(ostatnia)Wigilia Klasowa

166 10 0
                                    

Dzień przed wigilią klasową, przyszła do mnie Elena. Chciałyśmy razem spakować prezenty dla Marietty i Bartka.
Moja przyjaciółka jak zawsze weszła do mnie, jak do siebie.
- Kali!!! Nie uwierzysz co się stało! - wrzasnęła.
- Co jest?
- Mam chłopaka! Pamiętasz tego gościa jak byłyśmy w sklepie i prosił cię, abyś mu dała mój numer?
- Tak, a ja mu nie dałam. - zauważyłam.
- No właśnie! Ale on później wpadł na mnie drugi raz. Sama mu dałam. Umówiliśmy się na randkę i jesteśmy razem! - powiedziała podekscytowana.
- Mhm. To.. super. - powiedziałam.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę. - powiedziałam.
- Ale?
- Ale po jednej randce jesteście już razem?
- Justyna powiedziała to samo...
- Bo nikt po jednej randce nie wchodzi w związek. Widziałaś ile mi i Jankowi zajęło wejście w związek? Po pół roku znajomości. - powiedziałam.
- Szybciej dzieciaka sobie zrobiliście. - mruknęła.
Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie kawę.
- W ciąży pijesz kawę? - spytała Elena.
- Ograniczoną ilość i tylko rozpuszczalną, ale tak. - powiedziałam zalewając.
- Przepraszam, to co powiedziałam było trochę wredne. - powiedziała Elena.
- Spoko. Pakujemy prezenty? - spytałam.
- No jasne! - podekscytowana.

Spakowaliśmy całą masę prezentów, bo również dla naszych rodzin i Justyny i Janka.
Gdy skończyłyśmy Elena nie mogła oderwać się od telefonu.
- Wiec... jak ma na imię? - spytałam.
Elena spojrzała na mnie przelotnie.
- Kto?
- Twój chłopak.
- Aa, Marcel. - powiedziała.
- Ładnie. - uśmiechnęłam się.
- Mhm. - zgodziła się.
- Mam nadzieje, ze jest lepszy niż Alan. - powiedziałam.
- Pamiętasz mojego ex z 1 klasy liceum? Adriana? - spytała.
- Pamietam....
- Był chujem, ale nawet on był lepszy niż Alan. O to nie trudno. - powiedziała.
- Racja. - zgodziłam się.
Adrian rozpowiadał okropne plotki na temat Eleny po całej szkole. Był bardzo wpływowy, ponieważ swego czasu był przewodniczącym szkoły. Cała szkoła odwróciła się przeciwko Elenie. Poza mną, oczywiście. Dlatego strasznie nie lubimy tej fałszywej szkoły. Gdy sprawa ucichła, ich nienawiść tez. A nasza klasa nawet po tym miała czelność prosić nas o wysłanie zadań domowych.
- Mogę ci teraz odpowiedzieć na pytanie, kto normalny wchodzi w związek po pierwszej randce. - powiedziała Elena.
- Namyśliłaś się, rozumiem? - spytałam.
- Tak. Odpowiedz brzmi, nastolatka, która chce korzystać ze swoich ponoć najlepszych lat życia. - powiedziała.
- No, masz racje. - zgodziłam się.
- Ale?
- Nie ma żadnego ale. Korzystaj dopóki możesz, bo ja... za niedługo nie będę mogła. - powiedziałam.
Elena mnie przytuliła.
- Najwyżej Janek będzie się zajmował dzieciakiem, a my z Justyną będziemy cie wyciągać na imprezy! - obiecała.



Następny dzień był na maksa pokręcony. Nasza klasa, musiała tyle rzeczy ogarnąć.
Był to ostatni dzień szkoły przed przerwą świąteczną. Nasza klasa organizowała jasełka w tym roku. Po całym dniu w szkole miał przyjechać do mnie Jan już na święta. Przyszłyśmy do szkoły z Eleną już o 7:30.
Zostawiliśmy zapakowane prezenty w naszej sali lekcyjnej i poszłyśmy do auli szkolnej.
Przećwiczyliśmy jasełka 2 razy. Elena była Maryją, ja byłam jednym z aniołków.
O godzinie 9:00 odbył się apel dla całej szkoły.
Już od 8:45 zaczęły się klasy zbierać w auli szkolnej.
Siedziałyśmy z Eleną za kulisami i przyglądałyśmy śmieszne memy, na odstresowanie, gdy podszedł do nas Bartek.
- Cześć, dziewczyny. Mam takie pytanie...
- Co tam, Bartek? - spytałam.
Gdy powiedziałam jego imię, pojawił się wielki uśmiech na jego twarzy.
- Heh... - mruknął.
Elena spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Mam pytanie... czy wiecie może gdzie jest Hubert? Gra Józefa, ale zniknął. - powiedział.
- Jak to Józef zniknął? - spytałam.
- No nie ma go. - powiedział.
Spojrzałam na Elenę.
- Nie masz Józefa, Maryjo. - powiedziałam.
- Nie wiecie gdzie może być? - spytał Bartek.
- Skąd miałybyśmy wiedzieć? - spytała Elena.
- Tak tylko pytam. - wzruszył ramionami Bartek.
- Może poszedł do łazienki? Był ktoś sprawdzić? - spytałam.
- Pójdę. - powiedział Bartek.
Dyrektor właśnie zaczynał przemawiać do uczniów, punkt 9:00. Po Hubercie ani śladu...
- Rozpłynął się! - żachnęła się Elena.
- Spokojnie, przecież się znajdzie. - powiedziałam.
- Bardzo chciałam z nim grać, jest najprzystojniejszy z naszej klasy. - powiedziała Elena.
Roześmiałam się.
- Hubert? Podoba ci się Hubert?
- Nie podoba... mam Marcela, ale Hubert tez jest niczego sobie...
Bartek wrócił z łazienki. Niestety bez Józefa.
- Nie ma go! Niech to szlag!
Wszystkie oczy zwróciły się ku naszemu wychowawcy.
- Pójdę porozmawiać ze sprzątaczkami. W razie ‚w' Józefem będzie Bartek. - powiedział pan profesor zostawiajac nas.
- Nie mógł się rozpłynąć. - mówili.
- Nie chcę grać z Bartkiem. - powiedziała Elena.
- Nie marudź. - machnęłam ręką.
- Może ty chcesz w takim razie być Maryją? - spytała mnie Elena.
- Nie, nie. - odmówiłam stanowczo. - Twoje 5 minut, ja nie znam roli.
Przytuliła się do mnie.
- A teraz, klasa maturalna 4c, przedstawi wam jasełka. Wielkie brawa dla nich. - zapowiedział nas dyrektor.
- Wyjdziesz teraz i świetnie zagrasz swoją rolę Maryi, nieważne kto będzie Józefem. - powiedziałam do Eleny.
Gdy już mieliśmy się ustawiać na miejsca, za kulisy wszedł Hubert.
- Józef trochę spóźniony, przepraszam. - powiedział.
- Żartujesz sobie? - spytał Bartek.
- Ale nas wystraszyłeś! - wrzasnęłam.
Dziewczyny, Maja i Tosia wyszły jako pierwsze. Miała się najpierw odbyć cześć artystyczna.
- Gdzieś ty był? - spytała Elena.
- Miałem lekkie załamanie. - wzruszył ramionami. - Ale już jest dobrze.


Jasełka wyszły nam świetnie! Byłam taka dumna z siebie, z Eleny i z tej całej naszej fałszywej, nieznośnej klasy.
Po jasełkach, nasz wychowawca powiedział kilka miłych słów o nas i podziękował nam.
Gdy wszystkie klasy się rozeszły, my wyszliśmy ostatni.
O godzinie 11:30 byliśmy w naszej sali.
- To co, kochani? Dzielimy się opłatkiem! - powiedział pan profesor.
Nienawidziłam tej części w wigilii klasowej. Nie chcę się z połową, może nawet ponad połową tej klasy dzielić opłatkiem.
I tak każdemu odpowiadam ‚nawzajem'.
Gdy już skończyliśmy tą stresującą czynność, zabraliśmy się do jedzenia.
W tym roku postawiliśmy na coś bardzo kreatywnego, czyli zupki chińskie!
- Bardzo zdrowo. - mruknęła Elena.
- Idealnie dla mnie i mojego dziecka. - powiedziałam.
Zasmialyśmy się obie.
- Ale z nas hejterki ostatnimi czasy. - powiedziała Elena.
Każdy jadł i rozmawiał z kim chciał. To było dość przyjemne, bo ja rozmawiałam tylko z Eleną.
Gdy kończyłam jeść zupkę, podszedł do nas pan profesor.
- Kalino, powiedz mi jedną rzecz... jak się czujesz?
- Dobrze.
- A masz już jakieś skurcze? Bóle?
- Tak, ale nie za bardzo jeszcze. - odpowiedziałam skrępowana poniekąd.
-Na kiedy masz termin?
- Koniec kwietnia. - powiedziałam.
- Dobrze. Życzę ci, aby dziecko było zdrowe, to najważniejsze. - powiedział i odszedł.
- To było dziwne. - skomentowała Elena.
Potem pan profesor zabawił się w Mikołaja i rozdał po klasie prezenty.
Elena otworzyła chyba jako pierwsza z całej klasy.
- Omg! Dostałam najnowszą płytę Harry'ego Style'sa! Ciekawe od kogo to... - powiedziała.
- A ja dostałam perfumy Ariany Grande.. przecież to strasznie drogie.. za to jakie piękne. - powiedziałam.
- Czy każdy jest zadowolony z prezentu? - spytał profesor po jakimś czasie.
- Teraz kolej, aby pan profesor otworzył prezent od nas! - powiedziała Marietta.
Podała panu ogromną tabliczkę ze zdjęciami z członkami naszej klasy i wypisanymi wkoło różnymi hasełkami, od których byliśmy uzależnieni i tylko nasza klasa była w stanie to
zrozumieć.
- Słodkie... - skomentował ocierając łezkę. - Wiem, że wy nawzajem macie siebie dość i mnie pewnie tez, ja was poniekąd tez, bo 4 lata to dość dużo, jednak... mimo wszystko będę za wami tęsknił i mam nadzieje, ze wy za sobą również czasem zatęsknicie.
Wszyscy się rzuciliśmy aby przytulić profesora. To był pierwszy taki nasz grupowy uścisk.
Nie znoszę tej klasy, nie mogłam się doczekać zakończenia roku, ale... może TROSZECZKĘ będę za nimi tęsknić?
Tylko odrobinkę...

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz