T-C

216 12 3
                                    

Niedziela, ostatni dzień z Jankiem.
Justyna przyszła do nas z rana.
- Zakładam, ze jeszcze nie jesteście razem. - powiedziała.
- Justyna... - zaczęłam, ale mi przerwała.
- Nie, Kalina. Temu przyszłam. Janek cię kocha i to tak widać! - powiedziała.
- Justyna, porozmawiamy o tym kiedy indziej.
- Janek, pomóż mi. - poprosiła.
- Ona ma racje, jeśli chodzi o to. Kocham cię, Kalino. - powiedział Jan.
Zestresowałam się. Nie mogłam. Czułam jakbym mdlała. Szybko wybiegłam do łazienki i zwymiotowałam.
- Jeszcze ten nadmiar kofeiny cię trzyma? - spytała Justyna.
- Nie, tym razem to pewnie przez was. - powiedziałam wychodząc z łazienki.
Czułam się okropnie, ale nie pokazywałam tego przy nich. Chciałam sobie zrobić kawę, ale uznałam, ze się przemęczę dopóki Janek u mnie jest.
- W porządku, przyjdę jutro, ale nie daruje ci tego tematu. - powiedziała Justyna wychodząc.
Janek mnie przytulił.
- Blada jesteś.
- Bo słabo się czuje, ale to nic. Zrobisz mi herbatę?
- Oczywiście.


Nie chciałam się żegnać z Janem. Dlaczego musieliśmy mieszkać tak daleko siebie?
- Kalino, muszę ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Kupiłem nam bilety do Madrytu. - powiedział.
- Madrytu?!
- Tak. Jedziemy w ostatnim tygodniu sierpnia. - powiedział.
- Nie wiem, co powiedzieć. - odpowiedziałam szczerze i rzuciłam mu się na szyje.
- Obiecałem, że ze mną zwiedzisz świat.
Pocałowaliśmy się.


Justyna i Elena dołączyły do nas na starym rynku wieczorem. Za godzinę Jan miał wyjechać z kierowcą.
- Muszę skończyć do żabki. Muszę kupić sobie liptona. Kali, pójdziesz ze mną? - spytała Elena.
- Nie możemy kupić jak będziemy wracać do domu?
- Nie. - powiedziała stanowczo. Zgodziłam się. Justyna i Jan mieli na nas zaczekać.
Szybko kupiliśmy liptona i wróciłyśmy do nich. Janek palił fajkę, a Justyna mówiła:
- ... wierzę, że ona ciebie tez. Daj mi tydzień i udowodnię jej, ze jej na tobie zależy bardziej niż ona kiedykolwiek mogła przypuszczać.
- Wiem, ze coś do mnie czuje, ale nie wydaje mi się, aby to była miłość. - powiedział.
- Daj mi tydzień i zobaczysz, ze będziecie razem. Bardzo tego pragnę. - powiedziała moja przyjaciółka.
- Nasza największa fanka. - powiedział Janek.
Podeszłyśmy z Eleną. Nie powiedziałam, ze słyszałam ich rozmowę, bo było mi żal Jana po jego słowach, ze nie wydaje mu się, ze mogłabym go kochać.
Przytuliłam go.
- Stało się coś? - spytał.
- Nie, nie. - powiedziałam. - Będę tęsknić. Bardzo.
- Widzimy się w ostatnim tygodniu sierpnia. - powiedział całując mnie w czoło.


Następnego dnia obudziłam się czując się strasznie. Wstałam cała obolała z łóżka i pobiegłam do łazienki. Znowu zwymiotowałam. Nie piłam kawy od tamtego. Pierwsze co pomyślałam to, ze to przez stres. Zestresowali mnie wczoraj Janek i Justyna.
Napisałam do dziewczyn, że wymiotuje z niewiadomych przyczyn.
Elena: To przez to twoje uzależnienie do kawy.
Kalina: To czemu Jan nie wymiotuje bo pali fajki? Czemu Justyna nie wymiotuje bo chce aby ship ja i Jan się spełnił? Inni od uzależnień nie wymiotują. Nie piłam kawy od pobytu w szpitalu.
Elena: Może nadal cię trzyma.
Kalina: Daj spokój.
Justyna: Otwórz mi drzwi jestem pod twoim domem.

Otworzyłam jej oczywiście.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Ty w piżamie? Wyglądasz tragicznie.- powiedziała wchodząc.
- Wiem.
- Jest ktoś w domu oprócz ciebie?
- Nie. - odpowiedziałam siadając na krzesło w kuchni.
- Kupiłam coś. - powiedziała.
Wyjęła z torebki małe pudełeczko.
- Co to jest?
- Test ciążowy. - powiedziała.
Zaśmiałam się.
- Poważna jesteś? - spytałam cały czas się śmiejąc.
- Kalinka, zrób go. Robiliście to z Janem. Ile razy?
- Weź, Justyna. - powiedziałam nastawiając czajnik na herbatę.
- Zrób go.
- Nie ma opcji. Nie jestem w ciąży! Czy ciebie pogrzało? Mam 18 lat. - powiedziałam.
- Wiec już dawno w ciąże możesz zajść. - powiedziała.
- Daj spokój, Justyna. - powiedziałam machając ręką.
- Jeśli nie jesteś w ciąży to spokojnie, to się okaże. Co ci szkodzi go zrobić?
Zalałam sobie herbatę.
- Proszę, Kalina. Jeśli wyjdzie negatywny to pozostanie między nami, ze go zrobiłaś. Obiecuje. - powiedziała.
Zgodziłam się. Wzięłam go od niej i poszłam do łazienki.

- Ile trzeba na to czekać? - spytałam gdy czekałyśmy na wynik.
- Jeszcze chwilkę. - powiedziała z odlicznikiem w ręce.
- Justyna, teraz trochę się zestresowałam. - powiedziałam.
Justyna wzięła test ciążowy w ręce.
- I słusznie. - podała mi go.
Dwie kreski.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz