Kawa

217 11 7
                                    

W sobotę po południu, ja i Jan piliśmy kawę w restauracji.
- Która to twoja kawa dziś? - spytał.
- Yy... nie wiem. Nie licz mi kaw. - powiedziałam.
- Muszę, Kalino. Justyna poskarżyła mi się, że jednego dnia wypiłaś 5. - powiedział.
60.
- Aha. - powiedziałam dopijając kawę. - To moja druga dzisiaj.
Chyba razy dwa.
- Przecież dwie wypiłaś na śniadanie. - zauważył.
- No to może trzecia.
- A w Starbucksie nie byłaś?
- Daj spokój, to moja sprawa. - powiedziałam już zdenerwowana.
- No dobra, dobra. - powiedział. - Ale więcej dziś już nie pij.


Wieczorem byłam u Eleny. Jan powiedział, że coś musi załatwić, nie mówił mi co.
- Naprawdę, nie podejrzewasz o co chodzi? - spytała Elena.
- Skąd mam wiedzieć.
- Zapewne Sylwia. - powiedziała.
- I nie powiedziałby mi?
- Myśle, ze nie. - wzruszyła ramionami.
- Nie, nie, na pewno nie.
Elena nie chciała ze mną dyskutować, ale widziałam, ze byłam pewna, ze Jan spotkał się z Sylwią.
- Piotrek przejął się tym rozstaniem. - powiedziałam.
- Niepotrzebnie, przecież widział, ze to suka. - powiedziała.
- Niby tak, ale... eh niedawno zerwał z Wiką, teraz Sylwia. Czemu on się bierze za takie beznadziejne kobiety? - spytałam.
- Nie widzi tych, które są odpowiednie. - powiedziała Elena. - U was to rodzinne.
Nie skomentowałam już tego.

Wyszłyśmy z Eleną do miasta, gdzie dołączyła do nas Justyna ze swoją młodszą siostrą.
- Muszę ją pilnować dziś cały dzień. - żaliła się.
- Fajnie, słodka jest. - powiedziałam.
- Jak masz na imię? - spytała Elena.
- Je-tem Asi-a. - powiedziała młoda dziewczynka.
- Cześć, Asia. Śliczne imię. - powiedziałam.
- To Elena i Kalina. - przedstawiła nas Justyna.
- Wow, al-e ładnie imię. - powiedziała.
- Bardzo lubię dzieci, w przyszłości chciałabym mieć trójkę. - powiedziała Elena.
- Ja chyba bym nie chciała. - powiedziała Justyna. - To znaczy, na pewno nie za szybko. Najpierw chciałabym się skupić na samorozwoju.
- Ja mam 18 lat i nie myśle o tym. - powiedziałam.
- A ja mam dzieci. - powiedziała Asia.
Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- Ma ja na imię Laura, Maja i Kornel. - powiedziała dziewczynka.
- Jej lalki. - wyjaśniła Justyna.
- Przez sekundę myślałam, że naprawdę. - powiedziała Elena.
Po pół godzinie dołączył do nas Jan.
- Byłeś z Sylwią? - spytałam na wstępie.
- Ta. - przyznał.
- Po co?
- Prosiłem, aby dała mi spokój. Chyba podziałało. Mówi, ze wyjeżdża.
- To świetnie. - powiedziała Elena.
- Ja bym jej nie wierzyła. - powiedziała Justyna.
- Mam nadzieje, ze tym razem Justynka się mylisz. - powiedziałam.
- Nie mylę się, co do waszej dwójki. - spojrzała to na mnie to na Jana.
Westchnęłam ciężko.
- Potrzebuje kawy. - powiedziałam.
- Kolejnej? - spytali Jan i Elena.
- Nie wypiłam dziś dużo!
- U mnie wypiłaś trzy. Nic nie mówiłam, ale ile można, Kali? - powiedziała Elena.
- U ciebie 3?! - wrzasnął Janek. - Przy mnie wypiła chyba z 4.
- Panikujecie. - machnęłam ręką.
- Ale Kali, to niezdrowo tak. - powiedziała Justyna.
- Ty tez po ich stronie? - spytałam.
- Kalinka, my chcemy dla ciebie dobrze... - tak powiedział Janek, to było ostatnie co słyszałam. Dalej widziałam ciemność i poczułam jak głowa odbija mi się od betonu.

Obudziłam się w szpitalu.
Z jednej strony siedział przy mnie Janek, a z drugiej Elena.
- O, obudziłaś się. - powiedziała Elena.
- Jak się czujesz, kochanie? - spytal Jan.
- Dobrze.
- To przez nadmiar kofeiny w twoim organizmie. - powiedziała Elena.
- Aha.
- Mieliśmy racje. - powiedział Jan.
- Musisz ograniczyć kofeinę, jesteś od niej uzależniona. - powiedziała Elena.
- Lepsze uzależnienie takie niż papierosy czy alkohol. - powiedziałam.
- Niekoniecznie. Każde uzależnienie jest złe. - powiedział Jan.
Musiałam szybko wstać z łóżka i pobiec do łazienki. Wymiotowałam. Po tym obiecałam sobie ograniczyć kawę. ( oczywiście nigdy do zera )

- Drgawki mogą występować jeszcze przez 5h. - powiedział doktor, gdy dostałam wypis.
- Dam radę. - powiedziałam.
- Zajmę się nią. - obiecał Janek.
- Proszę nie pić kawy przez 3 dni. Później ograniczoną ilość.
- No dobrze.
- Wszystko, dziękuje, do zobaczenia.
Nie byłam zadowolona z tego, co się stało. Janek i wszyscy mieli racje. Na szczęście obiecali, ze nie powiedzą moim rodzicom. Zabiliby mnie.
Noc spędziłam razem z drgawkami i Janem. Na szczęście rano już było dobrze. Janek mi to wynagrodził ( wszyscy wiemy jak ) i mogłam normalnie funkcjonować. Może nienormalnie bo bez kawy.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz