Father

138 8 0
                                    

Tydzień później.
Jan wrócił od Justyny do Krakowa, od tamtego czasu nie odbierałam od niego telefonów. Kazałam Piotrkowi napisać mu, że sama się do niego odezwę, gdy będę chciała. Nie wiem, jak to przyjął bo nie pytałam Piotra.
Byłam w szkole. Jako klasa maturalna kończyliśmy dziś lekcje o 11:30.
- Kalino, can you? - spytał mnie profesor.
- Boże, czego on chce znowu ode mnie? - spytałam szeptem Elenę.
- Nie rozumiem nawet o co zapytał. - odszepnęła do mnie przyjaciółka.
- Um, I'm sorry... can you repeat? - spytałam grzecznie uśmiechając się do profesora.
Odwzajemnił mój uśmiech.
- Oh, Kalina. What were you dreaming about on my lesson, huh? - spytał.
- Sorry, sir. It's nothing. - zapewniłam go.
- I'm too understanding for you, girl. - powiedział.
- I know. I'm really sorry.
- I let you on it only because I know you're good at english and you'll pass the exam. - powiedział równo z dzwonkiem kończącym lekcje. - It's all for today! Thank you, guys!
Wszyscy zaczęli opuszczać klasę. Ja czekałam aż Elena spakuje wszystko do plecaka.
- Kalina, what were thinking about? - spytał profesor.
- Mają kryzys z ojcem jej dziecka. - powiedziała Elena.
Szturchnęłam ją.
- Oh... I see... I'm sorry, Kali. What has he done? - spytał.
- To nic. Pogodzimy się prędzej czy później. - odparłam ciągnąc Elenę do wyjścia.

- Ale ten typ mnie wkurza. - powiedziałam. - Sometimes. Bo czasem jest mega ziomkiem, ale czasem to taki natrętny typo.
- Mhm, ja nawet nie rozumiem o czym on pierdoli. - powiedziała Elena. - Zrezygnowałam z angielskiego rozszerzonego na maturze bo to jakaś tragedia. Ja nie zdam podstawy!
- Możliwe. - przyznałam.
- Miałaś mnie pocieszyć! - wrzasnęła.
Weszłyśmy do sali od biologii.
- Kalino, mogę cię prosić abyś została po lekcji? - spytała na wstępie pani profesor.
- Jasne, czy coś się stało?
- Porozmawiamy potem. Siadajcie teraz. - powiedziała uśmiechając się.
Nie lubiłam tej pani profesor za bardzo, wiec się wystraszyłam.

Lekcja biologii dłużyła mi się w nieskończoność. W końcu po dzwonku cała klasa opuściła salę i podeszłam do biurka pani profesor.
- Kalino... chce z tobą porozmawiać o czymś bardzo delikatnym i ważnym. - powiedziała cały czas uśmiechając się ciepło do mnie, co było do niej niepodobne.
- Dobrze, o co chodzi?
- Rozumiem, że się nie domyślasz? - spytała.
- Nie, nie mam pojęcia. Chyba, że chodzi pani o mój ostatni test...
- Nie, nie. Nie chodzi wcale o mój przedmiot. - powiedziała.
Wybiła mnie z rytmy.
- Dobrze, niech pani przejdzie do rzeczy. - powiedziałam. - Zaraz mamy geografie i wf. No i do domu.
- Wf... masz dzisiaj wf? - zdziwiła się.
- Tak. A czemu?
Pani profesor poprawiła się na krześle.
- Kalino, dobrze, powiem wprost. Krążą plotki na twój temat po szkole. Na temat twój i profesora od wf. Te plotki są tak... realne i sporo ich, ze dotarły do pokoju nauczycielskiego i stały się numerem jeden. - powiedziała.
Totalnie nie wiedziałam o co jej chodzi, ale czułam ze o coś błachego.
- Jakie plotki? O żadnych nie słyszałam? - spytałam.
- Czy mogę ciebie zapytać... wiem, ze nie powinnam, ale proszę, Kalino, z kim jesteś w ciąży?
- Przepraszam... - przerwałam. - Sugeruje pani, że moge być w ciąży z nauczycielem wf?
zaśmiałam się i to porządnie. Co za debil rozpuścił taką plotkę?
- Kalino... profesor Bratkowski zawsze w pokoju opowiadał o tobie, jako o swojej ulubionej uczennicy.
- Nie, pani profesor. Nigdy w życiu nie doszło między nami do niczego, obiecuje pani. Proszę mi wierzyć, wyjaśnię te plotki. Ale moje dziecko nie ma absolutnie nic wspólnego z profesorem Bratkowskim. - powiedziałam i opuścił pracownie biologiczną. Wkurzona jak nigdy.

Zadzwoniłam rozwścieczona do Janka.
Jan: Coś się stało, Kalinka? Jestem w studiu..
Kalina: Tak, stało się.
Jan: Co jest?
Kalina: Ktoś rozpuścił plotkę w mojej szkole, ze ojcem mojego dziecka jest mój nauczyciel wf.
Chwila ciszy.
Jan: O kurwa mać. Czemu? Miałaś z nim kiedyś romans?
Kalina: Nie? Nie jestem pojebana. On jest dość młody, przystojny i każda na niego leci, ale z charakteru jest rozjebany. Nawet go nie lubię.
Jan: Rozumiem. Wiesz kto to mógł ci zrobić?
Kalina: Nie mam pojęcia. Ale się dowiem.
Jan: To dobrze, tylko uważaj na siebie. Nie kłóć się z nikim i proszę, nie stresuj za dużo.
Kalina: Przepraszam, ze tak długo się nie odzywałam. [w tym momencie zaczęłam płakać. choć liczyłam, ze nie słyszy]
Jan: Powiesz mi, dlaczego?
Kalina: Słyszałam waszą rozmowę. Mówiliście, ty mówiłeś, ze każda laska leci na fejm i pieniądze. Powiedziałeś, ze ja tez. A to nieprawda, Janek. Wiesz, ze to nieprawda.
Jan: Co? Nic takiego o tobie w życiu nie powiedziałem. Każdy może lecieć na fejm, ale nie ty. Przecież to była moja wada, która ci tak bardzo przeszkadzała.
Kalina: No właśnie! Wiec o co chodziło?
Jan: Rozmawiałem wtedy z Tadeo i Matą?
Kalina: I moim bratem.
Jan: Mówiliśmy o Kseni.
Kalina: Jakiej kurwa Kseni?
Jan: Takiej lasce, do której Michał zarywał i coś mu nie szło. Ale ostatecznie uległa.
Kalina: Aha... japierdole. Przepraszam, ze myślałam, ze to o mnie. Nie powiedziałbyś tak.
Jan: O tobie nie.
Kalina: Kocham cię.
Zamilkł na chwile.
Jan: Ja ciebie tez kocham, Kalino. Będę kochać waszą dwójkę jak nigdy nikogo.
Kalina: Mogę cię o coś prosić?
Jan: Oczywiście. O wszystko.
Kalina: Wstawisz nasze wspólne zdjęcie na instagrama i podpiszesz, ze nasza trójka jest szczęśliwa razem. My i nasze dziecko. Chciałabym, aby świat wiedział, ze ty jesteś ojcem mojego syna. I chciałabym, aby wiedzieli o tym twoi fani.
Znowu zamilkł. Ale go dzisiaj zamykałam.
Kalina: Chyba, ze ty nie jesteś jeszcze gotowy...
Jan: Kalinka, jasne, ze jestem! Zaraz 6 miesiąc, czekałem, aż to zaproponujesz! Zaraz postuję, kocham was.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz