał.
- Za rok moja wnuczka będzie tu się bawić zabawkami, które właśnie znajdzie pod choinką. - powiedziała moja mama.
- Ale będziesz młodą babcią. - powiedziała
ciocia Krysia.
- Fakt.
Mnie nie zdziwił fakt, ze na prezent od mamy oprócz biletów na koncert Harry'ego Style'sa, dostałam tez ubranka dla dziecka. Są bardzo słodkie, oczywiście, ale nie przesadzajmy...
- Jedziemy na Harry'ego Style'sa w lipcu! - powiedziałam podekscytowana do Janka.
Pocałował mnie w czoło.
- Cieszę się. - powiedział.
- Może zamiast kolęd posłuchamy utworów Jana-rapowanie? - zaproponowała Daria.
- Niee, kocham głos Janka, ale słuchamy go
cały czas. Dziś jest wigilia i słuchamy kolęd. - powiedziałam.
- Kalinka ma racje. - powiedział Janek. - Tym bardziej, ze moje piosenki nie są ani trochę świąteczne.
- Mhm... to pogadajmy o dziecku. Jak chcecie nazwać chłopca? - spytała Daria.
- Jeszcze nie wiemy. - odpowiedziałam szczerze.
- Boisz się porodu?
- Tak. - powiedziałam. Janek chwycił mocniej moją dłoń.
- Gdzie chcesz rodzić?
- Daria, nie wiem, nie pytaj mnie o takie rzeczy. Tak szczerze to chciałabym w Warszawie, ale nie wiem jak wyjdzie. - powiedziałam.
- To pogadajmy o zaręczynach. - powiedział
Piotr. - Kiedy ślub?
- Jeszcze nie planujemy. - powiedziała Daria.
- Po co w takim razie się zaręczać? - spytał.
- Ślub to tylko formalność.
- A zaręczyny to tylko pierwszy krok do ślubu, aka formalności. - odgryzł się Piotrek.
- Przestańcie cała trójka sobie dogryzać! - powiedziała mama. - Jest wigilia, mamy mile,
rodzinnie spędzić czas. Nie możemy się kłócić!
- Mama ma rację. - zgodziłam się. - Przez was mam lekkie skurcze.
Janek pomógł mi usiąść na kanapie. Cieszyłam się, ze jest ze mną tutaj dzisiaj. Sama nie poradziłabym sobie ze swoją rodziną.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz